Strony

29 lipca 2022

Magiczna 7 #1: Nigdy sami

Komiksów, filmów czy książek o nastolatkach z super mocami jest cała masa. Czy to źle? Dla mnie niekoniecznie, bo jeśli ktoś bawi się konwencją, to zawsze jest szansa, że wyjdzie z tego coś nowego. Niekoniecznie unikalnego, ale przecież nie musi takie być. Ważne, aby fabuła miała sens, postacie były przynajmniej ciekawe i choć trochę próbowały łamać utarte schematy. W mojej opinii właśnie tak wygląda pierwszy album Magiczna 7. Solidna fabuła bawiąca się konwencją, klasyczni, ale z własną tożsamością bohaterowie i co jakiś czas puszczanie oczka do czytelnika, na temat stereotypów w świecie komiksu.

Co zatem mamy? Ano grupę nastolatków z super mocami - rozmawianie z duchami, rozumienie mowy zwierząt, ożywianie konstruktów, ciskanie kulami ognia i tak dalej. Do tego akcja osadzona w liceum, kilka wrednych postaci, w postaci nauczycielki oraz łobuzów, i co najważniejsze nasi główni bohaterowie. Jak zwykle wyobcowani na różnych płaszczyznach. Niemniej wypada to ciekawie. Najpierw poznajemy Leona. Chłopak gada ze zmarłymi, ale dodatkowo potrafi przejąć ich umiejętności, jęśli ci wejdą w nim w synergię. Nie ma ojca, matka zapiernicza od rana do późnej nocy, do tego często się przeprowadzali. Zaraz potem otrzymujemy Hamelina, który przez muzykę potrafi rozmawiać ze zwierzętami. Dzieciaka wychowuje samotny ojciec, który również zasuwa od rana do nocy, a chłopak nie jest dobrym uczniem. Na końcu Farah, dziewczyna z dobrego pobożnego domu, która potrafi ciskać kulami ognia i musi przed rodzicami udawać kimś kim nie jest.

I to mi się podoba. Bowiem mamy właśnie to, o czym pisałem we wstępie - zabawę konwencją. Z jednej strony ograne motywy postaci, zarówno odnośnie ich pochodzenia, jak i mocy, którymi władają. Z drugiej każde ma własną tożsamość, zachowuje się racjonalnie względem tego, co ich spotyka i na dokładkę otrzymujemy większą tajemnicę. Ten tom wprowadza czytelnika w opowieść, prezentując kilka kluczowych postaci z całej grupy. Nie zdradza jednak prawdziwego przeciwnika, nie wykłada wszystkich kart od razu na stół tylko umiejętnie dawkuję czytelnikowi opowieść. Jak ta się potoczy? To zobaczymy w następnych albumach, ale na razie zapowiada się obiecująco.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz