Dawno nie czytałem komiksu dla młodzieży, który tak bardzo mnie urzekł stylem kreski. Już sama okładka sprawiła, ze uderzyła we mnie fala sentymentów związanych z starymi animacjami opisującymi wydarzenia wyjęte rodem ze średniowiecza. Robin Hood pełną gębą i to ten od studia Disney, z czasów gdy tworzyli głównie dzieła mocno romantyczne. Toska z lasu po części też taka jest, a raczej sprawia takie wrażenie. Szybko jednak się przekonujemy, że pod powierzchnią kryje się o wiele dojrzalsza opowieść o nastolatkach, które pragną wolności.
Zacznijmy od tego, że kreska jest po prostu obłędna. Z jednej strony mamy klimat filmowego, wręcz baśniowego, wyobrażenia o średniowieczu, z drugiej jest zwyczajnie solidna. Sporo tutaj akcentów humorystycznych, ale też nawiązań do epoki późnego średniowiecza we Francji. Oczywiście całość utrzymana w duchu młodzieżowym, nie silącym się na realizm. Z drugiej strony poruszane w komiksie tematy potrafią być poważne. Wojna, uzależnienie od ojca czy w ogóle mężczyzn albo wychowanie w złotej klatce, co skutkuje ograniczonym spojrzeniem na świat.
Takich zagrywek jest tutaj więcej, co pomaga współczesnym nastolatkom rozmawiać na problemy, które dziś również są aktualne. A wszystko to opakowane prostą, wręcz klasyczną historią, o księżniczce, która nie chce przymusowego zamążpójścia, rodzeństwie żyjącym z kradzieży po stracie rodziców oraz zderzeniu realnego życia z zamkową sielanką. Do tego zdrada i próba zdobycia przewagi nad rywalami. Jednak to wszystko działa i umiejętnie przemyca poważniejsze zagadnienia do umysłów młodzieży, która dziś jest straszliwie bombardowana w szkołach propagandą polityczną, jednego "słusznego" obozu. Możecie nazwać mnie feministą, ale uważam, że takie komiksy są dziś zwyczajnie potrzebne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz