20 stycznia 2017

Munchkin: Lista skarbów

Munchkin to bardzo specyficzna gra. Już sama instrukcja nakłania do kantowania, oszukiwanie, blefowania oraz rozstrzygania sporów w możliwie najgłośniejszy sposób. Podczas samej rozgrywki jest podobnie, gdyż mamy wiele kart łamiących nawet żelazne zasady w grze czy łamiące zasady kart łamiących zasady. Z tego powodu ludzie dzielą się zasadniczo na dwie grupy graczy - tych co nienawidzą Munchkina oraz tych wynoszących go na panteon najlepszych gier karcianych. Co by nie powiedzieć, marka jest silna, przyciąga tłumy i próbowano nieraz wprowadzić w niej zmiany. Jedne wyszły lepiej inne gorzej, ale czas na zupełną nowość - List miłosny, a raczej Listę skarbów.


Black Monk i Bard wspólnymi siłami stworzyli grę, która w praktyce jest... Listem miłosnym. Tak. Munchkin: Lista Skarbów to List miłosny ubrany w inną szatę graficzną. Zasady jak i funkcje kart są dokładnie takie same w obu grach, zatem jeśli kos posiada List miłosny i nie jest wielkim fanem Munchkina to nie jestem pewien czy warto aby sięgał po ten tytuł. Dodatkiem do tej wersji jest nowa karta drzwi do rozgrywek w klasycznego Munchkina, o czym zresztą pisałem w unboxingu. Szkoda, że twórcy nie pokusili się o jakiś eksperyment. Nowe karty lub zmiana zasad w obecnie istniejących. Z jednej strony mamy co prawda porządny, sprawdzony produkt, ale i tak niedosyt pozostaje. Chciałoby się zwyczajnie więcej.

Jeśli ktoś nie grał w List miłosny, to uprzedzam że zasady są banalne. Mamy 16 kart, które tasujemy, tworzymy z nich talię i odrzucamy wierzchnią kartę, bez jej oglądania (3 karty w rozgrywce dwuosobowej). Teraz każdy dostaje jedną kartę na rękę i zaczynamy zabawę. W swojej turze gracz dobiera kartę z talii i zagrywa jedną z nich. W tym momencie mamy możliwość wyeliminowania jednego z oponentów z bieżącej rundy lub utrudnienia mu zdobycia wygranej po przez podmianę kart, oglądanie ich i tak dalej. Ostatnia osoba która utrzyma się na placu boju wygrywa. Czasami też może zdarzyć się tak, że skończy się talia, a runda nadal nie będzie rozstrzygnięta, wtedy wygra ten kto ma najwyższą kartę. 


Munchkin: Lista skarbów to zabawna forma promowania innego tytułu pośród ludzi mogących dotąd nie mieć styczności z Listem miłosnym. Ciekawie dobrano zamienne postacie odnosząc się do uniwersum klasycznego Munchkina. Jednak to trochę mało. sama gra jest świetna, regrywalność bardzo duża, choć rozgrywek dwuosobowych nie polecam, bo szybko się nudzą i mocno bazują na szczęściu. Jeśli ktoś jest fanem serii to zapewne już ma ten tytuł w swej kolekcji. Niezdecydowanym zaś mogę go śmiało polecić, ale tylko pod warunkiem, że nie znają lub nie posiadają Listu miłosnego. 

Plusy:
* List miłosny w szatach Munchkina
* regrywalność
* tania
* dodatkowa karta do klasycznej wersji gry
* sprawdzona mechanika

Minusy:
* to czysty klon Listu miłosnego
* nuży w rozgrywkach dwuosobowych
* szkoda, że nie pokuszono się o żadne nowinki w mechanice