Strony

15 grudnia 2018

Koncept Kids: Zwierzaki

Kalambury lubi chyba każdy. Seria "Koncept" w zasadzie jest tego sztandarowym przykładem. Banalne zasady, spora dawka emocji i do tego można bawić się w dużym gronie znajomych. Prezentowana tutaj odsłona jest, jak sama nazwa mówi, tytułem skierowanym do najmłodszych. I to się sprawdza, choć nawet dorośli potrafią się przy niej bardzo dobrze bawić. czy jednak gra jest pozbawiona wad? Cóż... nie. Co prawda nie przeszkadzają one w rozgrywce, poza sporadycznymi sytuacjami, to jednak występują. W unboxingu prezentowałem zawartość pudełka, więc dziś skupię się na samej mechanice i finalnej ocenie. Materiał nie będzie przesadnie długi, bowiem sama gra też jest dość krótka. Zatem zainteresowanych moją opinią o "Koncept Kids: Zwierzaki" zapraszam do lektury.

Zacznijmy od tego, że grę uznaję za naprawdę dobrą. BA! Miejscami bardzo dobrą, choć nie rewelacyjną. O wiele bardziej podoba mi się inny tytuł od tego wydawcy, czyli "Fauna". Tak, wiem, mechanika zupełnie inna, ale daje tyle samo frajdy, a próg wejścia też jest bardzo niski. No dobra - zerowy. W przypadku dziś omawianego tytułu rozgrywka jest o wiele szybsza, ale jednak okupiona dwoma frustrującymi wadami. Po pierwsze na kartach brak nazwy zwierzęcia. Teoretycznie to bzdet, bo 80% zwierzaków jest powszechnie znana. Gorzej gdy trafimy na zwierzęta pokroju salamandry plamistej, krocionoga piaskowego, rudzika albo Rohatyńca nosorożca (chrząszcz z charakterystycznymi "rogami" na głowie i pancerzu). Wtedy dzieciom, a nawet dorosłym, potrafi sprawić to kolosalny problem.

Druga wada jest mniejsza i da się ją spokojnie obejść. Mianowicie karty prześwitują w mocnym lub białym świetle. Szczególnie jeśli włoży się je do podstawki. W słabym żółtym oświetleniu albo naturalnym z lekkim półmrokiem, nie ma takiego efektu, jednak w innych okolicznościach będziemy widzieć wszystko. Dlatego lepiej odgadywana kartę trzymać w ręce, lub kłaść zakrytą na stole. Problem sam się rozwiązuje. To są w zasadzie wszystkie wady, jakie wyłapałem. No może poza brakiem ikony "płetwy" na planszy głównej i już tłumaczę o co dokładnie mi chodzi.

Otóż gra polega na odgadywaniu haseł zwierząt. Jeden gracz odgaduje, a reszta podpowiada, układając na planszy gdzie są podpowiedzi, odpowiednie ramki na konkretnych polach. Np. jeśli mamy panterę, to możemy dać takie wskazówki jak "czarna", "sierść", "dżungla", "mięsożerna", "4 łapy" i tak dalej. Każda kolejna podpowiedź da nam po prostu niższą pozycję w rankingu, ale grunt aby odgadnąć hasło. I tutaj pojawia się brak wspomnianego pola "płetwy", które wiele razy  by się przydało. Zresztą "muszli" też brak.

Oczywiście można odwrócić rolę i tylko jedna osoba daje podpowiedzi, a reszta zgaduje. Wtedy ten kto pierwszy odgadnie zgarnia punkt i zabawa trwa dalej. Jak widać filozofii nie ma tutaj żadnej, a gra dla maluchów potrafi być wspaniałą rozrywką, szczególnie gdy grają z rodzicem, albo inną osobą dorosłą. Wtedy taki ktoś może popisać się wiedzą, zabłysnąć w towarzystwie szkrabów i też ich czegoś nauczyć. Mimo wszystko dalej jestem zdania, ze na tym polu "Fauna" spisuje się lepiej, choć na pewno nie da się w nią grać w 12 osób. No i rozgrywka jest dłuższa. Osobiście polecam "Koncept Kids: Zwierzaki" osobom, które dopiero wprowadzają dzieciaki w świat gier planszowych. Tak, w takim wypadku ten tytuł sprawdzi się doskonale. Choć jeśli macie mało czasu, albo siedzicie na domówce, to też może być to niezły filler. Jednak wtedy lepiej sięgnąć po klasyczny "Koncept".