27 stycznia 2020

Klezmerzy - tomy 1 i 2

Jeśli spytać dziś kogo na ulicy lub nawet w szkole: "Kim jest klezmer?", to obstawiam, że mało kto znałby odpowiedź. O ile ktokolwiek. Otóż Klezmerem określano zawód biednego, żydowskiego muzyka, często prowadzącego z przymusu wędrowny żywot. Grali oni na ślubach, weselach i wszelkiej maści uroczystościach, zaś społeczność żydowska niezbyt szanowała ich jako jednostki społeczne. W zasadzie graniczyli oni ze złodziejami, stąd też w międzywojennej Polsce nieraz klezmerem nazywano słabych grajków. Joann Sfar, autor genialnej serii "Kot rabina" przedstawia nam żywot kilku takich klezmerów. Zbieraniny zarówno barwnej, jak i żyjącej chwilą, gdyż nie wiedzą czy doczekają jutra. Los bywa jednak przewrotny i to co wczoraj okazywało się snem, nazajutrz może się ziścić.

Oba tomy warto nabyć razem i przeczytać jeden po drugim, gdyż to tak naprawdę jedna historia. Przedstawia spotkanie piątki muzyków, którzy nie mieli lekkiego życia. Klarnecista, któremu żydowscy rodacy wymordowali kapelę, młodzik zmuszony do kradzieży, skrzypek z smutną przeszłością bojący się zostać sam, cygański muzyk o bujnej wyobraźni i piękna oraz pragnąca zakosztować życia żydowska śpiewaczka. Każde z nich żyje chwilą nie wiedząc, co przyniesie jutro, ale też nie specjalnie się tym przejmując. Los splata ich ścieżki, kierując do pewnego domu bogatej żydówki. Tam może się zdarzyć wszystko, nawet przyjaźń z kozakiem, a jak wiadomo ci do łagodnych nie należą.

Joann Sfar umiejętnie kreuje świat, gdzie wręcz muzyka wypływa z każdej strony tych komiksów. Jest ona ukazywana w przeróżny sposób. Za pomocą kolorów, sytuacji, postaci lub otoczenia. Wystarczy zatopić się w stronach snutej przez autora opowieści, aby szybko w głowie czytelnika zaczęły pląsać radosne nuty, choć jest też i miejsce na smutniejsze tony. Tak, to nie jest beztroska historia, choć jej bohaterowie chcą za takich uchodzić. Żyć chwilą i nie myśleć o jutrze. Czytelnik może uznać, że to dobry sposób na życie, ze tym bohaterom się to należy, gdyż ich przeszłość często była tragiczna.

Jeśli ktoś czytał i polubił "Kota rabina", to tutaj odnajdzie się niczym ryba w wodzie. Osobiście wolę "Kota rabina" od "Klezmerów", choć w obu seriach widzę sporo podobieństw. Może tutaj jednak działać fakt, że po kota sięgnąłem szybciej i od razu podbił on moje serce. Niemniej polecam zagłębić się w "Klezmerów" szczególnie jeśli ktoś jest miłośnikiem muzyki lub kultury albo historii. Joann Sfar na tym polu jest bardzo silnym graczem, który nadal udowadnia, że komiks to nie medium tylko dla dzieci.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz