28 stycznia 2015

Guild Wars 2 po latach (2015)

Marka Guild Wars jest bardzo dobrze znana w świecie graczy, a powstała w 2005 roku, jako bardzo nietypowa gra MMORPG, której bliżej było do tego drugiego członu niż pierwszego. Tak, Guild Wars nigdy nie był, i mam nadzieję że nie będzie, typowym MMO. Co go wyróżnia? Masa rzeczy, w tym poziom trudności, niski levelcap postaci oraz świetnie wyważony balans pomiędzy zwolennikami PvP i PvE. Druga część tylko poszerzyła ten asortyment, łącząc w sobie to co najlepsze z dotychczasowych gier MMO. Guild Wars 2 pojawił się na rynku 28 sierpnia 2012, zmieniając się nie do poznania na przestrzeni tego czasu. Gdy pisałem recenzję tej gry podczas jej premiery, zastrzegłem że ciężko jest ocenić takiego molocha po kilku tygodniach. Wtedy wydałem bardzo wysoką ocenę i ją podtrzymuję, choć z innych powodów. Właśnie je chce poruszyć w tym materiale, będącym niejako pełnoprawną recenzją Guild Wars 2, gdyż wielkimi krokami zbliża się pierwszy duży dodatek o tytule Heart of Thorns, zaś świat Tyrii zmienił się nie do poznania.

Living World

Zazwyczaj, bo oczywiście nie jest to nadrzędną regułą, producenci i wydawcy gier MMO zarabiają z miesięcznych abonamentów, które opłacają gracze. W zamian za to, teoretycznie, urozmaicają oni wirtualny świat, tak aby nakłonić do dalszej jego eksploracji, co jednak wymaga olbrzymich nakładów czasowych. Drugim popularnym modelem jest tak zwany Free to Play (w skrócie F2P) gdzie nie ma abonamentu, ale część opcji jest zablokowana i można do nich dotrzeć po przez granie lub zakupienie za prawdziwe pieniądze, unikalnej waluty w grze, która odblokowuje nam to co chcemy. Niestety każdy z tych modeli ma swe wady. W pierwszym jest to abonament, gdyż nie każdego stać aby płacić miesięcznie 10-15 euro za swoje konto w  grze, gdzie czasem i tak są jeszcze dodatkowe przedmioty do kupienia za realne pieniądze. Z drugiej strony jeśli wykupimy abonament to na sto procent zostaniemy w grze bo szkoda nam wydanej gotówki. Drugi model wcale nie jest lepszy bo nieraz spotyka się z krytyką, że ten kto kupi coś za kasę ma większe szanse w grze (tak zwane Pay to Win - P2W). Niejednokrotnie jest to prawdę, choć nie zawsze. Dodatkowo gracze w takich grach potrafią szybko się zniechęcać i opuszczają, nieraz na zawsze, świat gry.

Guild Wars 2 nie posiada żadnego z tych modeli. Zatem jak na siebie zarabia i utrzymuje przy sobie graczy, którego grono z roku na rok rośnie? Odpowiedzią na to pytanie jest zwrot użyty w nagłówku powyżej. Living World, czyli tłumacząc na polski "Żyjący świat" jest czymś dość unikatowym w obecnej dobie gier MMO. Jego mechanizm jest bardzo prosty. Niezależnie od tego czy gracz loguje się często czy też rzadko, wirtualny świat żyje swoim życiem. Część wydarzeń ma miejsce tylko raz i już nigdy więcej się nie powtórzy (inwazja na Lwie Wrota), inne są imprezami cyklicznymi (np. Halloween), a ostatnie tworzą część spójnej historii fabularnej oznaczonej jako Personal Story. Po wejściu mieliśmy tylko jedną "kampanię", teraz są ich dwie, przy czym ta druga często dotyczy nowych krain, ale o tym potem. Należy też zauważyć ze w świecie Tyrii pojawiły się też nowe postacie niezależne (NPC) mające olbrzymi wpływ na warstwę fabularną. Inne zaginęły lub raczej w wyniku wydarzeń jednorazowych chwilowo zeszły z głównego planu.


To wszystko sprawia, że gra dosłownie żyje i mamy w końcu coś co już w większym niż mniejszym stopniu można nazwać prawdziwym MMORPG. Gdyby ktoś po roku nie grania w Guild Wars 2 zalogował się i wybrał swą postacią do Lwich Wrót (Lion's Arch) to z pewnością bardzo by się zdziwił. Niegdyś piękne miasto, powstałe na ruinach pierwszego znanego z poprzedniej odsłony Guild Wars, jest obecnie kupą gruzów na której wala się tona stalowych odłamków po gigantycznym świdrze-platformie, wielkim niczym Pałac Kultury. W krainach zaś znajdziemy pozostałości po metalowych wieżach ciśnieniowych, które wcześniej społeczeństwo graczy musiało zniszczyć, kilka wielkich bossów w krainach zmieniło się nie do poznania (np. smok Tequal), a inne się pojawiły (trzy-głowy czerw).

To właśnie ten aspekt sprawia, że twórcy Guild Wars 2 ciągle utrzymują przy sobie społeczność graczy. Tu co chwile coś się dzieje, nie ma stagnacji, część wydarzeń jest cykliczna inne stałe, a kluczowe dla świata gry pojawiają się raz, trwają przez około miesiąc i potem mamy tylko ich echo w postaci wspomnień, trwałych zmian i nowych postaci bądź odejścia innych. Jednak skoro ArenaNet tyle czasu i wysiłku pakuje w swój produkt aby utrzymać graczy, to jak zarabia bez abonamentu? Proste - sprzedając kopie gry oraz unikalną walutę jaką są Gemy, czyli klejnoty. Jednak i tu mamy bardzo sprytny manewr, a to wszystko dzięki temu ze w Guild Wars nie ma tak naprawdę grindu, czyli tłuczenia tych samych potworów tylko po to aby mieć cień szansy na wypadnięcie super wyposażenia. Tu je robimy sami.

Gemy i złoto, czyli zrób to sam

No właśnie jak zarabiać ze sklepu, w którym wszystko możemy mieć za złoto? Coś, wystarczy robić to samo co w realnym świecie robią znane marki - sezonowe promocje. Już spieszę z wytłumaczeniem. W Guild Wars 2 mamy unikalną walutę zwaną gemy, za którą w sklepie gry kupimy wzmacniacze dla naszej postaci, unikalne wyposażenie oraz stroje, gadżety i tak zwane minipety, czyli miniaturki znanych postaci oraz stworzeń zamieszkujących świat gry. Gemy możemy kupić za realne pieniądze albo wymieniając na nie nasze zgromadzone w grze złoto. Działa to też w odwrotnym kierunku, gdyż kasa w grze jest nam bardzo potrzebna aby móc handlować pomiędzy graczami, a tego towaru jest na tony. Wszystko to sprawia że powstał niejako kurs waluty. Jesli naraz dużo graczy kupuje gemy za realną gotówkę, cena w złocie rośnie, ale jeśli na raz za dużo gemów zostanie wymienionych na kasę, to ich cena w złocie spada. Podobnie mamy z przedmiotami zdobytymi czy stworzonymi w grze, a nie przypisanymi do konta postaci. Im czegoś więcej tym taniej, choć jeśli popyt jest olbrzymi to czasem ceny mogą iść naprawdę w kosmiczne sumy.


Dzięki temu każdy dostaje to co chce. Wydawca pieniądze, gracze unikalne wyposażenie, które jednak nie daje przewagi w rozgrywkach PvP czy WvW, a świat gry utrzymuje swoją populację. Co więcej część przedmiotów jest tylko na pewien czas i potem może, ale nie musi się pojawić w sklepie. często nawet już do niego nie wraca, więc posiadanie unikalnego stroju sprawia, ze wyróżniamy się z tłumu. Guild Wars 2 kultywuje tradycje z pierwszej części, gdzie jakość stroju lub broni nie równa się jego sile. Nawet najbardziej pospolity miecz maksymalnego poziomu ma prawie takie same parametry jak legenda. Prawie, bo jednak ten drugi ma wyższe, ale nie na tyle aby dać graczowi przewagę nad konkurentem w PvP. dodatkowo obecnie do profilu gracza wprowadzono "Szafę" gdzie znajdują się wszystkie odblokowane skórki ekwipunku. Zastąpiło to w użyciu bardzo niewygodne Kamienie Transmutacji, sprawiające że używają dwóch przedmiotów na sobie zyskiwaliśmy jeden, zupełnie nowy. Ani to nie było praktyczne, ani wygodne, a obecnie mamy żetony transmutacji, które pozwalają nam na nasz strój nałożyć inny, nie zmieniając jego parametrów.

Lwią część unikalnego wyposażenia, czyli Legendarnego oraz Ascended, gracze muszą zrobić sami. Możemy też zdobyć bardzo rzadkie przedmioty na unikalnych stworzeniach czy przemierzając na wysokim poziomie Fractale (połączenie 4 map z zadaniami), ale szanse są niewielkie. Z drugiej strony taki oręż od razu wyróżnia się z tłumu, a jego zdobycie daje sporo satysfakcji. Podobnie jak samodzielne zbudowanie legend, do których potrzeba sporo materiałów oraz czasu. Możemy też oczywiście odkupić je od innych graczy w Black Lion Trade Post, ale to wymaga sporych nakładów złota, a to zbieramy raczej mozolnie, chyba że gramy codziennie i wiemy co produkować i sprzedawać. Tak Guild Wars 2 to gra dla cierpliwych ludzi, dlatego bawią się tutaj głównie starsi wiekiem gracze. Jednak w moim odczuciu to raczej zaleta niż wada.

Myśl lub giń

Jeśli ktoś lubuje się w walkach, gdzie stoi się w miejscu przez cały czas, to może od razu zapomnieć o tej grze. Tu trzeba być ciągle w ruchu, unikać pocisków, ataków obszarowych i ciosów w walce w zwarciu. Oczywiście czasem mamy sytuacje że grupa zbiera się w jednym miejscu, nawzajem lecząc i walcząc, ale ma to miejsce najczęściej w ciasnych pomieszczeniach. Do tego lwia część przeciwników operuje zdolnościami pozwalającymi ciskać postaciami graczy jak szmacianymi lalkami, ogłuszać, budzić przerażenie, powalać lub zadawać tak horrendalną ilość obrażeń, że padamy po 2-3 ciosach. Co ważniejsze każdy gracz może nas podnieść lub wskrzesić, dlatego współpraca w drużynie jest jedną z najistotniejszych cech starć militarnych w Guild Wars 2.

Nie bez znaczenia jest też rodzaj broni jaką się posługujemy. W zależności od jej rodzaju i klasy naszej postaci zyskujemy inny pakiet umiejętności wynikających z oręża. Jest ich zawsze 5, zaś na pasku możemy mieć w sumie 10 umiejętności (5 oręża, 1 leczniczą, 3 wspomagające i 1 elitarną). Zważywszy że pakiet zdolności w grze jest olbrzymi, do czego dochodzą jeszcze cechy (trait), które możemy obecnie dowolnie zmieniać (wcześniej kosztowało nas to trochę gotówki, obecnie jest to akcja darmowa), ilość kombinacji w grze jest niemal nieograniczona. Nie ma też jednego uniwersalnego buildu, gdyż każdy musi dopasować sobie styl walki pod własne upodobania i warunki jakie mają miejsce w krainie gdzie znajduje się jego postać. Dotyczy to głównie zdolności wspomagających oraz elitarnych, które możemy zmienić w każdej chwili gdy tylko nie uczestniczymy w pojedynku.


Jeśli wybierzemy się na Fractale, Lochy czy areny WvW albo wysokopoziomowe mapy, gdzie roi się od bardzo krwiożerczego tałatajstwa, musimy wbić się w grupę lub znaleźć sobie drużynę. W drugim wypadku bardzo pomaga system wyszukiwania Party (drużyn), gdzie widać spis kto kogo i do czego poszukuje. W ten sposób możemy szybko dołączyć do ekipę przeszukującej konkretne podziemia, gdzie normalnie w pojedynkę bylibyśmy karmą dla szczurów. Cały ten system sprawia, że Guild Wars idealnie nadaje się zarówno na szybkie jak i długie rozgrywki. Jeśli mamy mało czasu, błyskawicznie się logujemy, znajdujemy ekipę, robimy dane zadanie lub wyzwanie i kończymy zabawę. Jeśli zaś mamy dużo czasu (i siły) to możemy dołączyć do większej grupy i ganiać po całej Tyrii wykonując zadania, walcząc z przeciwnikami albo wejść na areny PvP czy pojedynkować się w olbrzymich grupach na mapach WvW, gdzie ścierają się z sobą gracze i otoczenie z trzech różnych serwerów.

Nagroda za cierpliwość

Poprzednio było ciężko znaleźć ludzi na niektórych mapach, dlatego ArenaNet wprowadziły genialne rozwiązanie - megaserwer. Od teraz w PvE nie ma podziału na serwery tylko mamy jeden gigantyczny zrzeszający graczy. Jeśli na jakiejś mapie jest już za dużo graczy, serwer tworzy jej kolejną kopię, jednak w przypadku Party, gracze mogą się przemieszczać pomiędzy tymi kopiami (o ile jest na nich miejsce), tak aby wszyscy grali razem. Dzięki temu rozwiązaniu wiele zadań grupowych, gigantycznych bossów czy problemy z wykonaniem szeregu zadań stały się o wiele mniej uciążliwe. Teraz łatwiej zebrać ludzi i ruszyć wspólnie na jakaś silną bestię, choć twórcy nie zostawili jej bez osłony. Im więcej graczy walczy z jednym przeciwnikiem tym jego wartości punktów życia i pancerza rosną, co sprawia że nadal jest on wymagający i nie padnie po kilku ciosach.

Jednocześnie zmianom uległ system nagradzania gracza, skłaniający do codziennego logowania się, zdobywania trofeów z wyzwań oraz unikalnych odznaczeń. Za każde 500 achivment points jakie zbierzemy na swoim koncie dostaniemy skrzynkę ze skarbami oraz trochę złota. Im więcej sumarycznie punktów tym nagrody są ciekawsze, więc warto się starać. Dodatkowo system nagród dziennych został usprawniony i teraz za wykonanie danego zlecenia też otrzymamy małą skrzynkę z różną, w zależności od rodzaju zadania, nagrodą. Za unikalną walutę zwaną Laurami, możemy kupić bardzo różnorodne wyposażenie oraz surowce dowolnego poziomu czy dodatki. Raz na dobę z world bossów (najsilniejsze stworzenia w grze) dostajemy skrzynię z nagrodą, gdzie można trafić unikalne wyposażenie oraz zawsze otrzymamy rzadki przedmiot (od 80 poziomu). Samo awansowanie postaci na nowe poziomy też przynosi nam trofea, co kończy się po zdobyciu 80 levelu, ale wtedy stale zbieramy punkty umiejętności, potrzebne do ich odblokowania oraz kupowania specjalnych przedmiotów przy tworzeniu legendarnego wyposażenia.Słowem im więcej grasz tym więcej otrzymujesz w nagrodę za włożony w to wysiłek i czas.


Dwa lata zmian

A w zasadzie nieco dłużej, choć z każdą aktualizacją Guild Wars 2 zyskiwał. Niestety dotąd nie poprawiono systemu walk podwodnych, które są zepchnięte na margines i prawie nie bierze się w nich udziału. Brakuje prawdziwie podwodnych map, pakietu umiejętności i cech działających tylko pod wodą oraz możliwości tworzenia rozbudowanego ekwipunku morskiego. Liczę że jednak to się zmieni, bo nadal mamy zablokowane około 50% mapy, a świat Tyrii jest olbrzymi. Nadchodzący dodatek Heart of Thorns ma odblokować w końcu wszystkie regiony dżungli Maguuma, a to olbrzymi kawałek terenu do zwiedzenie. Brakuje też legendarnych pancerzy (na razie mamy tyko broń) oraz po części krain z dodatków do pierwszego Guild Wars. Jednak wszystko przed nami, a po konferencji ArenyNet na targach PAX, wiemy że tegoroczny dodatek wprowadzi wiele zmian. Jednak o nich napiszę następnym razem.