Strony

3 lutego 2022

Skarga Utraconych Ziem - Czarownice #1: Czarnogłowy

Z oceną tego cyklu mam nieco problemu. Z jednej strony posiada ogrom zalet z drugiej, jedną drażniącą mnie wadę. Mianowicie czuć tutaj za bardzo wtórność. I nie chodzi mi tutaj o odniesienie się do innych, podobnych dzieł fantasy. Nie. Mam na myśli wtórność w obrębie samej serii Skargi Utraconych Ziem. Bo tak naprawdę cykl Czarownice w ogólnym szkielecie fabularnym to to samo, z czym mieliśmy do czynienia pierwszej serii i jej prequelu.

Aby nie było - uważam pierwszy tom nowego cyklu za komiks dobry. Od strony wizualnej za rewelacyjny. Jeśli ktoś wcześniej nie miał styczności z tą serią, to spokojnie może zacząć swą przygodę od Czarownic. Aczkolwiek znajomość realiów świata przedstawionego i wydarzeń z poprzednich serii miejscami potrafi pomóc. Szczególnie, że mamy tutaj do czynienia głównie z tytułowymi czarownicami, niejako podzielonymi na dwa obozy. Jeden knuje przeciwko pewnemu królowi, drugi poniekąd go wspiera. A raczej nie konkretnie koronowana głowę, a pewnego rycerza, na którego życie dybie kilka osób.

Jednak sam rys fabularny tego tomu brzmi nader znajomo. Oto mamy rycerza imieniem Vivien, który podstępnie zostaje zabity na mokradłach w tajemniczym lesie. Życie zwraca mu młoda czarownica, a w zasadzie córka czarownicy, Oriana. Tymczasem na dworze króla jego syn wraz z swą matką knują mroczne plany, a Vivien stoi na drodze ich realizacji. Brzmi znajomo? No właśnie, a fani serii z pewnością odnajdą wiele starych zagrywek w scenach akcji.

Jak wspomniałem na starcie, komiks jest jednak dobry. Ot solidne fantasy i mimo mojego narzekania, tak naprawdę miło spędziłem nad nim czas. Po prostu liczyłem na coś więcej, szczególnie, że tytułowy Czarnogłowy został raptem epizodycznie wspomniany w całej opowieści. Z pewnością w przyszłych tomach odegra znaczną rolę, a przynajmniej mam taka nadzieję, ale tutaj nieco dorzucił się do puli rozczarowania. Dla mnie głównym problemem jest bark jakichkolwiek zaskoczeń fabularnych, bowiem już to wszystko widziałem. Osoba mnie obeznana z gatunkiem może da się złapać na kilka sztuczek, choć nie jestem pewien. Z drugiej strony cała praca wizualnie potrafi oczarować i uważam ją za najlepiej zilustrowany cykl z całej serii Skargi Utraconych Ziem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz