26 marca 2020

Palcojad #2

W końcu się zebrałem, pożyczyłem od kumpla drugi tom "Palcojada" i mój apetyt na finalny album bardzo wzrósł. Nie rozumie czemu ludzie marudzą na ten komiks, bo dla mnie okazał się on wyśmienitym thrillerem, który umiejętnie imituje horror. Być może tutaj jest pies, a raczej trup, pogrzebany, bowiem Egmont od początku promował to jako horror albo raczej slasher. Tego faktycznie tam nie uświadczymy, no może poza kilkoma scenami ocierającymi się lekko o gore. Czy to źle? Dla mnie ani trochę, bo serię czyta mi się wyjątkowo dobrze, choć chciałbym już poznać poruszaną przez wszystkich zagadkę seryjnych morderców z miasteczka Buckaroo.

Motywem przewodnim tego albumu jest powolne wyjawianie prawdy o sekrecie Buckaroo. czytelnik poznaje ją na dwa sposoby. Po pierwsze jest świadkiem dziwnego eksperymentu, pojawiającego się na kartach już w pierwszym rozdziale (jedenastym jeśli liczyć całą serię), gdzie zostaje pojawiają się dwie postacie. Zamaskowanego rzeźnika, którego znamy od początku tej przygody, oraz tajemniczą postać zdającą się sterować całym projektem. Druga wersja to opowieść Warrena, czyli tytułowego Palcojada. Oba punkty widzenia szybko przybliżają nas do jednego wniosku - to nie dzieło przypadku sprawiło, ze w miasteczku zrodziło się tyle świrów. To robota człowieka. Tutaj pojawia się szereg pytań, czyli kto i dlaczego robi to wszystko. Zdaje się, że odpowiedź zna garstka osób, ale każda z nich uparcie milczy lub zwyczajnie nie może mówić.

Wszystkie te elementy przekładają się na niesamowity klimat, rodem z soczystego thrillera pokroju "Siedem". Mamy coraz więcej trupów, każda odpowiedź kieruje nas do nowego pytania, a te nawarstwiają się z każdą chwilą. Czytelnik, tak samo jak główne osoby prowadzące śledztwo w sprawie rzeźników z Buckaroo, są coraz bliżej rozwiązania zagadki, ale zawsze w kluczowym momencie jakiś wypadek, z pozoru wyglądający na losowy, przerywa ich dochodzenie i gubią trop. Jednego jestem pewien - to wszystko jest z góry zaplanowane. Widać to na każdym kroku i absolutnie żadna czynność, żadna postać nie jest dziełem przypadku. Jedynie osoby zbyt ciekawskie, które dowiedziały się za wiele, zostają surowo potraktowane i zapewne wlałyby zginąć niż doznać takiej kary.

Dlatego dla mnie ta seria jest super. Nie nastawiałem się na horror czy slasher, gdzie jakiś świr po prostu biega za bandą rozwrzeszczanych dzieciaków a policjant półgłówek ciągle gubi trop. Chciałem rasowego thrillera i go dostałem. Dostałem wielowątkową zbrodnię, inteligentne postacie, mroczną przeszłość pewnego małego miasteczka i serię makabrycznych wydarzeń. Teraz czekam na wielki finał i mam nadzieję, że wkrótce go przeczytam.

PRZYKŁADOWE PLANSZE



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz