1 grudnia 2019

Fibi i Jednorożec #1

Jednorożce to mityczne, wspaniałe, piękne, zniewalające i cholernie próżne stworzenia. Przynajmniej tak to wypada w wielu książkach czy animacjach. Mi osobiście jednorożce zawsze kojarzyły się jednak z czymś nieco innym, gdyż jestem wielkim miłośnikiem serii Heroes: Might & Magic. Cóż, temat na zupełnie inny materiał. W przypadku komiksu "Fibi i Jednorożec" mamy jednak do czynienia z pierwszym opisem tego stworzenia. Co ciekawe wstęp do komiksu Dany Simpson napisał Peter S. Beagle, autor książki "Ostatni jednorożec". Widać wyraźnie, że praca Dany bardzo przypadła mu do gustu, zarówno od strony rysunku, pomysłu, jak i poszczególnych gagów. Muszę mu tutaj przyznać dużo racji, bo to świetna rzecz dla dziewczynek, czy fanów fantasy. Sam nawet kilka razy wybuchłem gromkim śmiechem podczas lektury tego komiksu, ale nie powiem, aby tytułowy jednorożec mnie oczarował. Chyba posiadam za silną Tarczę Banalności, gdyż "Fibi i Jednorożec" to dla mnie komiks zwyczajnie dobry, ale w moich oczach daleko mu do choćby takiego "Garfielda". 

Skoro padło porównanie do przygód najbardziej wrednego, próżnego, głodnego i nienasyconego kota z świata komiksu, to łatwo się domyślić, że i tutaj mamy serię pasków. Czy też raczej stronic, bo każda "przygoda" składa się z 1-3 stron. Część z nich jest naprawdę genialna, bardzo celnie trafia w punkt dzisiejszych realiów życia, mocno uzależnionego od cyberprzestrzeni. Z drugiej strony nie brakuje pasków, które jakoś niespecjalnie mnie śmieszyły. Nie wiem, czy mam tak wybredne poczucie humoru czy po prostu są to gagi skierowane do zupełnie innego odbiorcy. Obstawiam to drugie, a przynajmniej mam nadzieję, że to prawda.

Z drugiej strony nasz tytułowy jednorożec imieniem Marigold ma dość siermiężne poczucie humoru, co z radosną i nad wyraz kreatywną Fibi tworzy mieszankę wybuchową. Dziewczynka nieraz docina swej baśniowej przyjaciółce podczas rozmowy, wytykając jej arogancję, pychę czy nade wszystko próżność. Oraz brak wyobraźni. Niestety Marigold bierze wszystko dość poważnie, a przy okazji jej poczucie humoru jest baaaaardzo suche. To również nieraz komentuje mała Fibi. Chyba właśnie ta mieszanka postaci tak zachwyca ludzi, bo miejscami i ja poddawałem się temu urokowi. Polecam zatem ten komiks dziewczynkom oraz fanom "Ostatniego jednorożca". Zarówno książki jak i animacji. Prawdopodobnie z miejsca pokochają Fibi oraz Marigold, a ich przygody w naszym, współczesnym świecie, tak bardzo odartym z magii, pozwolą choć na chwilę zanurzyć się w świat wyobraźni, pozostawiając w samotności srebrny ekran telefonu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz