Trzeci tom jak zwykle stoi solidnie fabularnie, a jednocześnie mam wrażenie, że graficznie lekko się cofnął. Jak wcześniej miałem czasem problem rozpoznać poszczególne postacie, tak teraz myliły mi się nader często. Jednak warto było się przebić dla samej opowieści, bo ta broni się mocno, choć oczywiście nie jest czymś nowym albo oryginalnym. Z drugiej strony - nie musi. Od dawna unikam zresztą tego słowa, bo tak naprawdę mało co jest oryginalne, a robienie tego na siłę nigdy nie jest dobre.
Wioletta przygotowuje się do odegrania małej roli w balecie "Dziadek do Orzechów", jednak na scenie Opery Londyńskiej. To duże wyzwanie, szczególnie dla tak młodej osoby. Tymczasem Emma stara się zadowolić swego przyjaciela Jake'a, dając z siebie wszystko w tańcu nowoczesnym. Jake jednak wciąż marudzi, co wkurza całą jego ekipę. Do tego dochodzą rozterki natury miłosnej u obu sióstr oraz rywalizacja z koleżankami. Jak łatwo się domyślić, taka ilość stresu potrafi powalić na kolana osoby w młodym wieku, od których ciągle czegoś się wymaga.
Album dobrze pokazuje czym jest stres, próba zaspokojenia wizji innych, często starszych, przy jednoczesnym olewaniu swych marzeń. To się nigdy dobrze nie skończy, bo ostatecznie strach wygra blokując swoją ofiarę na każdym możliwym polu. Oczywiście można go pokonać, ale nie w pojedynkę oraz przy choć odrobinie empatii ze strony bliskich czy znajomych. I na tym polu scenariusz sprawdza się wzorowo, umiejętnie piętnując konkretne zachowania, o czym informuje nas tytuł tego tomu.
Natomiast rysunek to inna para kaloszy. Gdy mamy sceny tańca, to wręcz czuję w żyłach rytm muzyki. Naprawdę to czuję, patrząc na gibkość postaci. Jednak kiedy wracam do ich twarzy wtedy mam zonk, bo większość wygląda podobnie, nieraz w zasadzie identycznie i nie umiem za cholerę ich odróżnić. To wprowadza chaos, bo czasem gubiłem się w tym, kto tak naprawdę wypowiadał dane kwestie i do kogo. Nie jest to zbyt pomocne podczas lektury komiksu, szczególnie traktującym o tak ważnym temacie jak strach przed nie spełnieniem oczekiwań innych. Mimo wszystko serię polecam, bo jeśli już ogarnie się kwestie wizualne postaci, to jest to naprawdę wartościowa lektura.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz