Strony

28 czerwca 2019

Miłość, śmierć i roboty

Długo się zbierałem do tego serialu, czy raczej serii krótkometrażowych filmów, ale gdy już zasiadłem przed ekranem telewizora, to obejrzałem całość jednym ciągiem. Co ważniejsze - na koniec byłem smutny, że nie ma więcej odcinków. Jest ich 18, a każdy trwa mniej więcej od 10 do 16 minut, wliczając w to intro i napisy końcowe. Praktycznie każdy, poza jednym, to film animowany, wykonany różną techniką. Dominuje tutaj jednak animacja komputerowa i to naprawdę najwyższych lotów. Cholera, jestem zdania że część filmów promujących gry Blizzarda wygląda przy tym jak przedszkole dla animatorów. Poważnie. Poziom dzieł spotykanych w tej serii, to naprawdę najwyższa półka, jeśli idzie o doznania wizualne. W przypadku scenariusza jest różnie, ale i tak w większości wypadków wypada on pozytywnie. BA! Żałowałem nawet że 5 z tych historyjek to raptem krótkometrażówki, bo aż się prosiło, aby je rozwinąć w pełnoprawne dzieła. Myślę, że już tym krótkim wstępem przekonałem niezdecydowanych, ale pozwólcie, że wyłożę wam sprawę bardziej szczegółowo :)

Serial ma kategorię 18+ i nie bez powodu. Dominuje tutaj pełen negliż obojga płci, sporo przemocy, a czasem nawet scen gore. Do tego nieraz same opowieści od strony fabularnej, nie są skierowane pod młodszego odbiorcę. Nie twierdzę, że mamy tutaj do czynienia z samymi dramatami psychologicznymi, ale takie historie też się pojawiają. Ewidentnie są skierowane pod osobę oczytana, dojrzałą i posiadającą wyobraźnię, nie zaś pod napalonego młokosa, który rozdziawi gębę w krzywym uśmiechu bo zobaczy animowany, kobiecy sutek. Owszem, taka osobę też zapewne będzie czerpać przyjemność z seansu, ale nie oszukujmy się - nie zrozumie połowy przedstawionej w nim treści. Na tej warto się skupić, bowiem pod całym kontrowersyjnym płaszczykiem zobrazowanym w trzech słowach na plakacie, skrywa się sporo ludzkich dramatów.


Żołnierz, który jest wilkołakiem, ale walczy za swój kraj mimo szykan ze strony kompanów. Kobieta sterująca bestią, która skrywa swe prawdziwe oblicze pod dziesiątkami blizn. Pilot futurystycznego transportera bojowego, który na początku miał złą renomę i numer 13, a stał się ostatecznie nadzieję na wyjście z najgorszego bagna na polu bitwy. Mężczyzna kosmicznego transportowca, który utknął w nieznanym systemie i został uwieziony we własnych marzeniach. Astronautka walcząca o przeżycie w próżni. Tego jest naprawdę dużo, choć nie wszystko ma w całokształcie równy poziom. Niektóre opowieści na polu scenariusza nieco odstają, a kilka nawet znacznie, od reszty, co zapewne nie każdemu się spodoba.

Występuje też tutaj bardzo, ale to bardzo dużo negliżu oraz wulgaryzmów, choć warto zaznaczyć, ze zawsze są one sensownie umiejscowione w scenariuszu. Nie mamy zatem do czynienia z jakimś porno, albo zidiociałą, wulgarną opowiastką. Gdy na ekranie są sceny erotyczne, albo leci seria bluzgów, to taka scena jest w pełni uzasadniona. Ciężko np. nie rzucać mięsem na wszystkie strony gdy jest się najemnikiem, którego goni pradawny wampir z pyskiem mokrym od krwi jakiegoś archeologa. Tak samo sceny negliżu budują napięcie, a przy tym nie są wulgarne. To dla mnie ogromny plus, bo bałem się, że na tym polu nie będzie tak dobrze.


Muszę również pochwalić polski dubbing. Obejrzałem każdy odcinek po angielsku i po polsku i tak naprawdę poza naprawdę nielicznymi wyjątkami, w obu wypadkach podkład głosowy wypadł genialnie. Czasami, szczególnie w historyjkach z nastawieniem humorystycznym (w tym czarny humor), lepiej sprawdzała się gra polskich aktorów głosowych. Przynajmniej dla mnie. Z drugiej strony kilka opowieści ciężko było słuchać inaczej jak po angielsku, bo po prostu tamtejsza praca aktorów głosowych powalała na kolana.

Gdybym miał wybrać trzy historyjki, które najbardziej mi się podobały, to na samym dole podium będzie film "Zmiennokształtni". Prosta historia żołnierza US Army, który służy na Bliskim Wschodzie. Jest wilkołakiem, co nie jest niczym dziwnym dla świata, ale jego koledzy z kompanii traktują go jak zwierzę oraz dziwoląga. Ma oparcie w rubasznym przyjacielu, też zmiennokształtnym. Jednak pewnej nocy tajemnicza bestia atakuje wysuniętą placówkę, gdzie ginie 11 żołnierzy amerykańskich, w tym rubaszny kompan głównego bohatera. Ten poprzysięga załatwić sprawy po swojemu. Film genialnie oddaje nastroje rasistowskie, a przy tym jest ciekawą opowieścią z wilkołakami w rolach głównych.


Drugie miejsce podium, ma trochę zwariowana historyjka "Mechy". Nic wyszukanego - ot grupa farmerów na innej planecie, broni swego nowego domu przed armią wygłodniałych potworów. Wykorzystują do tego mechy, wyjęte z niejednej gry komputerowej. I to chyba własnie ten element mnie tak urzekł, plus bardzo swojskie postacie. Aż się prosi aby przerobić to na grę komputerową lub książkę skierowaną właśnie do fanów tego typu rozrywki. Jednak pierwsze miejsce ma u mnie film "Udanych łowów", bowiem idealnie pokazuje dążenie człowieka do wyniszczania przyrody oraz jej mieszkańców. Wszystko chce zmieniać dla siebie w imię postępu, a tym samym nie stara się zrozumieć mitologii, gdzie skrywają się pradawne istoty. Bo łatwiej jest zabić niż próbować współpracować.

Liczę, że powstanie z czasem drugi sezon, z równie udanymi krótkometrażówkami. Korci mnie aby napisać szersze opowiadania do dwóch filmików, ale nie wiem czy to zrobię. Nie żeby brakowało mi pomysłu, tylko czasu, a do tego nie wiem, czy autorom tych produkcji byłoby w smak moje dzieło. Choć może się ostatecznie pokuszę to zrobić, przynajmniej w przypadku "Udanych łowów" i całość po napisaniu wrzucę na Wattpada. Tymczasem wracam chętnie do wybranych historii z pierwszego sezonu. 

1 komentarz:

  1. Obejrzałam ten serial i przyznam, że ogólnie był w porządku, ale szału nie było. Jak dla mnie za dużo właśnie negliżu i wulgarności, bardziej preferowałabym coś w stylu "Trzy roboty" (mój ulubiony odcinek z pierwszego sezonu), no i właśnie liczyłam też, że więcej tych robotów będzie, bo tutaj to pierwsze skrzypce grały raczej potwory. :P

    OdpowiedzUsuń