20 grudnia 2018

Inspektor Akane Tsunemori #6

Szósty tom serii "Inspektor Akane Tsunemori" kończy w pełni pierwszy sezon przygód młodej pani inspektor oraz jej pierwszej poważnej sprawy. Przez ten czas czytelnik poznał dobrze zespół, z którym przyszło jej pracować, tajemniczy System Sybilli determinujący ludzkie predyspozycje życiowe i zawodowe w nowoczesnej Japonii oraz człowieka wiedzącego, jak to wszystko zniszczyć. Oto przyszłość, która być może nadejdzie. Nie w tak dosłownej formie, ale jeśli rozejrzeć wokoło, to już mamy jej pierwsze, bardzo poważne, symptomy. Wydaje mi się, że autor tej serii, Hikaru Miyoshi, przestrzega nas przed zbytnim lenistwem. Jak? Pozwólcie, że postaram się odpowiedzieć na to pytanie w niniejszym materiale.

Nie chcę zdradzać nic z fabuły tego tomu, bowiem pewne elementy są, jak zresztą w całej serii, bardzo przewidywalne. Nie umniejsza to przyjemności czytania, ale po prostu za łatwo zdradzić coś kluczowego. Jeśli ktoś nie wie o czym jest główna oś historii, to spieszę z wyjaśnieniem. Otóż duże miasta Japonii są podłączone do tak zwanego Systemu Sybilli. Potężnego programu, który między innymi za pomocą urządzeń określanych jako Psycho-Pass, określa potencjalny poziom agresji poszczególnych członków społeczeństwa, czy też przeglądając ich wyniki podczas procesu edukacji, determinuje ścieżkę zawodową. Akane Tsunemori jest wręcz modelowym przykładem idealnego obywatela. Jej współczynnik zbrodni jest niezależnie od okoliczności bardzo niski, dziewczyna do tego posiada ponadprzeciętne wyniki w nauce i ma nieskończenie wiele opcji pracy. Postanawia być śledczym i zwalczać przestępczość. W trakcie swej pracy, zespół do którego należy zaczyna zajmować się sprawą niewytłumaczalnych morderstw, które jakimś cudem uchodzą uwadze Sybilli. Okazuje się, ze system ma lukę, a ten kto jest wstanie ją poznać i wykorzystać, stanowi dla społeczeństwa śmiertelne zagrożenie.

Tak to wygląda w bardzo wielkim skrócie, a wszelkie skojarzenia z filmem "Raport mniejszości" są jak najbardziej na miejscu. Problem z tą serią był u mnie taki, ze pierwsze dwa tomy okazały się niezłe i tylko niezłe. Trzeci mocno rozwinął skrzydła, a od czwartego, aż do samego finału czułem ekscytację, z każdą kolejną sceną. I tak, historia jest miejscami banalna, postacie przewidywalne w swych zachowaniach, ale mimo wszystko przekazują czytelnikowi istotę poruszanego tutaj problemu. Czy ludzkość jest aż tak wygodna, że potrafi zrezygnować z wolnej woli na rzecz systemu? Szczerze... obawiam się, że tak.

Owszem, Sybilla jest mocno utopijna, zarówno od strony ideowej oraz technologicznej, przynajmniej w takiej formie jak przedstawia to autor. Z drugiej strony jej podstawy od dekad istnieją i mają się dobrze. Wypatroszony system edukacji, tworzący korporacyjne marionetki, nastawione na wpasowanie się w klucz. Społeczne aplikacje, które "zastępują" nam realne życie i kontakt z innymi ludźmi. Cenzura w sieci i kontrolowany przepływ informacji. Agresywne reklamy. Zarządzanie naszymi danymi. Uzależnienie od cybernetyki. To wszystko istnieje.

Taki obraz świata, tylko w znacznie bardziej zaawansowanej formie, przedstawia nam ta seria. Miyoshi nie gani w niej postępu technologicznego, globalnej sieci, albo szybkiego transferu danych. Gani ludzką wygodę, znieczulicę oraz lenistwo. Gani bezmyślność i brak wolnej woli oraz ludzi i korporacje przez nich zbudowane, pragnące narzucić taki obraz bezmyślnego społeczeństwa. Już teraz edukacja wyniszcza wszelkie przesłanki własnej inwencji. Nie wpasowałeś się w klucz - zero punktów. Grze tu miejsce na kreatywność, wyobraźnię, wiedzę? Ktoś kto posiada te cechy, jest postrzegany jako inny, obcy, wręcz zagrożenie, dla idealnego systemu. Systemu, który może paść z byle powodu. Ot, choćby ktoś odłączy prąd.

Czy naprawdę daleko nam do tego? Patrząc po tym, co dzieje się w tym nowoczesnym i "cywilizowanym" świecie, zaczynam coraz bardziej bać się o nowe pokolenie. O tych, którzy uczą się być posłuszną komórka społeczną, pozbawioną marzeń.