21 listopada 2020

Wujek Sknerus i Kaczor Donald #4

Ten album był dla mnie troszkę, hmm... może nie zbędny co wtórny. Oprócz jednej, wstępnej, przygody reszta znalazła się w wydanym już kilkukrotnie albumie "Życie i czasy Sknerusa McKwacza". Rozumiem że seria prezentująca komiksy Dona Rosy zbiera w całość i umieszcza w kolejności chronologicznej prace autora, ale jakoś miałem wrażenie, że bardzo niedawno czytałem historię Sknerusa i ten tom sprawił wrażenie kupienia dosłownie tego samego, tylko w krótszej formie i z inną okładką. Nie zrozumcie mnie źle, tutaj jest masa wartościowych treści, ale to dziwne uczucie jednak towarzyszyło mi podczas lektury. Przejdźmy jednak do rzeczy.

Co mi się podobało

1. Powrót Magiki De Czar :)
Jest to jedna z moich ulubionych postaci w uniwersum Kaczych Opowieści oraz jedna z ukochanych antagonistek z czasów szczenięcych. Swój debiut miała w 1961 roku w historii "Dotyk Midasa" szybko stając się nierozerwalnym elementem uniwersum i jednym z najbardziej rozpoznawalnych przeciwników Sknerusa. W tym albumie występuje w historii "Pierwsza dziesięciocentówka", gdzie cofa się w czasie aby zdobyć upragnioną monetę. Oczywiście czytelnik wie, jak to musi się skończyć, ale zabawy jest przy tym co nie miara. To jedno z łagodniejszych wystąpień Magiki, bo pamiętam jej udział w dużo mroczniejszych wydarzeniach z życia Sknerusa.

2. Artykuły
To jedna z najmocniejszych stron, przynajmniej dla mnie, tej serii oraz serii komiksów Carla Barksa. Przy czym u Dona Rosy jest tych opracowań znacznie więcej, dzięki czym poznaję kawał historii prac nad uniwersum, inspiracjami Rosy, jego hołdowi dla Barksa i wielu wydarzeń do których nawiązuje w swoich pracach.

3. Galeria okładek
Nie tylko jest bogata, ale też ciekawie omówiona, z wyszczególnionymi znajdźkami. Tych jest naprawdę sporo i próba samodzielnego odnalezienia wszystkich wcale nie jest taka łatwa, jakby się mogło wydawać.

Co budziło mieszane odczucia

1. Ostatni z klanu McKwaczów... po raz kolejny
Trochę mnie wymęczyło to powtórne i powtórne czytanie tych samych historii. Strasznie je lubię, uwielbiam do nich wracać od czasu do czasu, ale nie da się ukryć, że na tą chwilę czuję przesyt. To nie jest tak, jak w przypadku Kaczogrodu, gdzie przypominają mi się te przygody, gdy ostatni raz miałem do czynienia z nimi jako nastolatek 20 lat temu. Nie. Historię życia Sknerusa i tego jak dorobił się fortuny w tym i zeszłym roku przeczytałem kilka razy.

2. Różnice w dialogach
Nigdy nie czytałem tych komiksów w oryginale i teraz tego żałuję. Nie wiem bowiem, które tłumaczenie jest dosłowne. Czytając historie zamieszczone w omawianym tutaj albumie od razu rzuciły mi się w oczy zupełnie inne kwestie dialogowe niż to co zapamiętałem z poprzednich wydań "Życia i czasów Sknerusa McKwacza". To mnie skołowało, bo teraz nie wiem, która wersja była tą poprawną. Tą napisaną przez Rosę. Nie da się ukryć, że najbardziej zapamiętałem stare wydanie z 2000 roku, które przeczytałem chyba ze sto razy (dosłownie) więc część dialogów wręcz wryła mi się w mózg. Niby niewiele, ale czasem psuło mi to przyjemność z lektury.

PODSUMOWANIE

Powiem tak, jeśli ktoś, jakimś cudem, nie czytał albumu "Życie i czasy Sknerusa McKwacza" to niech śmiało sięga po ta serię. W innym wypadku może mieć wrażenie, że kupił dubla, tylko wzbogaconego o masę artykułów, okładek, szkiców i tak dalej. Choć i dla nich warto sięgnąć po ten tom, szczególnie jeśli interesuje nas historia prac nad komiksami Dona Rosy. Osobiście nie ukrywam, że czuję obecnie lekki przesyt, nie tyle tą serią co samym Sknerusem. Z drugiej strony lektura artykułów oraz opracowań dostarczyła mi dość frajdy aby nie żałować spędzonego nad komiksem czasu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz