Zbliżamy się powoli do finału tej zwariowanej przygody. Jeśli ktoś bacznie śledzi losy czterech nastolatek, robiących za pasażerki na gapę podczas podróży w czasie, to okładka tego tomu zapewne bardzo dużo im zdradza. W szczególności jeśli idzie o sędziwa postać. Jednak i tak scenariusz nielicho mnie tutaj zaskoczył, bowiem w końcu zostaje wyjaśnionych wiele kwestii, które dotąd były owiane szczelną mgłą tajemnicy. Nareszcie poznajemy sekret Wielkiego Ojca, pełną skalę konfliktu podróżników w czasie oraz jak to naprawdę było z tym 1988 rokiem. Rokiem, w którym zaczęła się wieka i dziwna podróż czterech nastolatek z małego miasteczka gdzieś w Ameryce.
W końcu zanurzyliśmy się w przyszłość, a raczej teraźniejszość dla Wielkiego Ojca i jego prywatnej armii stojącej na straży czasu. Lub czegoś w tym stylu, bowiem w tym całym galimatiasie idzie się czasem pogubić. Niemniej tom piąty wyjaśnia bardzo wiele. W zasadzie niemal wszystko i stawia przed naszymi bohaterkami zupełnie nowe wyzwanie. Finał jest bardzo mocny, a zbliżający się ostatni tom szósty naprawdę może ostro namieszać. Kiedy się pojawi w Polsce? Mam nadzieję, że jeszcze z końcem tego roku, choć niecierpliwi mogą zakupić z USA zeszyty, które są wydawane od marca tego roku.
Nie chce specjalnie pisać o fabule tego tomu, bowiem za bardzo łączy się ona z wszystkimi wydarzeniami, jakie dotąd miały miejsce. Podanie jakiegokolwiek szczegółu po prostu jest zbyt dużym spoilerem. Swoją drogą, jeśli ktoś jeszcze nie czytał tej serii, a chciałby zacząć, to doradzę jedno - kupcie to co jest, odłóżcie na półkę, poczekajcie na finalny album i wtedy przeczytajcie całość jednym ciągiem. Serio, nie zawiedziecie się. Tak naprawdę być może nawet więcej zyskacie na takiej lekturze, a na pewno wasze nerwy nie będą maltretowane setką pytań, o to co będzie dalej.
Osobiście nie mogę się doczekać wielkiego finału tej historii. Vaughan nie zawiódł jak na razie moich oczekiwań, choć nie powiem aby to był najlepszy komiks tego scenarzysty, który przyszło mi przeczytać. Finalnie nie zagościł on w mojej kolekcji, ale z pamięci nigdy go nie wyrzucę. To naprawdę solidna, nieco zwariowana, opowieść dla nastolatków, która dała mi podczas lektury masę frajdy. Do tego rewelacyjnie narysowana oraz pokolorowana. Naprawdę chciałbym zobaczyć serial animowany na jej podstawie, choć to raczej mrzonka. Prędzej doczekam się aktorskiego, ale nawet taki chętnie obejrzę. Tymczasem niecierpliwie wyczekuję szóstego, ostatniego, albumu "Paper Girls", licząc że moje wyczekiwanie zostanie nagrodzone finałem w wielkim stylu.
W końcu zanurzyliśmy się w przyszłość, a raczej teraźniejszość dla Wielkiego Ojca i jego prywatnej armii stojącej na straży czasu. Lub czegoś w tym stylu, bowiem w tym całym galimatiasie idzie się czasem pogubić. Niemniej tom piąty wyjaśnia bardzo wiele. W zasadzie niemal wszystko i stawia przed naszymi bohaterkami zupełnie nowe wyzwanie. Finał jest bardzo mocny, a zbliżający się ostatni tom szósty naprawdę może ostro namieszać. Kiedy się pojawi w Polsce? Mam nadzieję, że jeszcze z końcem tego roku, choć niecierpliwi mogą zakupić z USA zeszyty, które są wydawane od marca tego roku.
Nie chce specjalnie pisać o fabule tego tomu, bowiem za bardzo łączy się ona z wszystkimi wydarzeniami, jakie dotąd miały miejsce. Podanie jakiegokolwiek szczegółu po prostu jest zbyt dużym spoilerem. Swoją drogą, jeśli ktoś jeszcze nie czytał tej serii, a chciałby zacząć, to doradzę jedno - kupcie to co jest, odłóżcie na półkę, poczekajcie na finalny album i wtedy przeczytajcie całość jednym ciągiem. Serio, nie zawiedziecie się. Tak naprawdę być może nawet więcej zyskacie na takiej lekturze, a na pewno wasze nerwy nie będą maltretowane setką pytań, o to co będzie dalej.
Osobiście nie mogę się doczekać wielkiego finału tej historii. Vaughan nie zawiódł jak na razie moich oczekiwań, choć nie powiem aby to był najlepszy komiks tego scenarzysty, który przyszło mi przeczytać. Finalnie nie zagościł on w mojej kolekcji, ale z pamięci nigdy go nie wyrzucę. To naprawdę solidna, nieco zwariowana, opowieść dla nastolatków, która dała mi podczas lektury masę frajdy. Do tego rewelacyjnie narysowana oraz pokolorowana. Naprawdę chciałbym zobaczyć serial animowany na jej podstawie, choć to raczej mrzonka. Prędzej doczekam się aktorskiego, ale nawet taki chętnie obejrzę. Tymczasem niecierpliwie wyczekuję szóstego, ostatniego, albumu "Paper Girls", licząc że moje wyczekiwanie zostanie nagrodzone finałem w wielkim stylu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz