Wszystko co jest spod znaku ugryzionego jabłuszka to zło wcielone. już w prehistorii to wiedzieli, bowiem tam na jednym z trawiastych pagórków jest rysunek przedstawiający szatana trzymającego w szponach nadgryzione jabłko. Tak, "Paper Girls" to ostro zakręcona seria, której trzeci tom dzieje się niemal 12 tysięcy lat przed naszą erą. Grupa nastolatek z 1988 roku poznaje tutaj pewną lokalną dziewczynę i jej synka, troje jaskiniowców oraz kobietę, która wynalazła podróże w czasie. Niby wszystko ma sens, ale oczywiście musi dojść do jakiegoś paradoksu. No i rodzi się pytanie - "Czy te wszystkie dziwne wydarzenia, nie zaistniały w konkretnym celu?
Zatem tak, nasze bohaterki od rozwożenia gazet trafiły do prehistorii. Jak łatwo się domyślić nie na długo, ale i tak przeżyły tutaj sporo przygód. Począwszy od spotkania ludzi jaskiniowych, przez ogromne leniwce, drapieżne koty szablo-zębne na podróżniczce w czasie skończywszy. Kto śledzi serie od początku być może się domyśla o kogo chodzi, bowiem już w drugim tomie dostaliśmy wskazówkę na temat pochodzenia wspomnianej kobiety.
Mimo że ogólnie dobrze się bawiłem przy lekturze tego tomu, czuję się już troszkę zmęczony. Wiecie, fajne jest to całe skakanie po linii czasu i wiedza, że jest tylko jedna Ziemia i jej linia czasowa, ale chciałbym w końcu wiedzieć coś więcej o stronach tego konfliktu. Na razie stoję w miejscu, pamiętając tylko ludzi w białych futurystycznych zbrojach dosiadających wielkich pterodaktyli, gigantyczny sterowiec rodem z Warhammer Gothic Armada oraz bandę zmutowanych nastolatków. Aha, zapomniałem wspomnieć o klonach. I to wszystko jest fajne, ciekawie wkomponowane w scenariusz, ale nadal nie mam pojęcia o co toczy się walka, kim są poszczególne strony i dlaczego nazywają siebie nawzajem Nastolatkami (czasem Stwórcami) raz Starszymi. Do tego gość zwany Wielkim Ojcem gada o niestabilności czasoprzestrzeni i ratowaniu ludzi, a sam bardziej przypomina typa kolekcjonującego w butelkach z formaliną ludzkie zwłoki. Choć raczej powinno brzmieć zahibernowane.
Nie pisałem za dużo o fabule tego tomu, bowiem nie za bardzo jest o czym pisać. Dziewczyny znów zostają rozdzielone, choć tym razem nie w czasie i przestrzeni, szukają sposobu na powrót do domu w 1988 roku, przy okazji natrafiając na konflikt jaskiniowców, którzy kolekcjonują elektroniczny złom z XXI wieku. W zasadzie to wszystko. Nadal dobrze mi się to czyta, ale chcę w końcu poznać odpowiedzi, choć na część pytań. Ostatnia strona tego albumu z jednej strony nastraja mnie optymizmem, bo moja nerdowska dusza została połechtana, ale z drugiej boję się, że znów nie otrzymam odpowiedzi tylko tonaż nowych pytań. Czas pokaże co z tego wyjdzie.
Zatem tak, nasze bohaterki od rozwożenia gazet trafiły do prehistorii. Jak łatwo się domyślić nie na długo, ale i tak przeżyły tutaj sporo przygód. Począwszy od spotkania ludzi jaskiniowych, przez ogromne leniwce, drapieżne koty szablo-zębne na podróżniczce w czasie skończywszy. Kto śledzi serie od początku być może się domyśla o kogo chodzi, bowiem już w drugim tomie dostaliśmy wskazówkę na temat pochodzenia wspomnianej kobiety.
Mimo że ogólnie dobrze się bawiłem przy lekturze tego tomu, czuję się już troszkę zmęczony. Wiecie, fajne jest to całe skakanie po linii czasu i wiedza, że jest tylko jedna Ziemia i jej linia czasowa, ale chciałbym w końcu wiedzieć coś więcej o stronach tego konfliktu. Na razie stoję w miejscu, pamiętając tylko ludzi w białych futurystycznych zbrojach dosiadających wielkich pterodaktyli, gigantyczny sterowiec rodem z Warhammer Gothic Armada oraz bandę zmutowanych nastolatków. Aha, zapomniałem wspomnieć o klonach. I to wszystko jest fajne, ciekawie wkomponowane w scenariusz, ale nadal nie mam pojęcia o co toczy się walka, kim są poszczególne strony i dlaczego nazywają siebie nawzajem Nastolatkami (czasem Stwórcami) raz Starszymi. Do tego gość zwany Wielkim Ojcem gada o niestabilności czasoprzestrzeni i ratowaniu ludzi, a sam bardziej przypomina typa kolekcjonującego w butelkach z formaliną ludzkie zwłoki. Choć raczej powinno brzmieć zahibernowane.
Nie pisałem za dużo o fabule tego tomu, bowiem nie za bardzo jest o czym pisać. Dziewczyny znów zostają rozdzielone, choć tym razem nie w czasie i przestrzeni, szukają sposobu na powrót do domu w 1988 roku, przy okazji natrafiając na konflikt jaskiniowców, którzy kolekcjonują elektroniczny złom z XXI wieku. W zasadzie to wszystko. Nadal dobrze mi się to czyta, ale chcę w końcu poznać odpowiedzi, choć na część pytań. Ostatnia strona tego albumu z jednej strony nastraja mnie optymizmem, bo moja nerdowska dusza została połechtana, ale z drugiej boję się, że znów nie otrzymam odpowiedzi tylko tonaż nowych pytań. Czas pokaże co z tego wyjdzie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz