Strony

25 sierpnia 2020

Kaczogród, Wujek Sknerus i Kaczor Donald

Od dłuższego czasu Egmont wydaje u nas zbiorcze wydania komiksów o Kaczorze Donaldzie i innych mieszkańcach Kaczogrodu. Mamy tutaj dwóch wielkich twórców tego uniwersum, czyli Dona Rosę oraz Carla Barksa. Jeden i drugi ma rozpoznawalny styl, ich komiksy czytałem nieraz w starych wydaniach zeszytowych, a teraz miło je wspominam. Jednak jeśli mam być szczery to wydanie o komiksach Dona Rosy, zostało lepiej zrobione.

Zacznijmy od tego, że seria "Wujek Sknerus i Kaczor Donald" jest bogatsza w galerie, artykuły i dodatkowe materiały, względem "Kaczogrodu". W tym drugim również znajdują się tego typu rzeczy, ale jest ich znacznie, znacznie mniej. W tym wypadku mają one dla mnie ogromne znaczenie, bo ukazują proces powstawania poszczególnych komiksów, rozwoju całego uniwersum Duck Tales oraz jak wiele Don Rosa zawdzięcza Carlowi Barksowi i jego twórczości.

Z drugiej strony osobiście wolę przygody Donalda stworzone przez Rosę. Są ciekawsze, przynajmniej dla mnie, a i rysunek bardziej mi odpowiada. Może tutaj grać też ogromny sentyment do "Czasów i młodości Sknerusa McKwacza", które uważam za arcydzieło. Innym powodem jest to, że Rosa starał się umieścić w sensowny sposób przygody kaczej rodziny w ramach czasowych. W przeciwieństwie do swego poprzednika, który unikał podawania wieku bohaterów i po prostu tworzył ich przygody. Do mnie jednak przemawia wizja Rosy, który chciał się nawet podjąć próby stworzenia komiksu o śmierci Hortensji McKwacz (siostry Sknerusa) i jej córki Delli (matki Hyzia, Dyzia i Zyzia). Niestety pomysł ten nigdy nie spotkał się z aprobatą wydawnictwa, a szkoda. Wielka szkoda.

Jednak obie serie dostarczają mi nadal wielu wrażeń oraz budzą wspomnienia. Niestety moja oryginalna kolekcja zeszytowych wydań Kaczora Donalda poszła dawno temu z dymem, więc nie mogę sobie porównać zmian pomiędzy obecnym wydaniem a tamtym. Z drugiej strony nie jestem aż tak zafiksowany na tym punkcie by musieć to czynić. Wystarczy mi przyjemność płynąca z samej lektury tych zwariowanych historii oraz towarzyszące temu wspomnienia z dzieciństwa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz