Strony

20 czerwca 2019

Wbrew naturze #3: Odrodzenie

Wydaje mi się że Orwell byłby zadowolony z pracy Mirki Andolfo i jej serii komiksowej "Wbrew naturze". Od samego początku autorka nie kryła swej fascynacji "Folwarkiem zwierzęcym", a do komiksu przemyciła wiele nawiązań. Zatem koło mitologicznej otoczki z duchem legendarnego wilka Albinosa, drapieżnika alfa siejącego postrach, który swego czasu uległ jednej kobiecie, mamy rasę świń jako nadrzędną, mamy Napoleona i mamy ukazanie "równości" w tym świecie. W zasadzie, czy gdy wyjrzymy za okno coś się zmieniło? Ci co są przy korycie i rzekomo mają nas reprezentować, tak naprawdę narzucają społeczeństwu swoją wolę, szczując jedną grupę na drugą. Organizacje mające walczyć o tolerancję, same wykazują jej zerowe ilości, natomiast rzekomi konserwatyści to nieraz religijne oszołomy. Wszystko w imię... no właśnie czego. Pieniądza, ropy, władzy? A może tak naprawdę zdradzonej i dawno utraconej niewinnej, szczerej miłości.

Trzeci tom doprowadza sprawę do ostatecznego finału, przedtem wyjawiając wszystkie sekrety. Główna bohaterka tego dramatu, tak samo jak czytelnicy, poznają wreszcie prawdę o rodzinie Leslie, prawdziwym celu Programu Rozrodczego oraz sprawach, które doprowadziły naszą niebieskowłosą świnkę do bycia naczyniem dla Albinosa. Historię pradawnego bytu mieliśmy wyłożoną w poprzednim albumie, tak samo jego potomka. Teraz natomiast uzupełniono ją o istotne informacje, dzięki czemu otrzymaliśmy w końcu pełen obraz sytuacji. Dla mnie był on naprawdę ciekawy, a do tego nie wszystkiego się domyśliłem, co tylko przełożyło się na pozytywne zaskoczenie podczas lektury.

Autorka sprytnie natomiast powiązała elementy polityczne z "Folwarku zwierzęcego" z mitologią oraz prywatnym dramatem jednej z postaci. Naprawdę bardzo podobała mi się ta zagrywka, a jej finał jest ujęty interesująco. Ostatni kadr daje też możliwość stworzenia kontynuacji, jednak czy ta powstanie tego ciężko się domyślić. Jak dla mnie mogłoby już pozostać tak jak jest i nie mieszać więcej w fabule. Nie mam bowiem pewności, czy udałoby się stworzyć znów tak ciekawy klimat, szczególnie jeśli watek polityczny odłożyć by na boczny tor. Moja przygoda z "Wbrew naturze" na razie się zakończyła. Trzeci album domknął wszystkie wątki, nie pozostawiając żadnych niejasności. Owszem, furtka na kontynuację jest lekko otwarta, ale powiedzmy, że niezobowiązująco. Do mnie taka koncepcja trafia i bardzo się podoba.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz