1 czerwca 2017

Unboxing #107: Wieże Magów + bonus

Dzisiejszy unboxing będzie nieco inny niż te,które zwykle prezentuję. Oprócz przedstawienia i wstępnej oceny gry, podzielę się z wami wrażeniami z ogrywania prototypu innej gry wydawnictwa Image Realms - Wyścigu odkrywców. Na wydanie tego tytułu trwa obecnie zbiórka pieniędzy na Wspieram.to, jednak udało mi się spotkać z autorem i zarazem szefem wydawnictwa oraz ograć jego najnowsze dziecko. Nim jednak opowiem wam o "Wyścigu odkrywców" zaprezentuję inny tytuł Jarosława Bilińskiego, który można obecnie kupić w większości sklepów branżowych. Mowa o "Wieżach Magów", ciekawie zapowiadającej się grze familijnej o budowaniu wieży. Zapraszam wszystkich do zajrzenia wraz ze mną do wnętrza magicznego pudełka oraz "posłuchania" co mam do powiedzenia o Odkrywcach.

Wieże Magów

Kto chciał być magie i mieć własną wieżę, ręka w górę? Marzenia są po to aby je spełniać i tak można teraz choć spróbować zbudować swoją wymarzoną wieżę, gdzie będziemy warzyć eliksiry, rzucać zaklęcia i... może na tym poprzestańmy. Cena sugerowana gry wynosi 99 zł, choć na sieci znajdziemy ją nieco taniej, gdyż oferty z najniższej półki cenowej oscylują w granicy 85 zł. Należy mieć jednak na uwadze, że liczba egzemplarzy jest dość ograniczona, więc lepiej nie zwlekać zbyt długo z podjęciem decyzji o zakupach. Jeśli jednak zdecydujemy się na zakup to otrzymamy trochę mniejsze od standardowych rozmiarów, kwadratowe pudełko, a w nim:
* 126 drewnianych klocków
* 12 kafli sekcji
* 24 karty żywiołów
* 20 kart przywołania
* 11 kart specjalnych
* instrukcję
* 4 karty pomocy podręcznej


Jeśli idzie o same komponenty to nie ma się do czego przykleić. Drewniane klocki są wykonane solidnie, tak samo jak karty. Grafiki są czytelne, kata pomocy jasno i przejrzyście opisuje skrót zasad, zatem każdy gracz familijny czy niedzielny powinien spokojnie opanować zasady. Jedyne do czego na upartego można się przykleić to trwałość instrukcji, jednak jak autor gry mnie uświadomił, winę za ten stan rzeczy ponosi drukarnia. Cóż, może w przyszłości, jeśli dojdzie do reedycji, to to się zmieni.


Co cieszy:
* ciekawy pomysł
* zapowiada się dość prosta w nauce
* jakość komponentów
* cena

Co budzi wątpliwość:
* na tym etapie, nic

Koszulki na karty:
Niekoniecznie, ale jeśli ktoś bardzo dba o gry to może się zaopatrzyć. Wymagane są Standard USA (57,5x89  mm) w liczbie 55 sztuk. Zalecane zwykłe gdyż karty są grube i może być problem z wciśnięciem ich w premium.

Domniemany poziom ryzyka przy zakupie "w ciemno":
Minimalny o ile jakikolwiek w przypadku graczy familijnych. Co do reszty, to jeśli lubią ten gatunek, śmiało mogą sięgnąć po grę w ciemno. Jest spora szansa, ze wam się spodoba.

Wyścig odkrywców (wrażenia z ogrywania prototypu)

Powiem uczciwie na wstępie jedną rzecz. Idąc do wydawnictwa ograć "Wyścig odkrywców" nie liczyłem na nic szałowego. Bardzo pobieżnie (moja głupota i brak czasu) przyjrzałem się jej na tegorocznym Pyrkonie. Owszem prezentowała się bardzo ładnie, ale miałem wrażenie, że to kolejna familijna gierka, z tonażem losowości i na siłę wepchniętym tematem. Do tego bardzo martwiła mnie ogromna ilość pustych przestrzeni na planszy, szczególnie w przypadku Afryki i Ameryki Południowej. To wszystko sprawiło, ze do rozgrywki zasiadłem z dużą dozą sceptycyzmu, licząc co najwyżej na szybką grę o której równie szybko zapomnę.


Jak ja się myliłem. Z początku, gdy słuchałem zasad wykładanych przez autora gry, nie zostałem porwany i pozbawiony wątpliwości. Jednak gdy zacząłem grać i poznałem już jako tako mechanikę, zaczęło do mnie docierać, że to nie jest ot takie wałęsanie się po planszy. Każda decyzja ma swoje następstwa, zaś sama losowość jest tutaj odpowiednio wyważona. Co więcej, można było ją ograniczyć dysponując odpowiednim ekwipunkiem i nade wszystko rozsądnie planując swoje ruchy. O tak, moi drodzy - ta gra nie wybacza błędów. Mści się za choćby najdrobniejszy przejaw nieuwagi, buty czy zbytniej pewności siebie. Doświadczyłem tego dwukrotnie i co prawda potem odrobiłem straty, ale kosztowało mnie to bardzo dużo wysiłku i rozważnego planowania akcji. Szczególnie, że czas gra tutaj na naszą niekorzyść. Najlepszym dowodem tego okazał się sam autor gry, który w pewnym momencie poczuł się zbyt pewnie (wszak grał z dwoma nowicjuszami) co go srogo kosztowało i finalnie zajął zaszczytne ostatnie miejsce, zostając daleko za trzecim. Wygrałem (oczywiście :P) ja, choć przyznaję, że niewiele brakowało abym poległ.


O grze będę pisał szerzej z końcem lata, gdy już zostanie wydana i jej egzemplarz trafi w moje ręce. Niemniej czekam na ten dzień z wytęsknieniem bo grało mi się naprawdę miodnie i od dawna tak mocno nie wciągnęła mnie prosta gra familijna. Co prawda w prototypie już uwzględniono kilka drobnych zmian odnośnie części kart, ale to kosmetyka. "Wyścig Odkrywców" zapowiada się naprawdę porządnie i już teraz mogę powiedzieć szczerze z ręką na sumieniu - jest wart tego aby mieć go na półce. Nie jest to żadne słodzenie względem autora, tylko moja szczera opinia o tej grze.

Jeśli kogoś interesuje ten projekt to odsyłam do jego strony na Wspieram to, gdzie można go wesprzeć w kolejnych progach i ogólnie nabyć grę. Zbiórka trwa do 7 czerwca.