13 kwietnia 2019

Studio tańca #2

Drugi album "Studia tańca" zawiera kolejne trzy tomy, tym razem oznaczone cyferkami od 4 do 6. Fabuła się rozwija, choć nadal mamy to, co zaserwowano nam od początku. Słowem udaną kombinację humorystycznych klisz. W mojej opinii "Studio tańca" przebija na każdym polu tak rozchwytywane "Sisters". Jest po prostu dojrzalsze, a z tego powodu ciekawiej napisane i z lepiej wyważonymi gagami. Co zatem kontynuuje ten album i jakie nowe wątki wprowadza? Cóż, całkiem sporo, a jeśli jesteście ich ciekawi, to zapraszam do lektury niniejszego tekstu. Będzie krótki :)

Dalej na pierwszym planie mamy paczkę trzech przyjaciółek, czyli Julii, Lusii i Alii. Każda boryka się z podobnymi problemami, choć w nieco inny sposób. Lusia chce zrzucić kilka kilo, co nie za bardzo jej wychodzi, a do tego krąży wokół niej fajny chłopak, który jest trochę nieśmiały. W wyniku nieporozumień biedak zbierze też kilka plaskaczy na twarz, choć ostatecznie mamy na tym polu happy end. Zresztą postać Lusi jest tutaj świetnie rozwinięta i poprowadzona, a finał tego albumu pokazuje jej prawdziwą pasję. I nie, nie jest nią jedzenie. Choć, jakby nie patrzeć.... Zresztą, mniejsza z tym.

Julia i Alia przeżywają natomiast kryzysy miłosne. Ta pierwsza ma chłopaka, ale coś zaczyna się psuć. Ta druga natomiast... powiedzmy, ze ma notorycznego pecha. Jednak obie przyjaciółki robią przede wszystkim wszystko, aby stać się zawodowymi tancerkami. Tutaj też mają problem, bo mimo zamiłowania do baletu uwielbiają też inne formy tańca. Na ich drodze oczywiście stoi niezdarta w swej złośliwości Carla, która jest klasycznym, wręcz do bólu stereotypowym, przykładem wrednej szkolnej zołzy. Rasowa wiedźma, co zresztą widać z samego rysunku. Oczywiście każdy jej plan obraca się ostatecznie przeciw niej, ale czytelnik ma przy tym sporo zabawy.

Z innych wątków, ciekawie poprowadzono postać Bruna, jedynego chłopaka na kursie tańca. Ma on sporo do pokazania w ostatnim rozdziale tego albumu. Poznajemy też powody, dla których zaczął on tańczyć. Nie zabrakło też wątków z wystawianiem sztuki, który towarzyszy serii od samego początku. Tym razem nasze bohaterki załapały się na Sankt Petersburg i Teatr Maryjski.  Oczywiście i tam nie zabrakło tony gagów sytuacyjnych, z zimą w roli głównej. Podsumowując - jeśli jesteście fanami serii, to zapewne już macie ten tom. Natomiast jeśli jeszcze nie mieliście jej w swoich łapkach, to koniecznie nadróbcie tą zaległość. Naprawdę warto.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz