To już trzeci tom przygód borsuczo-lisiej rodziny, która zamieszkałą w jednej norce, po tym jak Pani Lisica straciła dom. Od tego czasu sporo się zmieniło. Dzieciaki zaczęły się dogadywać, miały sporo przygód, poznaliśmy byłego męża Pani Lisicy oraz byliśmy świadkami zbliżania się jej do Pana Borsuka. Jednak maluchy nie zawsze się dogadują, bo dwoje najstarszych koniecznie chce mieć rację. Muszą przewodzić innym i nieraz narzucają swoje pomysły na zabawę. A to nigdy dobrze się nie kończy.
Tym razem sceną sporów jest budowa łódki. Szperaczek i Róża tradycyjnie drą koty, przy czym każde ma trochę racji. Żadne nie chce jednak odpuścić, więc rykoszetem obrywa młodsze rodzeństwo oraz ich znajomi. No bo ile można słuchać kłótni dwójki starszaków, kiedy można robić coś konstruktywnego. Oczywiście Szperaczek i Róża postanawiają pokazać innym co potrafią i sami budują swoje łodzie. Finał jest raczej łatwy do przewidzenia, choć droga prowadząca do niego już nie tak oczywista.
Komiks znów dobrze punktuje pewne ważne lekcje życiowe. Zamiast drzeć koty o byle co, lepiej iść na ustępstwo, znaleźć złoty środek prowadzący do konsensusu. Zgrana drużyna często może osiągnąć znacznie więcej niż samotny zdobywca. To jednak wymaga czasu. W końcu nie od razu Rzym zbudowano :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz