Strony

28 października 2018

Jonah Hex #6: Kule nie kłamią

Seria komiksów o przygodach rewolwerowca, niczym wyjętego z piekła rodem, którego cieniem stała się sama śmierć, nie zawsze mnie fascynowały. Jednak im dalej w to brnę, tym częściej natrafiam na historie naprawdę dobre. Świetne scenariuszowo, pełne zwykłego, ludzkiego dramatu i odarte choćby z ochłapów nadziei. To opowieść o człowieku przeklętym, zniszczony, który jest ucieleśnieniem najgorszych koszmarów tego świata. Jonah Hex jest niewątpliwie postacią tragiczną, a szósty album zawiera zeszyty godne uwagi. W przeciwieństwie do poprzednich tomów, w tym po raz pierwszy nie natrafiłem na słabą przygodę. Każda skrywa w sobie mroczną prawdę o tym, co kryje się we wnętrzu najgroźniejszych istot zamieszkujących tą planetę. Ludzi.

Tom zawiera sześć opowiadań, z których każde kolejne jest coraz mocniejsza w wydźwięku. Moimi faworytami są "Cienie przeszłości" oraz "Siedem głębokich grobów". Pierwsze z nich pokazuje Hexa, jako osobę, która próbuje zapomnieć o przeszłości, ale nie zmienia to jego nastawienia do innych ludzi. Nie współczuje pokrzywdzonym przez los, nie użala się nad sobą, nie szuka towarzystwa. Chce samotności, z dala od ludzkich spraw, ale to w praktyce niemożliwe. Druga zaś jest swego rodzaju analizą psychologiczną głównego bohatera i próbą zrozumienia dlaczego aż do śmierci w 1902 roku, nosił mundur konfederatów. Wniosek, jaki wysuwa narrator, jest naprawdę ciekawy i mnie przekonuje.

Wartym uwagi jest też rozdział "Polowanie", który zdobi okładkę tego tomu. Tam też narrator prowadzi główną opowieść, zaś dialogów jest jak na lekarstwo. W praktyce uzupełniają tylko wspomnienia narratora, przedstawiającego czas, gdy na jego drodze stanął Jonah Hex. Chciałby go nazwać aniołem zemsty, ale wtedy by skłamał. Nie. Hex to zupełnie inna natura, mroczniejsza niż demon, ale nie tak zepsuta. To złamany, upadły człowiek, który za dużo stracił, zbyt wiele widział i za bardzo nienawidzi ludzi, aby być ich obrońcą. I właśnie w taki sposób opisuje go narrator tej opowieści.

Jeśli miałbym natomiast wybrać opowieść, która najbardziej podobała mi się graficznie, to padłoby na "Siedem głębokich grobów". Kreska oddająca, przynajmniej w moich oczach, rasowego ducha Dzikiego Zachodu, skąpane w czerni i odcieniach brązu kolory, tworzą naprawdę unikalny klimat. Aż czuć koszmar tej niezwykle brutalnej, zarówno w słowach jak i czynach, historii. Z pewnością dalej będę śledził komiksy poświęconej tej postaci, bo coraz bardziej mi się podobają. Owszem, po drodze było kilka słabszych opowieści, ale jeśli następne tomy, będą zawierały takie zestawienia przygód Hex'a, jak ten tom, to jestem wstanie przełknąć takie potknięcia.