Tym razem dzieciaki z rodziny Rabatków postanawiają wziąć udział w konkursie muzycznym. Zapewne nikogo nie zaskoczy wieść, że dość szybko natrafią na wrednych przeciwników, którzy zrobią wszystko, aby wyeliminować konkurencję. Do tego dochodzi spór z sąsiadem i konkurs warzywny, zatem kłopotów będzie sporo.
Początek tej serii był dla mnie nudny i przegadany, ale trzeci tom w końcu zaprezentował jej potencjał. Czwarty kontynuuje tą tradycję, dając nam niegłupią, choć przewidywalną, opowieść. Szybko idzie się połapać, kto "likwiduje" konkurencję, choć robi to w iście wymyślnym stylu. Dotyczy to zarówno konkursu muzycznego, jak i na najpiękniejsze warzywo. Niby zaskoczenia nie ma, ale dobrze się to chłonie, czekając na solidny finał, gdzie złole dostaną po kuprach. I faktycznie ma to ostatecznie miejsce, jednak całość rozegrano znacznie ciekawiej niż się spodziewałem.
Wątek z sąsiadem jest natomiast potraktowany dość... krótko. Niby na początku ma on znaczenie, w finale też wtrąca dość istotny kawałek, ale przez większość komiksu jakoś o nim zapominałem. Jest jakiś tam sąsiad o złej reputacji, bo ma wredny charakter, pielęgnuje swój ogród, nasi malcy mu go uszkadzają (choć nie z własnej winy), ale potem wyparował mi on z głowy. Nie wiem, jakoś tak ten wątek wypadł nijako. Same króliczątka też czasem potrafiły rytować, ale na szczęście sporadycznie. Ostatecznie komiks uważam za udany, nie tak ciekawy jak tom trzeci, jednak dużo lepiej napisany i skonstruowany względem pierwszych dwóch albumów. Na ten rok nie widzę zapowiedzi następnych tomów, ale w przyszłym zapewne zajrzę do rodziny Rabatków licząc, że się nie zawiodę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz