Strony

13 października 2022

Godzilla Singular Point - Sezon 1 (Netflix)

Nie jestem wielkim fanem postaci Godzilli, ale jakoś tak zawsze sięgam po produkcje z jej udziałem. Nigdy też nie kryłem się z faktem, że moją ulubioną wersją Króla Potworów, jest ta z serialu Godzilla: The Series, emitowana w latach 1998-2000 na Polsacie. Szkoda, że serial zawieszono po raptem 40 odcinkach. Mimo wszystko dość szybko wchłonąłem Singular Point, które zaczęło się świetnie, miało interesujący finał, jednak w ogólnym rozrachunku było dla mnie jedynie dobre, a miejscami wręcz się dłużyło.

No dobra, mamy zatem zupełnie nową Godzillę, z nowym wyglądem, nowym, mocno futurystycznym i dla mnie przesadzonym, zionięciem oraz nową historią. No niby fajnie, bowiem nigdy jakoś nie traktowałem filmów z tą postacią na serio, a jedynie jako prostą rozrywkę. Wiem, pewnie znajdzie się spore grono fanów, które teraz będzie chciało mnie zlinczować, ale dla mnie Godzilla była zawsze synonimem zabawy, gdzie czasem przemycano poważniejsze tematy, choć nieraz bardzo nieudolnie. I tutaj jest podobnie. Mamy ogólną rozpierduchę, mamy tajemniczą piosenkę, mamy zabawę wymiarami, a gdzieś tam przemyka kilka poważniejszych zagadnień, jak np. odpowiedzialność za własne czyny. Jednak większość serialu, to pseudonaukowy bełkot i rozpierducha.



Głównymi postaciami są dwaj matematyczni mózgowcy, czyli Mei Kamino i Yun Arikawa. Natrafiają na tajemniczy sygnał, będący w istocie piosenką. Nie mają pojęcia co go emituje, ale pojawia się regularnie i zbiega z dziwnymi atakami stworzeń. Najpierw pojawia się jeden potężny pterodaktyl, nazwany Rodan, a niedługo później są ich setki, a z czasem tysiące. Później pojawiają się kolejne stwory dewastujące ludzkie miasta, natomiast z mórz i oceanów wyłania się Czerwony Pył. Wydaje się, że wytwarza je jakieś tajemnicze stworzenie, a Rodany pomagają rozprzestrzeniać się tajemniczej substancji, skutecznie zakłócającej komunikację radiową oraz satelitarną. Zbliża się Katastrofa i tylko Mei oraz Yun mogą zapobiec jej wspólnymi siłami.



Z początku scenariusz mocno mnie wciągnął, szczególnie, gdy potworów było mało i faktycznie dominowały nad ludźmi. Pierwsze starcie Rodana z Jet Jaguarem, czy późniejsza walka z Anguirusem są po prostu miodne. Podobnie prezentuje się przybycie tytułowego monstrum, które przechodzi kilka faz przeobrażenia z stworzenia wodne do "klasycznego" deptacza ludzkich miast. To naprawdę przykuwało moją uwagę. Tak samo odkrywanie tajemnic Czerwonego Pyłu, innego wymiaru, dryfowania w linii czasu czy kilka innych sekretów. Było to naprawdę ciekawe, sensownie przedstawione oraz potrafiło wciągnąć. Jednak z czasem naukowa gadka jakoś mi się zapętlała w taki nudny sposób, kolejne odkrycia były dość przewidywalne i miałem non stop wrażenie "gdzieś to już słyszałem/widziałem", a samej Godzilli było dość mało. Fabułą skupiała się na Katastrofie oraz sprawach związanych z tym wydarzeniem, pozostawiając tytułowe monstrum w tle. Godzilla był, gdzieś skryty w pyle, sporadycznie wystrzelił swój atomowy oddech (choć tutaj chyba bardziej pasuje określenie laserowy), a ludzie napierniczali do Rodanów i innych maszkar z czego tylko mogli posyłając je do piachu. No niby fajna akcja, ale jakoś brakowało Pana G.



Jak zatem oceniam Singular Point? Finalnie uważam, ze serial był dobry i tylko dobry. Wizualnie okej, bez jakiś szczególnych rewelacji, muzycznie klimatyczny, nieraz nawiązujący do oryginału z 1954 roku. Angielski dubbing też jest solidny i lepiej mi się go słuchało od japońskiego, natomiast finalny odcinek, mimo kilku głupotek, też był przyjemny. Bardziej nużyły środkowe odcinki, gdzie główni bohaterowie wałkowali temat anomalii w zasadzie powtarzając samych siebie lub to, co już wcześniej odkryto. Scena po napisach wyraźnie sugeruje możliwość powstania kolejnego sezonu i szczerze to z jednej strony nie zaskoczyła, z  drugiej rozbudziła moją wyobraźnię. Zatem jeśli powstanie kolejny sezon to na pewno po niego sięgnę mając nadzieję, że będzie w nim więcej Godzilli na pierwszym planie.

Sam se opłacam Netflixa :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz