Strony

3 września 2018

Barakuda #3: Pojedynek

Uwielbiam komiksy Jeana Dufaux, choć z czasem zacząłem nieco bardziej krytycznie oceniać jego prace. Nadal strasznie mi się podobają, chętnie je czytam, ale nie kolekcjonuję już wszystkiego. "Konkwistador", "Krucjata", czy obecnie "Barakuda" to dla mnie ciekawe serie, jednak nie na tyle, aby zagościły w mojej prywatnej kolekcji. Zatem czy trzeci tom tej serii jest słaby? Nie, ale na pewno mniej ciekawy niż pierwsze dwa. Od razu zaznaczę - to nadal porządna przygoda spod znaku czaszki i skrzyżowanych piszczeli, ale do takiej "Mureny" nie ma nawet startu. Dlatego w tym materiale, trochę popsioczę na ową "Barakudę", która pływa gdzieś po mętnych wodach.

Zacznijmy od tego, że powoli zaczyna mnie nużyć ten dziwaczny trójkąt, głównych postaci tego dramatu. Emilio, który udaje kobietę, gdyż to uratowało mu życie, Raffy, syn kapitana Blagdoga, zmuszony do pozostawienia rannego syna pod opieką swego zaufanego człowieka, i Maria, która poślubiła swego oprawcę i zamieniła jego życie w piekło. Teoretycznie gigantyczny potencjał na świetną opowieść, tutaj został po prostu rozdrobniony. Totalnie przewidywalny bieg wydarzeń, wciskanie miejscami za dużej dawki melodramatu oraz niezbyt zapadający w pamięci bohaterowie, to główne elementy, które mnie ubodły. Tak naprawdę bardziej ciekawią mnie historie postaci dalszoplanowych, jak Myster Flynn, Pani Gubernator i jej oddanych sługa Smoluch, albo rudowłosa prostytutka, o tajemniczej przeszłości. Zresztą każdy na tej przeklętej wyspie piratów skrywa jakąś tajemnicę, niemniej większość z nich jest po prostu nudna.

Tak naprawdę chcę czytać tą serię dalej, nie ze względu na główną trójkę, a właśnie na osoby im towarzyszące. Przez pierwsze dwa tomy Emilio, Raffy i Maria wypadli dobrze, choć też motorem napędowym były postacie im towarzyszące. Teraz ich losy mocno się rozwinęły, a nasza trójka niejako stoi w miejscu. Nie ma w nich tej iskry tajemnicy, towarzyszącej w pierwszym tomie, albo nutki zemsty z drugiego albumu. Są tacy jacyś nijacy, na tle pozostałych towarzyszy niedoli.


Co zaś się tyczy tytułowej Barakudy oraz jej kapitana, to.... cóż, za wiele do powiedzenia nie mają. Ot klasyczny wątek o przeklętym skarbie i osobach opętanych rządzą jego posiadania. To czy się to jakoś w tle, łatwo domyślić się co będzie w tej materii dalej i tyle. Szczerze powiedziawszy, mimo że owiany złą sławą diament, występuje od samego początku tej przygody, to kompletnie przestał mnie interesować. Element mający być, tak mi się przynajmniej wydaje, kluczem do całej opowieści, gdzieś rozmył się w tle. Ot jest, przyniósł wiele złego, w drugim albumie poznaliśmy jego pochodzenie i wiemy czemu pewni ludzie pragną go znaleźć. Niby ma być tajemnica, mistycyzm i tak dalej, ale ja tego kompletnie nie czuję.

To co nadal jednak mocno broni komiks, to jego warstwa graficzna. Rysunek jest naprawdę miły dla oka, plansze mają w sobie sporo dynamiki, szczególnie podczas tytułowego pojedynku. Choć nie zbiera on na tym polu wszystkich zasług. W tej przygodzie stale coś się dzieje, ciężko złapać oddech, jednak na pewno nie pogubimy się w fabule, co ułatwia właśnie rysunek. Szczególnie mocno przypadły mi do gustu sceny nocne oraz o zachodzie słońca, których trochę tutaj jest. Przecudnie narysowane oraz pokolorowane, budujące atmosferę, klasycznej pirackiej opowieści.


Zatem czy w moim odczuciu trzeci tom "Barakudy" jest słaby? Nie. Na pewno ma w sobie mniej ognia niż pierwsze dwa albumy, ale to nadal porządny komiks przygodowy. Czyta się go szybko, jest solidnie narysowany, tyle tylko, ze drugi plan jest znacznie ciekawszy od pierwszego. I to jest jego największa słabość, choć nie powiedziałbym aby rzutowała jakoś tragicznie na całokształt serii. Na pewno dalej będę śledził losy ludzi z wyspy Puerto Blanco, gdyż i tak jestem już w połowie serii. Przyznaję, że liczyłem na coś więcej. Może czwarty tom, zatytułowany "Rewolty" zaskoczy mnie bardziej.

Komu komiks może się spodobać?
Fanom lekkiej, pirackiej przygody z przeklętym skarbem w tle.

Czy kupił bym komiks, gdybym nie otrzymał go do recenzji?
Mimo wszystko tak. Chcę poznać serię do końca, choć boję się, że finał mnie trochę zawiedzie.

Czy komiks pozostaje w mojej kolekcji?
Początkowo seria w niej zagościła, ale nie trafiła do głównej części. Teraz ją opuściła, bowiem cała przygoda nie zachęca mnie an tyle, abym chciał do niej jeszcze wrócić. Tak, pragnę ją poznać do końca, ale to nadal jednorazowa przygoda.

Czy komiks zakwalifikował się do podsumowania 2018?
Tak, aczkolwiek teraz na pewno wypadnie z głównej dwunastki, patrząc po tytułach z jakimi konkuruje.