9 stycznia 2019

The Elder Scrolls: Legends - wersja 2.5 i moje marudzenie

Minął rok 2018, w TES:L-i zaszły spore zmiany i.... nastąpił spory odpływ graczy. Nie oszukujmy się, wiele obietnic nie zostało spełnionych, gra przez kilka tygodni była kompletnie niegrywalna, a te rewolucyjne zmiany, przynajmniej dla mnie, wcale nie są takie rewolucyjne. Gra miała konkurować jak równy z równym z innymi tytułami na rynku, a spadła i to boleśnie. I zanim wierni fani zaczną ciskać we mnie kamieniami, to powiem - ochłońcie. To moja, w pełni subiektywna, opinia o tej grze, której jestem wierny od zamkniętej bety. Zastąpiła mi Duel of Champions, do którego bym bez wahania wrócił, gdyby Ubisoft ponownie włączył serwery. Zatem jeśli jesteście gotowi na mieszankę dziegciu z miodem, to zapraszam do lektury.

Z końcem września 2018 roku gra doczekała się ogromnej aktualizacji, po tym jak zmieniono studio odpowiedzialne za jej rozwój. Z początku wszystko zapowiadało się zacnie, ale prawda okazała się bolesna. Dwuletnią grę, która miała swoje braki, ale działała płynnie, po prostu trafił szlag. O samych zmianach w tamtym okresie, pisałem TUTAJ i mimo kilku zalet TES:L-a po prostu stał się niemal niegrywalny. Gdy wprowadzono pierwsze poprawki z wersją 2.1 rozgrywka zamieniła się a animację slow motion i w zasadzie nie było sensu grać. O tym zresztą też pisałem szerzej TUTAJ. Minęły ponad trzy miesiące od tamtych wydarzeń, więc gra też się zmieniła. Czy mocno? Cóż... w mojej opinii nie. W praktyce mam wrażenie, że mimo "nowych" rzeczy, całość stoi w miejscu, a ja w grudniu ostatecznie straciłem zapał do dalszej zabawy.

Zacznijmy jednak od pozytywów, bo trochę ich jest. Po pierwsze nowy klient sprawdza się wyśmienicie i panel główny jest bardzo czytelny. Łatwo w nim manewrować, przeskakiwać pomiędzy poszczególnymi oknami i tak dalej. Słowem - jest wygodny. Dużo bardziej od tego, co było wcześniej. Naprawiono też, co prawda po długim czasie, wszelkie problemy z płynnością gry. Co prawda czasem wystąpi jakiś błąd, ale teraz gra działa, w tym na urządzeniach mobilnych, jest grywalna i nie wywala co chwila na pulpit. Choć, jak wspominałem, potrafi mieć gorsze dni, niemniej to nadal rzadkość. W zasadzie na tym mogę zamknąć moją listę zalet, bowiem cała reszta to niespełnione obietnice.

Miał być do końca 2018 roku duży dodatek - nie było. Wiem, coś się kroi na styczeń, w najbliższy piątek ma być zdradzone wiele, ale podchodzę do tego bardzo chłodno. W międzyczasie pojawił się pakiet kart za 1500 golda (lub do kupienia za realne pieniądze), który jednak nie powala. Nawet na arenie casualowej nie spotykam za wiele kart z tego dodatku. Były też niedawno zmiany w balansie niektórych kart (w końcu), nawet bardzo sensowne, ale w mojej opinii spóźnione. No i pojawił się Festiwal Szaleństwa, trwający 40 dni, który.... specjalnie nie poraził swą ofertą. Owszem, trochę na niej skorzystałem, kilka boosterów się kupiło, ale większość "promocji" po prostu olałem. Nie jestem aż tak zatwardziałym kolekcjonerem, aby wywalać gotówkę na każdą nową skórkę lub grafikę. 

Tymczasem zniknęły wyzwania, gdzie gracze mogli się pojedynkować na arenach swoimi taliami, sam system aren nie został ruszony kijem (brakuje mi tego z DoC, gdzie widziałem kolejne karty przy składaniu talii), natomiast poziom SI w arenach solowych poleciał na łeb na szyję. Przez pewien czas był też problem z nagrodami za codzienne logowanie, który w końcu naprawiono. Wróciły też karty miesiąca za rankingi, co chyba miało zamaskować jakoś brak dużego lub fabularnego dodatku, co jest zaletą, ale zbyt małą aby zrekompensować pełnoprawny set nowych kart. Wrócił też opis rodzajów kart na cmentarzu, choć dużo za późno. 

Brak nadal zapowiadanego tak hucznie nowego contentu. Brak nowych "skórek" dla stołu na którym gramy, więc ciągle gapimy się na tą samą grafikę, która nie wygląda specjalnie interesująco. Brak nawet takiej pierdoły, jak stopniowe znikanie kart z talii. Kilka razy nawet sprawdziłem, czy jeśli wyczyszczę deck, to jego wizualny odpowiednik zniknie. Odpowiedź brzmi - nie. Jest tam gdzie był i tylko dopierasz "pustą" kartę zadającą ci obrażenia. To niby pierdoły, ale mają znaczenie. Niestety dla mnie ta gra od bitych trzech miesięcy stoi w miejscu. Nie ma w niej nic nowego. Dostałem troszkę nowych kart, z których nawet połowa nie jest regularnie spotykana, masę błędów i niemal półtora miesięczny problem z płynnością gry. Graczy uciekło tak wielu, że czasem na arenie PvP czekam bite 2-3 minuty, aby rozpocząć mecz. 

Czy TES:L umrze? Nie obstawiałbym tego. Pewnie nie przykuje już za dużo graczy, zostanie stała liczba, ale wątpię aby skończył jak DoC czy Artifact. Niemniej dla mnie nie ma on na razie nic do zaoferowania. W praktyce od grudnia tylko się loguję i rozegram 1-2 mecze o ile mam w ogóle chęć to uczynić. Mam wrażenie, że w tej grze nic się nie dzieje. Nie ma żadnych ciekawych wyzwań, meta się praktycznie nie zmienia od kilku miesięcy, brak nowych kart czy nowych ciekawych mechanik. W kółko lecimy to samo. Jeśli nadchodzący dodatek, naprawdę nie będzie solidny, to pewnie porzucę grę, bo będzie mi szkoda na nią czasu.

CZEGO NADAL BRAK
* nowego dodatku fabularnego i tematycznego
* poprawienia systemu składania talii na arenach
* co miesięcznych Wyzwań, gdzie gracze składali swoje talie wedle wytycznych wyzwania
* dalszego rozwoju postaci gracza, który od początku istnienia gry zatrzymał się na poziomie 50
* poprawionych animacji kart "foliowanych"
* jakiegoś sensownego obramowania kart
* nowych skórek stołów i animacji z nim związanych
* animacji ubywania kart z talii
* nowych mechanik kart

CO POPRAWIONO I DZIAŁA
* nowy klient i panel główny
* płynność rozgrywki, choć gra ma słabsze dni
* system budowania talii, dzielenia się nimi itp.
* udźwiękowienie

CO NADAL WKURZA
* drobne bugi
* czasami długi czas wczytywania stołu
* drastycznie długie animacje, szczególnie gdy działają z osobna na pojedyncze karty, a tych jest dużo na stole