27 maja 2017

Unboxing #105: Paka gier od Rebel.pl

Dawno nie prezentowałem naprawdę obszernego unboxingu tytułów wydanych przez Rebel. W końcu jednak nadszedł ten czas i z miłą chęcią przedstawię wam aż siedem gier tego wydawnictwa. Większość z prezentowanych tutaj tytułów można zaliczyć ogólnie do grona gier familijnych, ale znajdziemy tu coś co wysili bardziej nasz umysł, lekkie tytuły towarzyskie oraz coś skierowanego tylko dla dorosłych. Zajrzyjmy zatem do pudełek, sprawdźmy jak bardzo prezentowane tutaj gry osuszą nasz portfel i co kogo mogłoby, przynajmniej w teorii, zainteresować.

Tropico

Zacznijmy od najmniejszego pudełeczka w tym zestawieniu, czyli karcianej gry "Tropico", przeznaczonej dla 2-8 graczy. Mamy tutaj do czynienia z tytułem czysto imprezowym, o kieszonkowym formacie pudełka, które jest metalowe. Do tego w końcu nie otwiera się przy byle kichnięciu, a posiada solidne wieczko i sensownie pomyślane zamknięcie (plastikowa wkładka,na tyle szeroka, że trzyma wieczko). Cała gra składa zaś się z 48 kart i instrukcji, za co przyjdzie nam zapłacić aż 45 zł. Niestety boli, gdyż metal podnosi cenę. Jeśli przejrzymy oferty sklepów internetowych to dolna granica cenowa w chwili obecnej ulokowała się na pułapie 34 zł. Zatem spokojnie można zastanowić się nad zakupem gry przy robieniu większych zakupów. Co do jakości kart i szaty graficznej to na tym polu nie mam zastrzeżeń. Sama instrukcja też jest prosto napisana, więc nawet totalny laik opanuje zasady w minutę. Jedyne czego się boję to czy gra faktycznie podoła w gronie 2-3 osób, bo wszystko wskazuje na to, ze im nas więcej tym lepiej.


Co cieszy:
* szata graficzna
* pancerne pudełko, które się nie otwiera z byle powodu
* jakość kart
* dobrze opracowana instrukcja

Co budzi wątpliwość:
* czy podoła w gronie 2-3 osób
* wysoka cena

Koszulki na karty:
Niekoniecznie, ale skoro to gra imprezowa to lepiej profilaktycznie zabezpieczyć karty. Wymaganych jest 48 sztuk typu Wyvern (80x80 mm) i zakoszulkowane karty spokojnie mieszczą się w pudełku.

Domniemany poziom ryzyka przy zakupie "w ciemno":
W mojej opinii - raczej niski. Gra wygląda ciekawie, bazuje na pamięci graczy i ich spostrzegawczości, zatem ma typowe cechy przedstawicieli swego gatunku. Mimo dość wysokiej ceny, może się okazać warta wydanych na nią pieniędzy.

Cortex

Kolejny tytuł też można wybrać jako grę na imprezy, jednak tutaj trzeba wykazać się naprawdę nie lichą wiedzą, spostrzegawczością, refleksem i w ogóle być mądrym. Same zasady nie są jakoś specjalnie trudne, a instrukcja wykłada je w sposób prosty i jasny, niemniej przeglądając jedynie pobieżnie karty, widać że poziom trudności będzie wyśrubowany. Sama gra kosztuje 60 zł i składa się z 90 kart (74 kart testów, 6 kart wyzwań i 10 kart faktur) oraz 6 układanek z obrazkiem mózgu (po 4 żetony na układankę). Jakościowo całość stoi na wysokim poziomie, więc nie ma za bardzo na co tutaj narzekać. Jeśli zaś idzie o cenę gry na sieci, to minimalna oscyluje w granicy 44 zł, zatem nawet doliczywszy wysyłkę wyjdzie nas troszkę taniej niż w sklepie stacjonarnym.


Co cieszy:
* zapowiada się dość różnorodnie od strony wyzwań
* solidne wykonanie
* powiedzmy, że cena (choć na upartego można pomarudzić)
* solidne pudełko
* zapowiada się wysoki poziom trudności...

Co budzi wątpliwość:
* ...co jednocześnie może odstraszyć część osób
* niestandardowy wymiar kart - zapomnij o koszulkach

Koszulki na karty:
Praktycznie nie do dostania. Na pewno nie z klasycznej serii rozmiarów. Wyvern (80x80 mm) jest za mała, zaś innych typowo kwadratowych koszulek nie spotkałem. W przypadku tej gry nie miałyby one jednak większego sensu, natomiast kart faktur w ogóle nie powinno się koszulkować.

Domniemany poziom ryzyka przy zakupie "w ciemno":
Raczej niski, o ile nie straszny nam poziom trudności. W innym wypadku raczej średni, właśnie z tego powodu. Natomiast sama gra zapowiada się interesująco, więc może warto się skusić.

Tajniacy: Bez cenzury

Jest to trzecia odsłona tej gry i zaczyna być wyczuwalne odcinanie kuponów od sprawdzonego i dobrze sprzedającego się tytułu. Wersja bez cenzury jest, bądź co bądź, mocno zbliżona do pierwowzoru i głównie różni się hasłami oraz faktem, że możemy tutaj tworzyć hasła spod szyldu 18+. Całość na pierwszy rzut oka nie zapowiada się jakoś nowatorsko na tle poprzednich wydań, zatem jest to skierowane raczej dla fanów serii. Cena również wygląda podobnie. Sugerowana to 65 zł, zaś sklepy internetowe oferują grę już od 48 zł. W pudełku zaś znajdziemy standard:
* 16 kart agentów (po 8 na kolor)
* karta podwójnego agenta dla każdej ze stron
* 7 kart obserwatorów
* karta zabójcy
* 40 kart kluczy
* 200 dwustronnych kart z hasłami
* instrukcję
* plastikową podstawkę
Całość od strony wizualnej i jakościowej prezentuje się dobrze, zaś instrukcja jest napisana porządnie. Słowem, jak na tą serię - standardowo.


Co cieszy:
* sprawdzona gra w nowych szatach
* cena
* nowe hasła

Co budzi wątpliwość:
* uczucie, że to kopia tego co już było

Koszulki na karty:
Zalecane, najlepiej Premium. 200 sztuk Mini European (45x68 mm) i teoretycznie 40 sztuk Hydra (70x70 mm), ale karta lata troszkę w środku i ma spory, górny margines.

Domniemany poziom ryzyka przy zakupie "w ciemno":
Powiem wprost. Jak dla mnie, osoby znającej dwie poprzednie wersje Tajniaków, to przy tej wersji dość wysoki. Całość wygląda trochę za mocno w stylu "kopiuj-wklej" tylko w innych szatach. Natomiast jeśli ktoś nie zna Tajniaków to raczej średni. Nie chcę być złym wróżem, ale prędzej poleciłbym wersję z obrazkami, niż bez cenzury.

Bąbelsy

Następny tytuł wychodzi w końcu z kręgu gier imprezowych i dostajemy rozgrywkę dla dwóch graczy (opcjonalnie jednego). "Bąbelsy" wyglądają dość niepozornie i przypominają grę dla małych dzieci jednak to tylko iluzja. Przynajmniej tak wszystko wskazuje po lekturze instrukcji. Tytuł kosztuje 80 zł, zaś na sieci znajdziemy go już od 59 zł, zatem różnica jest dość spora. W środku pudełka zaś natrafimy na:
* 96 kolorowych żetonów Bąbelsów
* płócienny woreczek
* dwustronną planszę do gry
* instrukcję
* skrót zasad i akcji na dnie pudełka w formie ikonograficznej


Tutaj muszę pomarudzić mocno na jedną rzecz - woreczek. Jest dość cienki i pruje się straszliwie. Sam musiałem nieco połatać swój gdyż prawie rozpruła się góra trzymająca sznurek do ściągania. Nitek wystaje z szwów tyle, ze przy lekkim pociągnięciu całość łatwo zaczyna się pruć. Co prawda w kilka minut można to samemu naprawić, o ile nie obca jest nam zabawa z igłą i nitką, ale niesmak pozostaje. Co do reszty komponentów nie mam zastrzeżeń. Plansza jest wykonana solidnie, zaś żetony z bardzo grubej warstwy tektury. Instrukcja co prawda do długich nie należy i zawiera sporo obrazków, niemniej ma też sporo zapisanego makiem tekstu, zatem troszkę nad nią posiedzimy.


Co cieszy:
* szata graficzna
* grube żetony
* uczciwa cena
* rozgrywka zapowiada się na dość wymagającą

Co budzi wątpliwość:
* słaby jakościowo woreczek

Koszulki na karty:
Nie dotyczy

Domniemany poziom ryzyka przy zakupie "w ciemno":
Niski. Gra zapowiada się interesująco i miejmy nadzieję, że będzie dość wymagająca w samej rozgrywce. Boli trochę jakość worka na żetony, ale da się go samodzielnie połatać.

Ogródek

Po tą grę sięgnąłem z niemałym zaciekawieniem, choć po otwarciu jej pudełka miałem dziwne wrażenie jakbym przeglądał zawartość "Parku Niedźwiedzi". Po lekturze instrukcji jeszcze bardziej się co do tego upewniłem, choć widać że to jednak dwie różne gry i nie mam tutaj na myśli tematyki. Ogólny zarys mechaniczny wygląda podobnie, tak samo jak i spis elementów. Niemniej tutaj mamy więcej opcji, do tego troszkę inne komponenty i możliwość grania solo.


Cena sugerowana to 125 zł, natomiast w sklepach internetowych oferty rozpoczynają się od pułapu 92 zł i dość szybko osiągają okolice 100 zł. Jeśli zdecydujemy się na zakup to w średnich rozmiarów, prostokątnym pudełku, znajdziemy:
* dwustronną planszę
* 9 dwustronnych kafli rabatek
* 36 płytek kwiatów
* 16 żetonów doniczek
* 30 żetonów kotów
* 2 żetony uli
* dużą kość ogrodnika (ale bez psa - badabum tsss :P)
* żeton parasola
* tekturowy model taczki
* 12 drewnianych niebieskich znaczników
* 12 drewnianych pomarańczowych znaczników
* instrukcję


Jak widać na wyżej załączonym wpisie, kto zna "Park Niedźwiedzi" od razu wyłapie podobieństwa. Co zaś się tyczy samych komponentów to tu nie ma się do czego przykleić, nawet na upartego. Grafiki są ładne i czytelne, całość jest o wiele bardziej rozbudowana niż konkurencyjna gra o której wspomniałem, a dodatkowo w pudełku znajdziemy dość woreczków strunowych na komponenty. Instrukcję też opracowano porządnie zatem nikt nie powinien mieć problemów z opanowaniem zasad. Co do rozgrywki solo, to ciężko po lekturze samych zasad na ten temat powiedzieć coś więcej. Osobiście nie do końca taki manewr w tego typu grach do mnie przemawia, ale może tym razem zostanę pozytywnie zaskoczony.


Co cieszy:
* solidne wykonanie
* zasady zapowiadają się dość prosto (próg wejścia)
* oprawa graficzna
* uczciwa cena
* jest wariant solo...

Co budzi wątpliwość:
* ...tylko czy wypali
* wygląda to jak klon "Parku Niedźwiedzi"

Koszulki na karty:
Nie dotyczy.

Domniemany poziom ryzyka przy zakupie "w ciemno":
Jeśli znamy "Park Niedźwiedzi" to średni, bo jest uzasadniona obawa o to, że zakupimy klona tamtej gry. W innym wypadku bardzo niski, a być może nawet zerowy, jeśli gra będzie tak samo regrywalna jak tytuł konkurencji.

Lyngk

Seria Project Gipf miała składać się z sześciu gier, ale finalnie skończyło się na słowie "miała". Lyngk jest siódmą grą w tym cyklu i nie wykluczone, że w przyszłości pojawią się kolejne gry, gdyż każda jest zupełnie inna od pozostałych. Dla nie wtajemniczonych, Project Gipf to seria dwuosobowych, abstrakcyjnych gier logicznych, które palą swoje w naszym mózgu, następnie go mielą, depczą, bełtają i ponownie palą. Innymi słowy - witajcie w piekle dla mózgowców. Lyngk kosztuje tyle co inne gry tej marki, czyli 110 zł, zaś na sieci znajdziemy go od 78-80 zł w górę. Tym razem oprócz instrukcji, planszy i płóciennego woreczka znajdziemy 48 plastikowych pionów łącznie w aż 6 różnych kolorach. Same zasady jak zwykle wyglądają bardzo prosto i są sensownie wyłożone w instrukcji, ale praktyka zapewne pokaże jak bardzo trudna jest to gra. Przynajmniej na to liczę.


Co cieszy:
* kolejna gra z Project Gipf
* jak zwykle solidne wykonanie
* uczciwa cena

Co budzi wątpliwość:
* czy nie zacznie kopiować już jednej z poprzednich gier z serii

Koszulki na karty:
Nie dotyczy

Domniemany poziom ryzyka przy zakupie "w ciemno":
Dla fanów serii - żaden, dla pozostałych raczej niski, o ile cenią wymagającą rozgrywkę.

Dvonn

Jest to czwarta gra z Project Gipf i jako jedna z nielicznych mająca inny kształt planszy, bowiem prostokątny a nie kwadratowy. Choć w serii są o wiele dziwniejsze plansze co pokazał choćby Zertz, gdzie składa się ona z plastikowych pierścieni. Mamy tutaj w praktyce to samo co w wyżej omawianej pozycji. Cenowo jest identycznie, tak samo od strony jakości. Jeśli zaś idzie o komponenty, to poza "standardem", z żetonów są 3 czerwone nazywane Dvonn i 23 białe oraz 23 czarne. Całość jak zwykle stoi na bardzo wysokim poziomie jakościowym i posiada płócienny woreczek na żetony.


Co cieszy:
* zapowiada się kolejny łamacz głowy
* jakość elementów
* opracowanie instrukcji

Co budzi wątpliwość:
* na tym etapie w zasadzie nic

Koszulki na karty:
Nie dotyczy.

Domniemany poziom ryzyka przy zakupie "w ciemno":
Dokładnie tak samo jak przy innych grach z tej serii - dla fanów żaden, dla pozostałych niski jeśli nie boją się wysokiego poziomu trudności.