21 listopada 2018

Opolcon 2018 - relacja

W miniony weekend byłem po raz pierwszy na Opolcon jako wystawca. Tak, blog "W pajęczej sieci" zaczyna wędrować na konwenty i imprezy planszowe oraz literackie w roli wystawcy. Zatem ta relacja będzie inna, bowiem okiem człowieka, który 95% czasu spędził na swoim stoisku, w pieruńskim przeciągu, ale było warto. Dlaczego? Bo poznałem masę ciekawych ludzi, kilku swoich czytelników oraz innych wystawców, z którymi się powymieniałem na towary :) Żona tymczasem obskoczyła konwent i narobiła zdjęć, które wrzuciłem do galerii na Facebooku. Wedle organizatora przewinęło się przez imprezę 1800 osób i to było czuć. Praktycznie non stop ktoś podchodził, zagaił i dzięki temu czas leciał szybko. Zapraszam zatem do mojej krótkiej relacji z tego konwentu, który będę ciepło wspominać.

W Opolu naprawdę dużo się dzieje. Zauważyłem, że sporo osób spoza tego miasta kojarzy je tylko i wyłącznie za sprawą Festiwalu Piosenki oraz jakiegoś polityka o nijakim nazwisku. Z jakiej jest partii nie będę wspominać, bo nie warto. Tymczasem w tym pięknym mieście jest co roku od groma atrakcji i imprez, a w 2019 mam zamiar w części z nich uczestniczyć. Jedną z nich jest właśnie Opolcon, czyli Opolski Konwent Fanów Fantastyki. Słowem RPG-i, Cosplaye, LARP-y, komiksy i mangi, gry planszowe oraz tona gadżetów i biżuterii. Sam nabyłem trochę różniastych różności od drewnianej ikony Batmana począwszy na przepięknie wykonanych, skórzanych spinkach do włosów skończywszy. Aby nie było wątpliwości - to drugie było dla mojej Marty, bo sam włosów mam raczej niewiele :D Nie żeby od razu łysy :) Tak czy inaczej było w czym przebierać.


Impreza, jak co roku, odbyła się w Zespole Szkół Elektrycznych im. Tadeusza Kościuszki. Jeden budynek przeznaczony jest na noclegownię, drugi zaś dla wystawców. Warto zaznaczyć, że w nocy też sporo się dzieje w pierwszym budynku. Są turnieje gier karcianych, nocne sesje RPG i LARP, zatem na nudę nie można narzekać. Najwięcej oczywiście zaplanowano w budynku głównym, gdzie poza turniejami były pokoje z grami VR, relacjonowanie na żywo rozgrywek z League of Legends, czy pokoje technologii przedstawiające np. druk 3D. Na sobotni wieczór był też zaplanowany konkurs cosplay, który z przyczyn technicznych miał przesuniecie w czasie, ale i tak nie popsuło to zabawy.


Co do wystawców, nieskromnie zacznę od swojego stanowiska. Głównie dlatego, że spędziłem na nim najwięcej czasu :) Ogólnie promowałem swoją pracę na blogu i w Kuźni Pomysłów, niemniej w tym roku nie miałem możliwości zaprezentować moich projektów scenariuszy do Runebound 3. Na pewno nadrobię to za rok, gdzie będę chciał przedstawić kampanie fabularne do takich gier, jak X-Wing, Runebound (edycja 2 i 3), Pandemia czy Mage Knight. Na stoisku wylądowały więc rzeczy, które miały zasilić mój portfel na tyle, aby móc rozwijać swoją stronę i projekty. Były to zatem pojedyncze egzemplarze gier oraz komiksów, a także zlikwidowana część mojej kolekcji figurek smoków, od kilku lat leżąca w szafie, gdzie kryła się przed kotami. Ku mojemu zaskoczeniu gry planszowe nie spotkały się z szczególnie wielkim zainteresowaniem, natomiast komiksy i figurki owszem. Mocno je przebrano, szczególnie, że były to rzeczy tanie, bowiem nie mam w zwyczaju zdzierać z ludzi kasy. Zauważyłem, że największym zainteresowaniem cieszył się komiks skierowany do publiki dorosłej. Dramaty, opowieści obyczajowe, około historyczne albo osadzone w realiach postapo. Zatem takie tytuły w praktyce poszły na pniu.


Co do innych wystawców (pozdrawiam wszystkich, z którymi zamieniłem choćby słowo :D), to koło mnie był Kotter, Plexa Fantasy Stuff i antykwariat z tanią książką fantasy, gdzie można było też nabyć drewniane ikony z superbohaterami od Colourdots. Kupiłem od nich zresztą obrazek z Batmanem, zaś u Plexa świecącą statuetkę Songo. Kotter natomiast zarobił na mnie przy zakupie torby z nawiązaniami do Star Wars. Ci ostatni byli niestety tylko w sobotę, ale i tak było fajnie. Nie wiem tylko czemu na sobotę i niedzielę nie pojawiło się stoisko z książkami, co nie uszło uwadze konwentowiczów. Wedle ich słów był to pierwszy Opolcon, na którym zabrakło książek, a sporo osób na nie liczyło. Może przestraszył ich przeciąg, bo na parterze gdzie staliśmy, wiało jak cholera. Cud, że się z żoną nie pochorowaliśmy, bo trzy dni spędziliśmy owinięci w koce.


Na pierwszym piętrze były różne różności. Począwszy od 2Towers i ich ręcznych wyrobów ze skóry, na które od dawna polowała moja ukochana Martunia (tak, w końcu upolowała, ale ja też coś dla siebie dorwałem), przez koszulki, koty, pluszaki, mangi (w tym takie dla dorosłych) na słodyczach kończąc. Jeśli idzie o koty, to największą uwagę przyciągał tam Stray Cat, ale też trochę sierściuchów było na Mrumru Hand Made, gdzie moja Miła kupiła sobie ciepłą czapkę z uszkami. Chciałem tam upolować jeszcze małego, zielonego zombie króliczka, ale rozeszły się w takim tempie, że pozostało po nich tylko wspomnienie. Moje oko przykuł jeszcze lis z Małego księcia, w formie zakładek, pluszaka i czapki. Tymczasem na Stray Cat było sporo przytulaśnych nietoperzy, z magnesami w skrzydełkach. Cudne. Obok znajdowało się też stoisko z biżuterią i ciekawie ozdobionymi butelkami, kuflami i kieliszkami. Jedną butelkę z Insygniami Śmierci, zdobyłem w loterii :)


U 2Towers zabawiłem dłużej. Wyroby Łukasza Stawowczyka są naprawdę przecudne i dzięki takim osobom jak on, czy wspomniani wcześniej wystawcy, widać że praca rzemieślnika jest nie do podrobienia. Nie ważne co oferują sieciówki robiące hurtowo swój towar w Chinach. Rękodzieło to rękodzieło i na ten towar zawsze będzie popyt. Szczególnie gdy widzisz takie cuda jak na zdjęciu powyżej. Motyle, ćmy, smoki, liście, nawet Oko Saurona się znalazło. Do tego dwie bajeczne torby, opaski i kolczyki. Nabyłem tam dwie spinki do włosów (liść oraz ćmę) i pudełko na karty, które mogę przytroczyć do paska od spodni. Kusiła mnie jeszcze torba, gdyż w RPG najczęściej gram magiem i/lub złodziejem, ale niestety tym razem nie była na moją kieszeń :)


Na drugim piętrze zachomikowano planszówki i kilka Gamesroomów. Był sklepik z grami, gdzie oczywiście kupiłem kilka kostek (moja tradycja z takich imprez), a naprzeciwko można było nabyć peruki w przeróżnych kolorach. W gamesroomach natomiast odbywały się też turnieje, np. Munchkina czy Czas zaorać socjalizm. Do tego masa ludzi tłukąca w najróżniejsze gry w zasadzie od rana do wieczora. Na ostatnim piętrze była strefa LARP, ale tam nie miałem czasu zajść, bo pochłaniało mnie głównie własne stoisko. Niemniej sporo ludzi tam co chwilę wędrowało. Na samym dole przed szkołą był food truck z japońską kuchnią, zaś w samej szkole knajpka, gdzie można było kupić coś ciepłego. Sporo osób jednak wybierało kuchnię azjatycką, więc kolejka do food trucka raczej rosła niż malała. Fakt, było smaczne, bo sam spróbowałem.


Jak oceniam imprezę? Jako wystawca bardzo pozytywnie. Poznałem sporo nowych ludzi, nawiązałem nowe znajomości, obkupiłem żonę i sam sprawiłem sobie Batmana i Songo na półkę do gabinetu :) Na pewno wrócę za rok, ale z czym tego jeszcze nie wiem. Jak podkreślałem, na moim stoisku wystawiam pojedyncze rzeczy z swojej kolekcji. Zapewne będą to jakieś komiksy i gry planszowe, ale Bóg raczy wiedzieć co dokładnie. Może coś z mojej stale rosnącej kupki wstydu, czy obecnie górze wstydu :)

ZDOBYCZE OPOLCON 2018
Artur:
* skórzane etui na talię kart lub kulki siarki do fireballa
* drewniana ikona Batmana
* plexa świecąca na pomarańczowo z Songo ładującym moc
* 2 kostki K10 i 1 kostka K12
* butelka na soki z Insygniami Śmierci (loteria)
* 4 cukierki (loteria)

Marta:
* czapka z kocimi uszkami
* maskotka kotka i pieska
* dwie spinki do włosów (ćma i liść dębu)
* torba "Gwiazda Sierści"
* obrazek z Ciri (loteria)
* 4 cukierki (loteria)