Strony

23 czerwca 2018

Inspektor Akane Tsunemori #4

Co jest największym wrogiem człowieka? Odpowiedź zdaje nasuwać się sama. To oczywiście strach. Co się jednak stanie gdy to uczucie wybuchnie w społeczeństwie otumanionym antydepresantami i działającym niczym zaprogramowane mrówki? Szczególnie gdy podsyci się to medialną propaganda i kilkoma aktami zbrodni, które początkowo można wziąć za inscenizację. Znów odpowiedź, jest dość oczywista. Wybuchnie panika, która szybko przerodzi się w niekontrolowany chaos. Jednak nigdy nic nie dzieje się bez przyczyny, nawet jeśli wydawać by nam się mogło, że jest inaczej. Bowiem z chaosu może zrodzić się nowy porządek. Nowa świadomość, która ma szansę obalić stary system.

Mniej więcej taki wydźwięk ma czwarty tom serii o przygodach Akane Tsunemori i jej kolegów oraz koleżanek z wydziału Bezpieczeństwa Publicznego. Tajemniczy morderca, który dotąd się z nimi bawił, ujawnił swą tożsamość, ale miał w tym cel. To człowiek przebiegły, nad wyraz inteligentny, a co za tym idzie skrajnie niebezpieczny. Akane i jej zespół w zasadzie tańczą, jak im zagra. Niemniej niedocenienie młodej pani Inspektor oraz jej egzekutorów może okazać się głupotą. Tak, młoda, niedoświadczona i czasami naiwna kobieta, kryje w sobie ogromny potencjał na rasowego detektywa. Takiego z czasów, gdy system nie nakazywał ludziom jak mają myśleć i żyć. Nie każdemu się to podoba, ale gdy nad miastem wisi widmo zbiorowej paniki, każda para rąk się przyda.

Czytelnik poznaje jeszcze jeden istotny element, na samym początku tego albumu - główną słabość systemu Sybilla. Na tym polu fabuła się zagęszcza, szczególnie że dyrektor Biura Bezpieczeństwa zdaje się chować przed czytelnikiem sporo sekretów. Podobnie zresztą czyni główny antagonista, który nadal nie odkrył wszystkich kart, a kilka zdaje się chować w rękawie. Takie elementy sprawiły, że bardzo dobrze mi się tą serię czyta. W praktyce z tomu na tom jest ciekawiej, choć fabuła do super wybitnych nie należy. Niemniej potrafi wciągnąć, a gdy ma się pod ręką wszystkie 6 tomów, to można zarwać nad komiksem całą noc. To tak jak z książką, która początkowo zdaje się wtórna i w ogóle średnio interesująca, ale każdy kolejny rozdział daje czytelnikowi coraz więcej emocji i nagle zaczyna rozumieć, że początek celowo był taki "nudny".

W przypadku tej serii pisanie o fabula tego tomu, czy też późniejszych, stanowi zagrożenie zdradzeniem kluczowych elementów. Dlatego celowo staram się pominąć ten fragment i skupić na emocjach, jakie dominują w komiksie. Na tym etapie mam kilka teorii co do fabuły finalnego tomu i samego zakończenia. Należy mieć na uwadze, że na rynku znajduje się osobna seria o nazwie "Psycho-Pass", zatem nie pożegnamy się tak szybko z Akane Tsunemorii i jej ludźmi. Mi ot pasuje, bo naprawdę polubiłem tą postać. Nie mówię, że będę wracał do jej przygód, bo jednorazowa lektura mi wystarczyła, ale to już moje osobiste predyspozycje. Zdaję sobie jednak sprawę, że wielu osobom może nie wystarczyć jednorazowa lektura tej serii i umiem zrozumieć czemu tak się dzieje. Ona naprawdę mocno potrafi wciągnąć w swój świat, jakby nie patrzeć z dość mocno wyeksploatowanym tematem. Mimo wszystko ma w sobie tą iskrę, która zachęca do czytania i to jest, w mojej opinii, jej największą siłą.