Coraz bardziej podoba mi się ta seria i uważam ja za absolutnie potrzebną w dzisiejszym świecie. Świecie, gdzie tak naprawdę dopiero uczymy się empatii, po tysiącleciach rzezi. Możecie brać moje słowa na wyrost, śmiać się z nich, ale jeśli przejrzymy historię naszej planety to niemal non stop rasa ludzka się wyżyna, a wszelkie przejawy próby współistnienia z innymi, są torpedowane przez polityków, "elity" oraz dostojników religijnych. Oczywiście mocno tutaj uogólniam, bowiem wiele światłych ludzi, którzy pomogli rozwinąć się ludzkości, pochodziło właśnie z sfer wyższych. Mieli ku temu zasoby, pieniądze oraz posłuch pośród ludzi. I to widzimy nadal, dlatego cieszę się, że dziś, w dobie ogromnego konsumpcjonizmu, są ludzie, potrafiący umiejętnie wykorzystać kapitał jakim są komiksy dla dzieci. Wszystko po to aby przekazać młodemu pokoleniu pewne ważne nauki.
W tym materiale omówię zwięźle dwa nowe komiksy z serii "Smerfy i świat emocji". Każdy zeszyt, oprócz komiksu, zawiera również zwięzłe, za to bardzo treściwe, opracowanie napisane przez psycholożki Diane Drory i Sylwię Jatczak (polski komentarz). I właśnie w tym ostatnim elemencie tkwi siła przekazu tej serii, bowiem w sposób prosty oraz zrozumiały omawia zagadnienia poruszane w przygodach Smerfów. Coś takiego jest potrzebne nie tylko dzieciom, ale również, a może przede wszystkim, dorosłym. Niezależnie od tego co myślą, że wiedzą o emocjach lub tylko tak im się zdaje.
W niniejszych albumach otrzymujemy zagadnienia równości (Smerfetka) oraz obżarstwa (Łasuch), które z jednej strony piętnują negatywne zachowania, z drugiej przedstawiają pewne stereotypy. I oba te czynniki są piekielne ważne w omówieniu, bo ściśle się z sobą łączą. Weźmy przykład Łasucha. Z jednej strony uzyskał to imię, bowiem lubił pałaszować tylko słodycze. Jednak robił to w nadmiarze, bez opamiętania i zważał na to, co gotuje Smerf Kucharz. Słodycze same w sobie nie są złe, ale w umiarze. Nie wolno zapominać o zbilansowanej diecie, warzywach, owocach, rybach i tak dalej. To nie może być tylko coś co lubimy pochłaniane w nadmiarze. Nasze organizmy są różne i mają różne zapotrzebowania na składniki odżywcze, a obżarstwo potrafi być zgubne.
Skoro mowa o różnicach, to tutaj wchodzi historyjka z udziałem Smerfetki. Jeśli ktoś jest ciekaw skąd wzięła się ta postać w wiosce niebieskich skrzatów, to odsyłam do materiału omawiającego pierwszy komiks z jej udziałem. W każdym razie inne smerfy traktują Smerfetkę z przesadną wyjątkowością. To doprowadza wręcz do uprzedmiotowienia jej osoby, bez zważania na skrywane pragnienia. Jest jak piękna figura, którą się chwali, dba o nią i obsypuje kwiatami, jednocześnie uznając za przedmiot. Tymczasem Smerfetka to żywa istota, posiadająca emocje, uczucia oraz pragnienia. Chce pomagać w wiosce, zajmować się "męskimi" pracami, bo czuje się w nich silna. Jest na wielu płaszczyznach równa swoim towarzyszom, choć tak naprawdę każdy Smerf jest unikalny i posiada swój własny, wyróżniający go z tłumu talent.
To naprawdę bardzo ważne lekcje życiowe, do których wioska smerfów nadaje się perfekcyjnie. Z pozoru identyczni, tak naprawdę wszyscy się różnią. Co nie oznacza, że spora część z nas nie może wykonywać wspólnie tych samych zadań. Owszem, do niektórych potrzeba większej wiedzy i specjalizacji, ale i tak inni mogą pomagać specjaliście w rutynowych zadaniach. Dlatego serdecznie polecam sięgnąć po ta serię komiksów, nawet jeśli nie jesteśmy fanami Smerfów. Bo są po prostu piekielnie wartościowe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz