16 sierpnia 2018

Bajki czytajki

Chyba nie ma osoby na świecie, szczególnie dziecka, które nie lubiłoby bajek oraz baśni. Seria " Bajki czytajki" od wydawnictwa AWM jest dobrym sposobem, aby zachęcić dziecko do postawienia pierwszych kroków w samodzielnym czytaniu. Ogromne litery, krótkie zdania i, co najważniejsze, znane oraz lubiane historie. A na końcu bonus. Tak pokrótce prezentuje się ta seria, mająca zachęcić przedszkolaki do nauki słowa pisanego. Dziś przedstawię ją wam bardziej szczegółowo, omawiając z osobna każdy z punktów. Zatem jeśli jesteście zainteresowani szerszą perspektywą, to zapraszam do lektury.

Na dzień dzisiejszy seria liczy sześć tomów, zawierających chyba najbardziej znane baśnie, w uproszczonej, bajkowej formie. Oczywiście używając terminu "bajka" nie mam na myśli definicji, mówiącej o krótkim utworze literackim, najczęściej o charakterze wierszowym. Nie. Mowa o powszechnie rozumianym znaczeniu tego słowa, czyli krótkiej opowieści z morałem. Tak jest i w tym wypadku. W zestawieniu znajdziemy opis przygód trzech małych świnek, Królewny Śnieżki, Czerwonego Kapturka, czy brzydkiego kaczątka. Co ważniejsze mamy tutaj odniesienie do oryginalnych baśni braci Grimm, choć nie zawsze. Na przykład "Jaś i Małgosia" to w większości skrócona wersja oryginału, zaś "Królewna Śnieżka" to klasyczne nawiązanie do animacji Disneya z 1937 roku. Słowem mamy jabłuszko, a poprzednich pułapek zabrakło. Wątpię jednak, aby komukolwiek, szczególnie dzieciom, to przeszkadzało.


Jeśli idzie o sam tekst, to tutaj należy pochwalić ich autorkę, Beatę Rojek. Całość jest tak skonstruowana, aby małe dziecko bez problemu mogło na spokojnie i powoli uczyć się czytać. Zdania nie są za długie, litery zaś ogromne i często cały akapit mieści się w 3-4 linijkach tekstu. Do tego ściśle współpracuje on z przedstawioną na danej stronie sceną, co ułatwia maluchowi lekturę i zapamiętanie poszczególnych wydarzeń. Tutaj przechodzimy do najciekawszego punktu, czyli podsumowania na ostatniej stronie albumu. Otóż pada tam seria pytań, dotyczących właśnie przeczytanej bajki i dziecko musi na nie odpowiedzieć. To pozwala rodzicowi, czy też nauczycielce w przedszkolu, sprawdzić ile dziecko zapamiętało z lektury. czy czytało ze zrozumieniem, albo może tylko na odczepnego. Naprawdę świetna zagrywka.


Same pytania są dość oczywiste, ale nie zawsze. Tutaj dobrym przykładem jest "Brzydkie kaczątko", gdzie dziecko raczej nie będzie mogło posiłkować się znajomością animacji studia Disney. Owszem, powstały takie animacje, ale wątpię aby współczesne dziecko je znało. Przynajmniej w wieku przedszkolnym. Co do rysunku, to jest on porządny, na pewno przykuwa oko dziecka, ale na jakieś szczególne wodotryski nie liczmy. Jednak pasuje mi on znacznie bardziej, niż to co mamy np. w takiej "Kici Koci", gdzie główna bohaterka myjąc zęby, wygląda jak demon szczerzący kły nad swoją ofiarą. Tu na szczęście takich zagrywek nie uświadczymy, co mnie cieszy. Mam nadzieję, ze seria będzie dalej się rozwijać o nowe pozycje. Miło byłoby zobaczyć w tej formie takie tytuły jak "Pan Dratewka", "Tomcio Paluch", czy "Siedmiomilowe buty". Czas pokaże, co z tego wyjdzie.