Strony

29 kwietnia 2020

Shi #3: Revenge

Czas w końcu wypowiedzieć się na temat trzeciego tomu serii "Shi". W skrócie, jest lepiej niż się spodziewałem, choć nie twierdzę, że zostałem powalony na kolana. To porządna przygoda, coraz ciekawiej się rozkręcająca, do tego bardzo ładnie narysowana. W tym jednak wątku doszło coś, czego brakowało mi w dwóch poprzednich tomach - tajemnica, która w końcu wyszła na wierzch. Niby to się przeplatało w tle i miało szokować na końcu pierwszego i drugiego tomu, ale od początku całą zagadkę szło błyskawicznie rozwiązać. Tym razem scenariusz nie sili się na tworzenie łamigłówek. Zamiast tego skupia się na zemście dwóch, dotkliwie zranionych kobiet, a w między czasie ich przeciwnicy zaczynają odkrywać karty, dotąd trzymane w rękawie. I to jest naprawdę ciekawe.

Osoby niewtajemniczone w serię zapraszam TUTAJ do mojego omówienia tomu Pierwszego, a TUTAJ macie opinię o tomie drugim. W telegraficznym skrócie - sztamowi antagoniści i kobiety mające wstrząsnąć posadami Imperium Brytyjskiego, ale ja tego kompletnie nie czułem. Tom trzeci to zmienia. W końcu. Para głównych bohaterek, mająca naprawdę koszmarne przeżycia za sobą, utratę dziecka, prześladowanie przez elity, wykorzystywanie seksualne i tak dalej, po upozorowaniu swej śmierci, w końcu faktycznie się mszczą. I robią to naprawdę krwawo, a zarazem interesująco. Ich kreatywność w uśmiercaniu, nieraz powolnym, swych ofiar jest godna pochwały. Co prawda nie zabrakło "klasycznego" wisielca, ale gość przedtem nie doznał błogiego dotyku śmierci pozbawionego bólu i cierpienia.

I tutaj pojawiają się dwa, bardzo ciekawe, przynajmniej dla mnie, elementy. Po pierwsze jako czytelnik kompletnie nie współczułem żadnej z ofiar. Serio, goście zasłużyli na znacznie gorsze piekło, zatem ich zabójczynie i tak wykazały się łaską. Po drugie, nie pokazano wprost sceny zabójstwa, a jedynie jej efekt. To bardzo działało na moją wyobraźnie i szalenie mi się podobało. Dodatkowo pośród grupy elit, na których mszczą się kobiety, początkowa arogancja zaczęła przeradzać się w strach. Tutaj też zastosowano bardzo ciekawy trik odnośnie tego, jak Europejczycy nie potrafią odróżniać symboliki i pisma różnych ludów Azji, wrzucając wszystko do, że tak to ujmę, "chińskiego worka". Te wszystkie elementy, wraz z nadal świetnym rysunkiem, tworzą wspaniałą atmosferę, której brakowało mi w pierwszych dwóch tomach serii.

"Shi" w końcu jest tym, czym chciałem aby było od początku. O zemście dwóch kobiet, które z jednej strony straciły bardzo dużo, niemal wszystko, ale z drugiej to zbliżyło je do siebie i dzięki temu zyskały siłę, która naprawdę wstrząsnęła elitami Londynu. BA! Być może w następnym tomie zagrozi samej koronie, dotąd lekceważącej problem i przymykającej oko na chore występki możnych londyńczyków. Czekam zatem z niecierpliwością na kontynuację, wobec której mój apetyt znacznie urósł.

PRZYKŁADOWE PLANSZE 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz