Sięgnąłem po ten komiks z dwóch powodów. Po pierwsze, strasznie przykuł moją uwagę rysunkami. Po drugie, za dzieciaka byłem ogromnym fanem książek z serii "Opowieści z dębowego lasu". Siłą rzecz musiałem w takiej sytuacji sięgnąć po ten komiks i... jest okej. Tylko okej. Cudownie zilustrowany, ale mam wrażenie, że brak mu tego ducha co było w historiach Rene Cloke. Rozłóżmy zatem całe dzieło Loic Jouannigot na czynniki pierwsze.
Komiks jest skierowany do najmłodszych czytelników, co jest wyraźnie zaznaczone na ostatniej stronie okładki. Został wydany w cyklu Mój Pierwszy Komiks 5+ i jest dostosowany właśnie do odbiorców w tym wieku. Posiada nawet cudowną, powietrzną okładkę, która kojarzy się z książkami obrazkowymi dla najmłodszych. Z tego względu nie oczekiwałem tutaj rozbudowanej fabuły, czy dużych ilości tekstu. Wręcz przeciwnie, byłem nastawiony na prostą historyjkę, tyle tylko, że otrzymałem coś niebotycznie prostego. W zasadzie sam podtytuł komiksu zdradza absolutnie wszystko. Szkoda bo można było z tego wykrzesać znacznie więcej, co udało się choćby w takich krótkich komiksach jak "W cieniu drzew" albo "Bartłomiej i Karmelek". Swoją drogą też należących do tego cyklu Mój Pierwszy Komiks.
Co nie siadło? Otóż sama historii nie budzi tutaj szczególnych emocji. Owszem, malutkim dzieciom na pewno z początku się spodoba, ale raczej szybko o niej zapomną. No bo co tutaj mamy? Rodzina królików szykująca imprezę urodzinową dla jednego z ich dzieci, więc posyłają młodego na większość dnia aby pielił ogródek wraz z bratem. w tym czasie wszyscy przygotowują prezenty i pichcą w kuchni. W zasadzie to tyle. jest wątek z żółwiem żarłokiem, ale tak marginalnie zarysowany, ze łatwo o nim zapomnieć.
Nie ma tutaj jakiejś większej puenty, jak to było w "Opowieściach z dębowego lasu". Brak wzorców do naśladowania czy napiętnowania tych niewłaściwych. No na upartego jest jedna sytuacja z wspomnianym żółwiem, ale to trochę mało. Wolę jednak komiksy dające dzieciom coś, co faktycznie utkwi im w pamięci. Jednak nie można odmówić dziełu Jouannigot cudownych ilustracji. Na tym polu komiks broni się na całej linii. Rysunki są przecudne, barwne, z masą detali oraz wspaniale pokolorowane. Czysta rozkosz dla oczu. Być może to wystarczy aby dzieci ten komiks pokochały. Prawdopodobnie tak będzie, choć boję się, ze z czasem szybko o nim zapomną i nie będzie dla nich tym, czym dla mnie okazały się "Opowieści z dębowego lasu".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz