10 września 2022

Ry-Bitwa

Sięgając po tą grę miałem ciągle, gdzieś z tyłu głowy wspomnienia, przypominające mi o pewnej zabawie z podwórka. Otóż na ziemi rysowaliśmy kredą 3-5 obszarów, na każdym pole w które trzeba było trafić o różnej punktacji, każdy miał zwój zestaw kapsli (albo kulek, w zależności od typu gry) i starał się zdobyć jak najwięcej punktów trafiając w cel. Ry-Bitwa jest podobna, choć nieco uproszczona względem tego, co pamiętam z dzieciństwa. Jednak ma ogromną zaletę - naprawdę pomaga dzieciakom borykającymi się z problemami motorycznymi.

Sama gier ma banalne zasady. Oto mamy zestaw kapsli, każdy z inną wartością punktową, i staramy się trafić w odpowiednie pola na trzech "terenach" wybrzeża. Gracze ustawiają się w ustalonej odległości, otrzymują swój zestaw sztonów i naprzemiennie rzucają do celu. Na koniec zlicza się punkty, czyli każdy żeton, który jest "na wierzchu", Jeśli coś przykrywa, lub leży tylko fragmentem na planszy, to nie daje punktów. I to w zasadzie wszystkie zasady.



Zabawa natomiast jest z samym przygotowaniem gry, bowiem elementy planszy są wykonane z tworzywa wykorzystywanego do podkładek czy mat. Świetnie się to prezentuje oraz jest solidne. Całość pola gry otoczono parawanem, zrobionym z elementów wypraski pudełka, co też uważam za trafiony pomysł. Natomiast same sztony są ciężki i tutaj pojawia się ich kolejna zaleta. Grę testowałem między innymi z dziewczynką, w zasadzie już młodą nastolatką, po porażeniu mózgowym. W efekcie tego jej motoryka jest solidnie nadwyrężona, ale w grze odnalazła się idealnie. Owszem, z początku miała problemy z celowaniem, jednak szybko załapała o co chodzi. Tłukliśmy rozgrywkę za rozgrywką, a jedynie zmieniali się jej "przeciwnicy". Im dłużej graliśmy, tym celniej rzucała i zupełnie nie potrzebowała, aby dawać jej fory. W tym aspekcie gra sprawiła się doskonale, przy czym sporą zaletą okazały się same sztony - duże, dość ciężkie, ale nie za ciężkie i dzięki temu łatwo było nimi manipulować.



Jak widać ta prosta gra dała mi nie tylko sporo frajdy, ale też okazała się faktyczną pomocą dla dziecka z uszkodzonym układem nerwowym oraz porażonymi mięśniami. Ostatecznie mój egzemplarz trafił w jej ręce, aby mogła je ćwiczyć, a przy okazji całą motorykę oko-ręka. Nie spodziewałem się, że tak prosta gierka okaże się tak skuteczna u osoby borykającej się z tego typu niepełnosprawnością. Zatem ostatecznie daję grze wysoką notę, bo może swoje kosztuje, ale oprócz bycia fajnym umilaczem czasu, to zwyczajnie może posłużyć za materiał treningowy u dzieci walczących z niepełnosprawnością ruchową.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz