Po przeczytaniu drugiego tomu serii Sami, zastanawiam się jakim cudem tytuł ten znalazł się w kategorii komiksów dla dzieci 9-2 lat. Wiecie, nie jestem zwolennikiem ukrywania przed młodym czytelnikiem przemocy, wulgaryzmów itp., ale miejscami jest tutaj mega brutalnie. Czy to źle? Nie, bowiem każda taka scena jest uzasadniona fabularnie. Podobnie z motywacjami postaci, z których część wkurza niemiłosiernie, ale ma to sens. I muszę przyznać, że drugi tom trzyma w napięciu.
Nasza ekipa złożona z pięciorga dzieciaków mieszka obecnie w pięciogwiazdkowym hotelu, po tym jak miasto stało się opustoszałe. Nadal nikt nie rozwiązał zagadki gdzie podziała się cała reszta ludzi, szczególnie dorośli. Co dziwne telefony komórkowe czy Internet nadal działają, choć brak jest kontaktu z kimkolwiek. Tymczasem nasza załoga majstruje przy piętrowym autobusie, aby ruszyć w drogę do sąsiedniego miasta, gdy nagle w ich okolicy pojawia się tajemniczy nożownik.
Poziom brutalności w tym albumie jest dość spory. Są sceny, gdzie krew leje się strumieniami, bohaterowie obrywają z każdej strony, a całość ociera się wręcz o slasher. Finał to już w ogóle krwawa łaźnia, ale samo zakończenie od strony fabularnej jest genialne. Wymaga co prawda nieco bardziej spostrzegawczego oka, jednak składa się w sensowną motywację dla naszego nożownika.
Ciekawie też rozłożono akcenty na relacje pomiędzy główną piątką bohaterów. Najmłodszy z nich dalej wszystkich wkurza, natomiast para najstarszych postaci powoli uzewnętrznia swe lęki. Oczywiście nadal moim ulubieńcem jest Dodji, który zdaje się być głównym głosem rozsądku w drużynie. Trzymam za niego kciuki, bo mimo trawiących go lęków i koszmarów z przeszłości, które czytelnik powoli poznaje, chłopak jest najbardziej dorosły z całej grupy. I choćby tylko dla niego chętnie sięgnę po kolejne tomy, z których trzeci został już zapowiedziany.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz