Strony

11 października 2022

Locke and Key #4: Klucze do królestwa

W tym albumie jest krwawo, trup ściele się gęsto, a przy okazji poznajemy szereg nowych kluczy. Na scenę wraca stary antagonista z pierwszego tomu, który pod postacią ducha tkwi zamknięty w Keyhouse. Tymczasem najstarszy syn z trójki Locke'ów powoli odkrywa tajemnice Mrocznej Pani, pragnącej zdobyć Klucz Omega, co prowadzi do zaskakującego oraz bardzo krwawego finału. Tak można w skrócie opisać czwarty album serii, którego okładkę zdobi piekielnie potężny klucz. Klucz do tajemniczej pozytywki.

Rodzina Locke'ów przeszła srogie piekło. Zarówno w przeszłości, jak i obecnie. Tera najstarszy syn, Tyler, jest powiernikiem Klucza Omega, który odnalazł przypadkiem, co interesująco pokazano w trzecim albumie. W całym Keyhouse jest od groma magicznych kluczy, a w tym tomie czytelnik zapozna się z działaniem sporego arsenału nowych. Jednak wszystko kręci się wokół Omegi oraz tego co skrywają drzwi, które klucz otwiera. Czytelnik może na tym etapie snuć tylko domysły, ponieważ zaprezentowano jedynie strzępy informacji, ale kilka jest obiecujących.

To co jednak najmocniej przykuwa mnie do tej serii, to główny antagonista i jak manipuluje on swymi ofiarami oraz sprzymierzeńcami. Tak naprawdę nadal niewiele wiemy o jego przeszłości, podobnie jak mało wiemy o samym twórcy magicznych kluczy i z jakiego materiału zostały stworzone. Niby dostaliśmy w materiałach jego imię i nazwisko oraz wiemy, że odnoszą się one do XVIII wieku i czasów walki o niepodległość Stanów Zjednoczonych, ale to tylko strzępy wiedzy. Ogólny obraz nadal jest przesłonięty, natomiast antagonista potrafi zmieniać płeć i w swą duszę ma wpięte coś na kształt klucza-demona, a przynajmniej tak to wygląda. Zastanawiam się też, czy przypadkiem jest on w pełni świadom popełnianych czynów, czy raczej sam stał się marionetką na sznurkach, które pociąga ktoś inny.

Kolejnym atutem jest sama relacja pomiędzy członkami rodziny Locke. Niby już to gdzieś widziałem, ale i tak świetnie buduje klimat. Najmłodszy jest jeszcze pełen optymizmu, ale nikt nie bierze go na poważnie. Siostra, będąca nastolatką, pozbyła się (dosłownie) strachu i płaczu z głowy, przez co stałą się osobą niezwykle racjonalną, a Tyler niby jest typowym twardzielem, ale posiada swój rozum i umie znacznie więcej niż się innym wydaje. Ta mieszanka wsparta magicznymi kluczami daje finalnie materiał na ciekawą opowieść, gdzie przemyca się kilka ważnych dla nastolatków tematów społecznych.

No i są same klucze. Są jak noże - można nimi posmarować kromkę chleba masłem, albo kogoś wypatroszyć. Tekst jednej z postaci, a nie mój, żeby nie było. Magiczne klucze dają bowiem użytkownikowi ogromne pole do manewru, ale trzeba jeszcze wiedzieć do którego zamka pasują. Jakie drzwi otwierają lub napędzają dane urządzenie. Np. magiczną pozytywkę, do której klucz widzimy na okładce. W piątym tomie poznamy w końcu historię twórcy tych niezwykłych narzędzi i mam nadzieję, że wyjaśni on też nieco bardziej czym tak naprawdę jest Klucz Omega. Finał coraz bliżej, a ja nie mogę się już go doczekać :)

Materiał powstał przy współpracy z Taurus Media.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz