6 kwietnia 2021

Rewizja: Trylogia Nightmares from the Deep

Ostatnimi czasy głównie wracam do gier, które w przeszłości ogrywałem i czuję do nich nutkę sentymentu. Sporą część z nich recenzowałem na różnych serwisach oraz tym blogu, ale nie wszystkie. Dlatego uznałem, że w tym roku zrobię rewizję tytułów do, których wróciłem, nie rzadko po wieloletniej przerwie. Dziś padło na trylogię Nightmares from the Deep, czyli polskiej gry przygodowej od Artifex Mundi. Omówię wersję, którą posiadam na platformie GOG, choć pierwszą część mam też na Steam. Jednak ogrywałem całość na GOGu, gdyż było to zwyczajnie wygodniejsze.

Zabrzańskie studio specjalizuje się w wydawaniu gier przygodowych typu Hidden Object. Innymi słowy, teoretycznie, prostszych gier z tego gatunku, idealnie dostosowanych na urządzenia mobilne. Osobiście bardzo lubię ich gry, bowiem miło mi się przy nich odpoczywa. Każda trwa około 5-6 godzin, najczęściej posiada świetnie napisaną fabułę oraz wymagające zagadki logiczne, które są jednak logiczne. Nie mamy tutaj kosmicznych absurdów jak w klasycznych Point&Click, gdzie muszę zdobyć gumową kaczuszkę, chleb, rękawiczkę, plaster, zacisk i linę, aby wyjąć z szyny metra klucz. Kto grał w The Longest Journey, ten wie o czym piszę :)



Tutaj takich absurdów nie ma, choć czasem też potrafi człowieka szlag trafić, jak główna protagonistka, której poczynaniami steruje gracz, masowo zużywa przedmioty, które spokojnie mogłyby posłużyć przez niemal cała grę. Wiem, marudzę, ale czasem to mnie zwyczajnie frustruje. Z drugiej strony jest co robić, a na przestrzeni całej trylogii Nightmares from the Deep, znajdujemy setki użytecznych przedmiotów.

To co jest niewątpliwie ogromnym plusem całej serii, to fabuła. Ciekawie napisana, spójna i płynnie przechodząca z jednego aktu do drugiego Misje dodatkowe, rozgrywane po ukończeniu wątku głównego każdej części, są jednocześnie świetnym uzupełnieniem całej historii. Oto kierujemy poczynaniami kustoszki muzeum, która wpada w łapy przeklętych ofiar Davy'ego Jonesa. Najczęściej głównym powodem wyprawy w przeklęte miejsca jest porwanie córki protagonistki, którą musimy odbić. Akurat sama córeczka dość mocno mnie irytowała, bo w przygodach jej postać byłą zasadniczo bezużyteczna. Z drugiej strony inne postacie miały ciekawie napisaną historię, a gdy w końcu natrafiamy na Morskiego Diabła, to powód, dla którego stał się przeklęty, brzmi naprawdę sensownie.



Całość jest też świetnie skonstruowana od strony wizualnej. Czuć tutaj klimat baśniowości, morskich głębin oraz ciążącej na wszystkim klątwie. Z drugiej strony wszystko jest barwne, nie meczy oczu, a to przekłada się na rozgrywkę, gdy szukamy przedmiotów. Wszystkie plansze są bowiem bardzo czytelne, a to ułatwia ich eksplorację. Jednocześnie gdy mamy zadania z ukrytymi przedmiotami (patrz zdjęcie powyżej), to gracz musi się trochę napocić. Niektóre obiekty są niezwykle sprytnie schowane, natomiast część z nich wymaga interakcji kilku przedmiotów aby uzyskać docelowy element z listy.

Podobnie mamy w przypadku łamigłówek logicznych. Są różnorodne, sensownie skonstruowane, mają różne poziomy trudności oraz złożoności i jest ich całkiem sporo. Co prawda możemy wybrać opcję ich pominięcia, ale warto się potrudzić. Czemu? Gdyż są zwyczajnie ciekawe. Do tego nieraz płynnie łączą się z fabułą, więc warto je prześledzić detal po detalu.



Jeśli miałbym wypunktować jakieś realne wady gry, to błąd z mapą w pierwszej części. Jest nieaktywna, przez co opcja szybkiej podróży stała się niedostępna. To bardzo wydłużało rozgrywkę. Jest to w praktyce jedyna realna bolączka, na szczęście naprawiona w późniejszych częściach gry. Cała reszta natomiast hula aż miło. Muzyka, angielski dubbing, sekretne przedmioty poukrywane na różnych lokacjach (a jest tego sporo) oraz ogólna jakość gry.

Cieszę się, że zakupiłem całą trylogię na GOG, bo z pewnością jeszcze nieraz do niej wrócę. Choćby dla samej historii. Powoli zbieram na Steam i GOG kolejne serie od Artifex Mundi, ale mają tego tyle, że zajmie mi to trochę czasu. Póki co muszę ograć to co już zakupiłem i nadal będę śledził nowe tytuły od tego producenta. Nie mówię, że każda ich gra w pełni przypadła mi do gustu tak mocno jak Nightmares from the Deep, ale zdecydowana większość trzyma wysoki poziom.

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz