To już dwunasty album zbiorczy przygód rudego kocura imieniem Garfield oraz jego wła... hmm... ludzkiego sługi imieniem Jon. Tym razem sporo uwagi poświęcono paskom świątecznym, w sensie Bożonarodzeniowym, starć kota z myszami oraz pająkami, ale też kawie. Nawet bardzo dużo jest takich pasków i dają one sporo radości czytelnikom.
Album zawiera paski z lat 1997-1999, przy czym w zasadzie niemal kończy ten ostatni rok. Zatem następne tomy wejdą już w XXI wiek. Natomiast koniec ubiegłego stulecia oraz całego milenium, był dla Garfielda bardzo pracowity. Widać sporo nowych gagów, właśnie z udziałem kawy, co przełożyło się na pewnego rodzaju świeżość w serii. Nie ma też tutaj słynnej pani weterynarz, zastąpionej długą serią miłosnych porażek Jona, niezdarnie próbującego się umówić z kobietami na randkę. Co ciekawe, niemal wszystkie tego typu sceny ograniczają się do rozmów telefonicznych, co uwypukla nieudolność ludzkiego bohatera.
Sporo doszło też nowych gagów z pająkami oraz myszami. Co prawda kilka z nich już się powtórzyło w przeszłości, ale mamy tutaj nowy arsenał kąśliwych uwag. Najlepiej widać to w przypadku pająków, które Garfield uwielbia "pacać" gazetą. Natomiast żarty z psami, Oddiem oraz Nermalem to w zasadzie kalka tego co już czytelnicy dobrze znają. Niby nic nowego, ale śmieszy nadal. Zatem dwunasty tom dostarcza nadal sporo rozrywki, dorzucając kilka nowych pomysłów, garść sprawdzonych elementów oraz powiew świeżości w postaci kawy. Jest to naprawdę solidne zwieńczenie przygód Garfielda w XX wieku i ciekawi mnie, jak rudzielec powita następne stulecie oraz milenium.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz