31 sierpnia 2019

Artur i złoty sznur

Dziś mam fazę na komiksy od wydawnictwa Kultura Gniewu, więc lecimy z jedną z ich nowości, a ile tego dziś wyjdzie to się dopiero okaże. Tak czy siak, przed chwilą skończyłem czytać obrazkową książkę dla dzieci pod tytułem "Artur i Złoty Sznur". Jako że główny bohater to mój imiennik, dałem już na wstępie przed lekturą +10 za prestiż. A co, Król Artur i te sprawy :) A tak na serio, książka okazał się być bardzo ciekawie skonstruowana, mocno pobudzająca moja wyobraźnię i świetnie bawiąca się mitologią nordycką. Tak, to genialna rzecz dla przedszkolaków, których możemy zarazić sięgnięciem po wiedzę związaną z Skandynawią czy Islandią, a te miejsca maja przebogatą historię. 

Całość opowiada niejaki profesor Brownstone, który jest oczywiście postacią fikcyjną. Prezentuje on swoją bardzo bogatą kolekcję artefaktów, nie rzadko magicznych, o wielkiej mocy, które jego przodkowie zbierali przez tysiąclecia. Jednak zamiast opowiadać o herosach walczących z bestiami, profesor postanowił się podzielić historią swego najstarszego przodka, Artura Brownstone'a, pierwszego poszukiwacza przygód w jego rodzinie. Artur żył na dalekiej Islandii, w wiosce gdzie płonął wieczny ogień ogrzewający okolicę. Pewnego razu zdarzyło się nieszczęście i tajemniczy wilk napadł na wioskę niszcząc święte palenisko i gasząc ogień Mieszkańcy nie mieli siły aby ruszyć w niebezpieczną podróż do boga Thora, prosząc go o rozpalenie ognia na nowo, więc mały Artur, będący jeszcze chłopcem, wymknął się z wioski i wyruszył w podróż pełną niebezpieczeństw.

Dla oczytanej osoby historia może się wydać oklepana i wałkowana już miliony razy, ale to nie do końca prawda. Owszem, nawet ja miejscami miałem skojarzenia z młodym Thorgalem, czy jego córką Louve, niemniej opowieść Artura jest inna. Dużo tutaj wymaga się od samego czytelnika, bowiem masę perypetii głównego bohatera przedstawiono w formie map, rysunków, czy skrótów myślowych. Zatem czytelnik studiując te rysunki sam musi opowiedzieć sobie tą historię, a tym samym ją przeżyć. Wiem, brzmi dziecinnie, ale o to właśnie chodzi. To książka dla dzieci, mająca pobudzić ich bogatą wyobraźnię. Warto więc, aby i dorośli trochę nad nią popracowali, wykrzesując z siebie garść kreatywności. Szczególnie jeśli czytają tą książkę dzieciom, do czego nadaje się wręcz idealnie, dzięki przecudnym rysunkom.


Jako przykład omówmy rysunek znajdujący się powyżej. Przedstawia on całą trasę jaką pokonał Artur z swego rodzinnego miasteczka na Islandii, płynąc na ziemie Wikingów, gdzie mieszkał Thor. Grafika zajmuje w książce dwie strony, jest zatem w formie czegoś na kształt rozkładówki i daje dorosłemu czytelnikowi ogromne pole do popisu w kwestii opowiedzenia wspaniałe przygody, małemu brzdącowi, który jeszcze nie potrafi czytać. Mamy tutaj przecież wszystko do stworzenia epickiej przygody, a do tego scenarzysta zapodał nam gotową trasę. Możemy jednak ubogacić tą opowieść samemu, dopisując pewne elementy, tłumaczące czemu Artur tak błądził po morzu, zmagał się z potworami i kto mu pomagał. Tak naprawdę starczy materiału na kilka, jeśli nie kilkanaście wieczorów.

I to jest właśnie w tej opowieści wspaniałe. Takich wątków jest więcej. Jest biblioteka w pałacu Assów, jest las zamieszkiwany przez Fenrira i inne potwory, jest ogromne Drzewo Życia i tak dalej. Tak, ta książka pobudza wyobraźnię, rozwija kreatywność, a przy okazji opowiada interesująca przygodę małego chłopca, który wraz z pomocą wielkiego ptaka Wiatrotkaczki i bogów Asgardu, rzucili wyzwanie straszliwemu wilkowi. Dlatego polecam każdemu miłośnikowi "Thorgala" czy mitów skandynawskich tą książkę, szczególnie jeśli ma dzieci. Bowiem świat nordyckiej mitologii jest przebogaty i posiada wiele twarzy. A jedną z nich jest mały Artur Brownstone.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz