Po wielu perypetiach Darko w końcu zaczął władać mocą kamienia Coharsa, który dostał w spuściźnie po swym sławnym przodku. Tymczasem jego wuj Urfold, wraz z pomocą kapłana Jedenastu Korzeni, zdołał określić miejsce do którego najprawdopodobniej udał się lud Tytanów. Zamierza się tam dostać, mimo niebezpieczeństw jakie mogą czyhać po drodze, po to aby za pomocą Darko, spełnić przepowiednię i przywrócić prawdziwe światło w krainach Opalu. Tymczasem demoniczny Pontyfik Xarchias postanawia odprawić, wraz z pomocą Kamphre, demoniczny rytuał, mający dać mu niepodzielną władzę nad wszystkimi kamieniami mocy, niezależnie od tego czy są one esencją Światła lub Otchłani. W tym celu przyzywa, za pomocą magii, wszystkie swoje dzieci, a jednym z nich okazuje się być Tara.
Cały odcinek jest pełen zwrotów akcji oraz nie małych niespodzianek. Co prawda część wydarzeń w pewnym stopniu jesteśmy wstanie przewidzieć, ale i tak nie odbiera nam to przyjemności z czytania. Największą niespodzianką jest oczywiście fakt, że Tara to rodzona córka Xarchiasa, który posiada całkiem dorodne grono dzieci. Nie spłodził ich jednak dla swej przyjemności, a w konkretnym celu i czekał aż dojrzeją aby móc się nimi posłużyć. Wydarzenia do jakich przyczynił się Darko, zmusiły Pontyfika do przyspieszenia części planów, jednak nawet teraz moc dziedzica Coharsa krzyżuje mu szyki. Nie jest z tego powodu szczególnie zadowolony, więc postanawia rozprawić się z Darko, jego kompanami oraz siłami Jedenastu Korzeni raz na zawsze.
Tu dochodzimy do wielkiej bitwy, która w końcu ma miejsce, oraz powrotu jednego z ulubieńców całej serii - Ghorga. Demon mimo odniesionych ran po walce z demonem z jedenastego kręgu, powraca aby dokończyć dzieła. Nie jest w tym zadaniu osamotniony, gdyż omijając pewne przepisy zawartego paktu, na arenie pojawiają się kuzyni Ghorga, pomagający mu rozwiązać "sprawę osobistą". Oczywiście rodzina zobowiązuje, zatem mamy do czynienia z tym samym kalibrem wykształconych demonów, posiadających dobre maniery i lubujących się w ćwiartowaniu wrogów. A jeśli jednym z nich jest pomiot niższego kręgu piekieł to zabawa jest tym bardziej udana. Choć element mocno zależy od punktu widzenia.
Naprawdę ciekawie poprowadzono bardzo rozbudowany finał, który zamyka wiele spraw, nie tylko związanych z Pontyfikiem. Mamy tutaj ciekawy zwrot akcji oraz rozbudowanie postaci Kemphre i Lestyga. Również przywódca Jedenastu Korzeni i jego brat odgrywają istotną rolę w zakończeniu tego epizodu, przy czym w tym miejscu czytelnik może zostać bardzo mocno zaskoczony. Niemniej ciężko rokować jaki będzie miało to wpływ na naszych bohaterów, którzy nadal trzymają się swego zadania odnalezienia Tytanów Światła.
Szósty tom otwiera przed czytelnikami nowy akt. Ciężko wyrokować jak będzie wyglądał kolejny, po tym czego już byliśmy świadkami. Na wierzch wyszły niektóre cienie, inne rozpierzchły się bezpowrotnie, jednak mimo wielu radykalnych zmian w obsadzie tej opowieści, cel nie został jeszcze osiągnięty i wydaje się, że za szybko to nie nastąpi. Tytani zniknęli, a jedyne co pcha naszych bohaterów do przodu to szczera wiara, że kiedyś ich odnajdą. Na razie jednak każda poszlaka prowadzi ich do kolejnej, a ta do następnej i następnej. Jednak, jak pokazał to ten tom, w Lasach Opalu wszystko może się błyskawicznie zmienić.
Ocena - 9/10
Cały odcinek jest pełen zwrotów akcji oraz nie małych niespodzianek. Co prawda część wydarzeń w pewnym stopniu jesteśmy wstanie przewidzieć, ale i tak nie odbiera nam to przyjemności z czytania. Największą niespodzianką jest oczywiście fakt, że Tara to rodzona córka Xarchiasa, który posiada całkiem dorodne grono dzieci. Nie spłodził ich jednak dla swej przyjemności, a w konkretnym celu i czekał aż dojrzeją aby móc się nimi posłużyć. Wydarzenia do jakich przyczynił się Darko, zmusiły Pontyfika do przyspieszenia części planów, jednak nawet teraz moc dziedzica Coharsa krzyżuje mu szyki. Nie jest z tego powodu szczególnie zadowolony, więc postanawia rozprawić się z Darko, jego kompanami oraz siłami Jedenastu Korzeni raz na zawsze.
Tu dochodzimy do wielkiej bitwy, która w końcu ma miejsce, oraz powrotu jednego z ulubieńców całej serii - Ghorga. Demon mimo odniesionych ran po walce z demonem z jedenastego kręgu, powraca aby dokończyć dzieła. Nie jest w tym zadaniu osamotniony, gdyż omijając pewne przepisy zawartego paktu, na arenie pojawiają się kuzyni Ghorga, pomagający mu rozwiązać "sprawę osobistą". Oczywiście rodzina zobowiązuje, zatem mamy do czynienia z tym samym kalibrem wykształconych demonów, posiadających dobre maniery i lubujących się w ćwiartowaniu wrogów. A jeśli jednym z nich jest pomiot niższego kręgu piekieł to zabawa jest tym bardziej udana. Choć element mocno zależy od punktu widzenia.
Naprawdę ciekawie poprowadzono bardzo rozbudowany finał, który zamyka wiele spraw, nie tylko związanych z Pontyfikiem. Mamy tutaj ciekawy zwrot akcji oraz rozbudowanie postaci Kemphre i Lestyga. Również przywódca Jedenastu Korzeni i jego brat odgrywają istotną rolę w zakończeniu tego epizodu, przy czym w tym miejscu czytelnik może zostać bardzo mocno zaskoczony. Niemniej ciężko rokować jaki będzie miało to wpływ na naszych bohaterów, którzy nadal trzymają się swego zadania odnalezienia Tytanów Światła.
Szósty tom otwiera przed czytelnikami nowy akt. Ciężko wyrokować jak będzie wyglądał kolejny, po tym czego już byliśmy świadkami. Na wierzch wyszły niektóre cienie, inne rozpierzchły się bezpowrotnie, jednak mimo wielu radykalnych zmian w obsadzie tej opowieści, cel nie został jeszcze osiągnięty i wydaje się, że za szybko to nie nastąpi. Tytani zniknęli, a jedyne co pcha naszych bohaterów do przodu to szczera wiara, że kiedyś ich odnajdą. Na razie jednak każda poszlaka prowadzi ich do kolejnej, a ta do następnej i następnej. Jednak, jak pokazał to ten tom, w Lasach Opalu wszystko może się błyskawicznie zmienić.
Ocena - 9/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz