19 czerwca 2019

Gwiezdny zamek #4: Francuz na Marsie

Seria we Francji została wydana w tempie ekspresowym, bowiem 12 tomów ujrzało światło dzienne w zaledwie 4 lata. U nas ona dopiero rozwija swoje skrzydła, ale obstawiam że do końca roku ujrzymy jeszcze album numer 5. Patrząc po tym, jak dzisiaj prezentowany tom przygotował mu grunt, liczę na bardzo dynamiczną oraz pełną akcji przygodę. Tak, tom czwarty w końcu prezentuje czytelnikom Marsa w pełnej postaci. Poznajemy sekrety Czerwonej Planety, jej mieszkańców oraz dość zabójczą faunę i florę. Mars jest dość dzikim miejscem, pełnym pustyń oraz "podwodnych" dżungli, zaś zamieszkujące te tereny stworzenia nie należą do najłagodniejszych. Z drugiej strony są przepiękne, malownicze oraz unikalne. Obstawiam, że podobnego szoku, co bohaterowie tej opowieści, musieli doznać ziemscy odkrywcy jak Kolumb czy Cook, gdy odkrywali tajemnice naszego świata. Śmiertelnie groźne tajemnice, skrywające w swych odmętach wiele niebezpieczeństw.

Obecny album skupia się niemal całkowicie na losach Serafina, Zofii i Hansa, którzy przybyli na Marsa, w poszukiwaniu ojca Serafina. Towarzyszy im były szambelan księcia Bawarii, który od samego początku był szpiegiem Imperium Prus. Niemcy mają zresztą ogromny apetyt na podbój całego układu słonecznego, z czym się nie kryją, zaś wykradzione od naukowców materiały i zdobyty na księżycu eternet umożliwił im realizację tych planów. Tymczasem Mars okazuje się być bardziej złowroga planetą niż się wszystkim wydawało. Nikt nie znalazł zamieszkującej go inteligentnej rasy, natomiast ludzie popadają w szaleństwo widząc dziwne obrazy. Do tego lokalna fauna i flora nie stroni od drapieżnictwa, a wszystko co się nawinie im na cel jest potencjalnym posiłkiem. Serafin, wraz z swoją grupą muszą zatem przetrwać w tym złowrogim środowisku i odnaleźć zaginiony, pruski eternef, którym przybył na Marsa jego ojciec.

Jeśli idzie o wątek polityczny, to został on poprowadzony naprawdę ciekawie i zapadł mi w pamięci. Co prawda łatwo przyszło mi przewidzieć większość jego elementów, ale było kilka interesujących zwrotów akcji. Do tego inaczej wyobrażałem sobie podejście autora do przedstawienia rasy inteligentnej cywilizacji żyjącej na Marsie. Tutaj naprawdę miło mnie podszedł i dał mi coś, czego kompletnie nie przewidziałem. Ciekawie też został rozwinięty wątek tajemniczego okrętu, który Serafin wraz z księciem Bawarii odnaleźli na księżycu. Naprawdę ciekawi mnie, jak to zostanie dalej pociągnięte w olejnych tomach, bo potencjał jest ogromny.

Również moje oko przyciągnęła wizualna warstwa prezentacji Marsa, jego fauny, flory oraz tajemniczej cywilizacji. Rysunek jest naprawdę bajeczny, przywodzący mi na myśl stare baśnie oraz książki Juliusza Verne. Jeśli ktoś czytał "Podróż do wnętrza ziemi", to niech wyobrazi sobie, że przenosi tą mityczną krainę, tyle że bez dinozaurów zastępując je dziwnymi potworami morskimi, własnie na Marsa. Dla mnie ideał, do tego kolorystycznie obłędnie piękny. Z pewnością będę dalej śledził losy Serafina i jego przyjaciół, licząc na dalsze zwroty akcji. Choć też nie pogardzę widokiem płonących machin wojennych Prusaków. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz