30 sierpnia 2021

Pozytywka #1: Witamy w Pandorii

Czy w świat może mieścić się w szklanej pozytywce? Owszem, choć nie zawsze jest to bezpieczne miejsce. Motyw małego uniwersum wewnątrz szklanej kuli nie jest czymś nowym, jednak tutaj bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Dostał kilka elementów, których nie spodziewałem się po komiksie skierowanym do młodszych dzieci. Porusza bowiem poważne tematy straty bliskiej osoby, wytrwałości oraz starań o odzyskanie utraconych wspomnień. A to trudne oraz wyjątkowo niebezpieczne zadanie. Szczególnie dla ośmiolatki.

Poznajcie Nolę. Jest bardzo nieszczęśliwa, gdyż kilka miesięcy wcześniej straciła matkę. Ojciec stara się ze wszystkich sił aby pocieszyć córkę, ale czasem nawet on czuje się bezradny i przybity tęsknotą za ukochaną żoną. W dniu ósmych urodzin Noli przekazuje jej tajemniczy prezent - pozytywkę, którą od dziecka posiadała matka dziewczynki. Okazuje się, że w środku urządzenia znajduje się zamknięty świat zwany Pandorią. Miejsce to wydaje się być spełnieniem dziecięcych marzeń, ale to tylko pozory. Tak naprawdę pod pięknem i fantazją kryją się mrok oraz masa niebezpieczeństw. Bo kto trafił do Pandorii nie ma prawa jej opuścić. Przynajmniej teoretycznie.

Pierwszy tom jest wprowadzeniem do nowego uniwersum oraz ukazaniem sytuacji życiowej głównej bohaterki. Nie ma ona łatwo, jednak szybko odkrywa, że inni mogą mieć znacznie gorzej. Osądzani po pozorach, prześladowani przez rygorystyczne prawo, czy muszący ukrywać swe talenty przez zewnętrznym światem. Żaden świat nie jest rajem, bowiem w każdym są równi oraz równiejsi. Złoczyńcy i poszkodowani. My natomiast musimy stawić czoła tym przeciwnością. Dla siebie samych oraz dla tych, którzy bez pomocy innych nie podołają trudnością, które postawił przed nimi los.

Tak, "Pozytywka" to naprawdę mocne dzieło, choć skierowane do młodszego odbiorcy. Za to właśnie kocham komiksy tego typu. Nie boja się dotykać trudnych tematów podając je w sposób przystępny dla dziecka czy młodszego nastolatka. Takich pozycji jest coraz więcej na naszym rynku i bardzo dobrze. Są one potrzebne aby w tym natłoku głośnych, wrzeszczących mediów znaleźć choć odrobinę ciszy, pozwalającej nam przemyśleć pewne sprawy na chłodno. Bo tego dziś bardzo brakuje i z tego powodu zdaje mi się, że jesteśmy coraz bardziej głusi oraz ślepi na problemy targające dziećmi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz