22 kwietnia 2020

Harleen

Bardzo lubię rysunki Stjepana Sejićia, ale niekoniecznie pisane przez niego scenariusze. Co prawda seria "Sunstone" nawet przez długi czas gościła w mojej kolekcji, jednak finalnie ją opuściła. I podobny los w zasadzie spotkałby "Harleen", czyli historię pewnej pani psycholog, która ostatecznie uległa urokowi Jokera i się w nim zakochała. Nie miałem od tego tytułu wielkich oczekiwań od strony scenariusza, origin Harley Queen jest mi dość dobrze znany, ale i tak miejscami ten tytuł mnie straszliwie irytował. Nie akcją, nie główną bohaterką, a formą jej narracji, gdzie zamiast ambitnej trzydziestolatki dostałem totalnie nie obytą z życiem trzynastolatkę. I to jest tak naprawdę największą bolączką tego komiksu, bowiem od strony wizualnej wypada wręcz obłędnie.

Tak. Graficznie to czysta rozkosz dla oczu. Postacie męskie oraz kobiece są narysowane bosko, scenografie cudownie, a całość nastrojowo pokolorowano. Do tego cudowne okładki, dynamiczne sceny akcji i ogromna dbałość o szczegóły. A wszystko to wyszło spod ręki jednego człowieka. Szkoda tylko, ze w warstwie scenariuszowej jest, przynajmniej dla mnie, bardzo nierówno. Ogólny rys fabularny, mimo że bez większych zaskoczeń, wypada wzorowo. Postacie da się polubić, chce się poznać ich historię nim stały się złoczyńcami czy obserwować relacje pewnych łotrów z doktor Harleen Quinzel, nim sama wkroczyła na ścieżkę zbrodni. To wszystko działa do czasu, gdy nie mamy do czynienia z narratorką całej historii.

Tutaj wypada piekielna nierówność w odbiorze tytułowej postaci. Harleen w dialogach wypada dojrzale. Owszem, jest kobietą zaczynającą wątpić w siebie, mającą własne problemy, czy uparcie starającą się udowodnić innym, że są w błędzie i jej badania maja sens. Wtedy to dojrzała osoba, nie zawsze pewna siebie, ale jednak zachowująca się na swój wiek. Tymczasem gdy Harleen przejmuje role narracji i zaczyna opisywać swe emocje, sny, uczucia i tak dalej, zamienia się w mało rozgarniętą trzynastolatkę, która w zasadzie sama nie wie czego chce od życia. I to boli, bowiem ciekawy dramat przeistacza się momentalnie w kiepskiej jakości romansidło dla licealistek.

Z tego powodu mam ogromny problem z oceną tego komiksu. Z jednej strony genialnie narysowany, z ciekawą, choć sztampową fabułą, ale z drugiej z bardzo kiepską narracją, która niestety dominuje. Być może jest to tylko moje marudzenie i fani DC Comics zupełnie inaczej odbiorą ten tytuł. Może się mylę. Może po prostu oczekiwałem czegoś dojrzalszego po "Harleen", szczególnie, że jest postacią naprawdę interesującą. Chętnie zobaczyłbym jednak solidną ekranizację tego komiksu. Taką z przełożeniem jeden do jednego, ale za to lepiej napisanymi kwestiami narracyjnymi. Zapewne świetnie uzupełniałoby to film "Ptaki nocy", które w mojej opinii również były w paru punktach nierówne, choć oglądało mi się je bardzo przyjemnie.

PRZYKŁADOWE PLANSZE

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz