Strony

27 czerwca 2019

Manara: Uwodzicielskie chimery

Do prac Milo Manary mam trochę specyficzne podejście. Z jednej strony sporo jego prac jako scenarzysty kompletnie do mnie nie trafiło. Z drugiej są takie gdzie naprawdę przyjemnie spędziłem czas nad ich lekturą. W kwestii rysunku mam takie same odczucia jak w przypadku Mariniego - za często widzę te same "aktorki" i "aktorów", co czasem drażni. Postanowiłem jednak nadrobić jego komiksy wydane w Polsce i tak padło na "Uwodzicielskie chimery" wydane przez Scream Comics. Jest to zbiór 14 krótkich prac różnej długości, od dwustronicowych po nieco bardziej rozbudowane. We wstępie od autora odnosi się on głównie do tego, jak często ilość dostępnego miejsca w czasopiśmie, gdzie owe prace miały być publikowane, ograniczał jego możliwości. Szczerze powiedziawszy, dla mnie to ograniczenie sprawiło, że Manara wykonał serie naprawdę interesujących prac erotycznych. Nie każda trafiła w mój gust, ale każdą naprawdę potrafię docenić.

Gdybym miał wybrać z całości trzy prace które najbardziej mi się podobały, to na ostatnim miejscu podium wyląduje "Bolero". Jest to praca graficzna obrazująca w ciekawy sposób historię Europy i jej podbojów. Znaczy głównie Europy, bo też mamy tam Egipt, Bliski Wschód i ogólnie rzeczy znane większości europejczykom z książek historii. Jest to swoista oś czasu pełna przemocy, seksu oraz prezentująca stroje mężczyzn i kobiet z różnych wieków. Jej finał jest ciekawy bowiem we mgle przypominającym kobiecą twarz widzimy napis "2000". Komiks został pierwotnie opublikowany we Włoszech w 1999 roku, zatem po 20 latach z pewnością można dorysować kolejne paski, ale niewiele będą się różnić od tych poprzednich. Nadal dominuje przemoc i seks.

Na drugim miejscu wylądowała "Salome". Bardzo ciekawa wersja, przesiąknięta subtelną erotyką, gdy Salome tańczy przed Herodotem zdejmując z siebie kolejne części i tak zwiewnej, prześwitującej tuniki. Dziewczyna jest bardzo drapieżna, nie ma się nad nią kontroli, a jej kaprysy są, dosłownie, zabójcze dla innych. Kto zna Stary Testament, ten zapewne wie jaki fragment z życia Salome został przedstawiony w komiksie Manary. Przyznaję, zrobił to doskonale, a jego rysunek tylko oddaje grozę całej sceny.

Na samym szczycie podium postawiłem "Nubinlove" z 1984 roku. Kilku stronicową historię graficzną, gdzie kobieta biorąca kąpiel powoli oddaje się przyjemności z tego płynącej. Fragmenty tej opowieści są zresztą na przedniej i tylnej okładce tego albumu zbiorczego, zatem sami możecie ocenić kunszt pracy Manary na tym polu. Cieszy też, ze są to rysunki wielkoformatowe, co tylko przekłada się na siłę przekazu.

Tak mogę pokrótce podsumować ten komiks. Są też prace, które mniej przypadły mi do gustu, ale przeważały raczej dobre. Znajdzie się tutaj kilka komiksów kolorowanych oraz humorystycznych, jednak przeważa subtelna erotyka. Jeśli ktoś zbiera prace Milo Manary to zapewne już ma ten album w swojej kolekcji. Polecam jednak osobom nie zaznajomionym z komiksem sięgnąć po ten tytuł, bo w łagodny oraz subtelny sposób potrafi on wprowadzić do świata komiksu erotycznego. Ten natomiast jest naprawdę bogaty, choć w Polsce na razie wydano czubek góry lodowej tego gatunku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz