Gier na licencji mamy bez liku. Jedne dają coś nowego inne po prostu zmieniają szatę graficzną czegoś co dobrze znamy. Cztery sery to taki miks obu tych rzeczy. Z jednej strony bardzo znajome zasady przywodzące na myśl Chińczyka, z drugiej mały pakiet zmian i nowych komponentów, wprowadzający kilka nowości. Choć oczywiście zasada ta sam, tyle tylko, że zamiast uzbierać limit pionków w "domku" musimy dostarczyć pizze.
W unboxingu opisałem zawartość pudełka oraz jego cenę. Zatem tam odsyłam zainteresowanych odnośnie tego tematu. Tutaj skupimy się na mechanice i finalnej ocenie, choć gra jest na tyle prosta, że szybko się z tym uwiniemy. Gra jest przeznaczona dla 2-4 graczy i spisuje się nieźle w każdej konfiguracji, choć pełen skład to największa zabawa. Na stole układamy planszę, na jej środku ustawiamy żetony pizzy oraz pionki graczy, w które wrzucamy po jednym żetonie pizzy. Obok tworzymy dwie talie kart - adresów (niebieski rewers) i akcji (żółty rewers - uprzednio je tasując. Każdy gracz dobiera kartę adresu i kładzie odkrytą przed sobą (wskazuje ona pole na którym musi stanąć pionek) oraz 3 karty akcji na rękę. Wybieramy pierwszego gracza, dostaje on kostkę i można zacząć zabawę.
W swojej turze gracz rzuca kostką i musi przesunąć swój pionek o dokładnie tyle oczek co wypadło na kości. Warto pamiętać, że ma ona wartości 1-3, każdą umieszczoną dwukrotnie. Po wykonaniu ruchu można zagrać lu odrzucić z ręki dowolną liczbę kart, a na koniec dobieramy tyle, aby mieć ich w sumie 3. I to w zasadzie wszystko. Rozgrywka toczy się aż ktoś nie dostarczy 4 pizz, każdą pod inny adres. Co ważne te karty są unikalne, więc nie ma bata, że nas ktoś uprzedzi. Może jednak zagrać kartę akcji blokującą dany adres, np. za pomocą kota czy wrednej sąsiadki. Wtedy inną kartą akcji możemy się takich kart pozbyć, ale pomagają też odpowiednie pola na planszy.
Cztery sery to gra dość szybka, z niemal zerowym progiem wejścia i przeznaczona głównie dla przedszkolaków. Ewentualnie graczy z klas podstawowych I-III, o ile dzieciaki nie grają już w bardziej rozbudowane tytuły. Nie jest to zła gra, ale też nie wyróżnia się specjalnie czymś szczególnym na rynku. Sam Trefl ma w swoim asortymencie ciekawsze tytuły, też skierowane do odbiorcy w podobnym wieku. Zatem jeśli koniecznie chcemy, to można po to sięgnąć, ale sugeruję poszperać za rabatami. Tutaj łapcie jeden na asortyment w oficjalnym sklepie Wydawnictwa Trefl :)
RABAT 20% - WSP20
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz