Od blisko roku szykuję się do wydania swoich debiutanckich książek. W tym czasie szukałem informacji na ten temat, uczyłem się mechanizmów rządzących światem wydawniczym oraz rzecz jasna pisałem. Teraz gdy mam już ukończone dwie książki, które są po redakcji i czekają na skład oraz korektę, a kolejne trzy piszę, uznałem, że podzielę się z wami moimi przemyśleniami. Być może pomogą one komuś kto tak samo jak ja, jest dopiero na początku drogi pisarskiej. Komuś kto już napisał swoją książkę i nie wie co z tym dalej zrobić. Bo tak naprawdę napisanie czegoś, to dopiero część sukcesu. Drugą jest redakcja stworzonego dzieła.
Przeglądając wszelkiej maści poradniki odnośnie tego, jak wydać swoją książkę, notorycznie natrafiam na pewne kłamstwo. Brzmi ono: Jeśli twój tekst jest napisany naprawdę dobrze, to wystarczy tylko korekta. Jest to wyjątkowo krzywdzące stwierdzenie, mogące poważnie zaszkodzić każdemu autorowi czy autorce. Nie ważne jak bogaty ma dorobek. Otóż doskonale wiem na własnym przykładzie, że redakcja jest ZAWSZE potrzebna.
Sprawne oko redaktorki potrafi wyłapać wszelkie nieścisłości fabularne, które autorowi umknęły podczas tworzenia dzieła. To normalne. Nikt nie jest nieomylny, a im obszerniejsza i wielowątkowa praca, tym pewniejsze, że coś przeoczymy. A redaktor, szczególnie sumiennie wykonujący swoją pracę, z pewnością zauważy tego typu braki. Nakieruje nas drobnymi sugestiami, jak je naprawić, co warto przemyśleć i być może zmienić lub nawet usunąć z tekstu, bo jest zwyczajnie zbędne. Wyłapie bezsensowne dłużyzny, epizodyczne postacie czy całe sceny nie wnoszące absolutnie nic do głównego wątku i robiące za zapchaj dziury.
Jako autor wiele razy dałem się na to złapać. Przepisując "Piekło kosmosu" nie uniknąłem starych nawyków. Znów wrzuciłem sceny, które były kompletnie bezpłciowe, zbędne lub zwyczajnie głupie. Redakcja to widziała, bo patrzyła o wiele bardziej surowym okiem niż ja - autor. Na tym polegało jej zadanie. I tym sposobem książka z blisko 24 arkuszy wydawniczych spadła w finalnej wersji do 16,5 arkusza. Był to jednak dobry ruch, bowiem jak szybko czytelnicy zauważyli, książka czyta się sama. Jest pozbawiona dłużyzn, nudy czy absurdalnych i nieśmiesznych epizodów. Szczególnie spostrzegły to osoby znające starą wersję, jeszcze sprzed redakcji.
Dlatego nie ważne jak dobrze ZDAJE nam się, że piszemy. Redakcja zawsze musi być. To nie znaczy, że redaktorka napisze za nas książkę. Jeśli nasze dzieło to stek bzdur, musimy wszystko uporządkować i napisać na nowo. Dokładnie to zrobiłem w przypadku "Piekła kosmosu" po konsultacji z redaktorką. Pokazała mi dlaczego pierwszy pomysł nie działał, jego mocne i słabe punkty, co warto zachować, a co trzeba zupełnie przebudować. Wziąłem sobie do serca jej uwagi i napisałem całą opowieść na nowo. Ale zrobiłem to ja, nie ona, bo to właśnie zadanie autora. Samemu stworzyć własne dzieło. Redakcja ma potem je oszlifować i pokazać nad czym jeszcze trzeba popracować. Co przeoczyliśmy lub schrzaniliśmy. Ona nie robi tego na złość. To jej praca. Za to jej się płaci. Za wytykanie niedociągnięć, aby finalnie książka sama się czytała.
Dobre porównanie tego jak ogromny wpływ na odbiór tekstu ma praca redakcji mogę wam przedstawić na dwóch moich tekstach. Macie tutaj dwa fragmenty - PIERWSZY to zredagowane 5 rozdziałów "Piekła kosmosu", DRUGI to surowy maszynopis "Farreter". Już po prologu widać ile wnosi praca sumiennej redaktorki. I mimo, że oba teksty przez czytelników są oceniane pozytywnie, to jednak ten pierwszy czyta się zwyczajnie płynniej.
Dlatego pamiętajcie - nie bądźcie zbyt pewni siebie. Zawsze oddajcie swój tekst redaktorce. Jeśli ktoś mówi wam, że wystarczy tylko korekta, to kłamie. I choć to trudne, bo my autorzy tego bardzo nie lubimy, to powinniśmy nauczyć się odrobiny pokory i przyznać się do tego, że jesteśmy omylni.
Z mojej strony mogę wam polecić moją redaktorkę - W sieci słów. To ona dopilnowała abym przemyślał wiele spraw podczas pisania "Piekła kosmosu" oraz posłuchał głosu rozsądku. Szczególnie w sprawach, gdzie ewidentnie się myliłem :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz