Strony

21 kwietnia 2018

Pieśń Otchłani #1

Do nowej serii wydawnictwa Non Stop Comics podszedłem bez większego entuzjazmu. Owszem, sam komiks mnie zainteresował, ale nie miałem co do niego wielkich oczekiwań. Uznałem, że będzie dla mnie jednorazową rozrywką, o której szybko zapomnę. Tymczasem zostałem naprawdę bardzo mocno oraz pozytywnie zaskoczony. Pierwszy tom "Oblivion Song", czyli po naszemu "Pieśń Otchłani", to w praktyce naprawdę solidny dramat w realiach science fiction. Mamy tutaj dziwny świat, pełen fantazyjnych drapieżników, tajemnicze zjawisko, które zdewastowało miasto Filadelfia, ale jednocześnie na pierwszym planie dominuje ludzki dramat. Ten natomiast jest napisany bardzo solidnie i potrafi przyciągnąć czytelnika.

Mimo całej futurystycznej otoczki, to komiks jest w praktyce dramatem obyczajowym. Bardzo prostym, wprost pokazującym ludzkie problemy, które tak naprawdę wiele osób doświadcza, bez udziału wymyślonych potworów. Chodzi o rozłąkę i nadzieję, że ci którzy zaginęli, kiedyś się odnajdą. W komiksie doszło do pewnego tajemniczego. Otóż blisko 10 kilometrów kwadratowych miasta Filadelfia wyparowało w jednej chwili, przenosząc się do innego wymiaru. W jego miejscu pojawił się teren z wymiaru, gdzie przeniosło się centrum miasta. Minęło 10 lat i od tego czasu udało się Nathanowi Cole i jego zespołowi opracować sposób na przemieszczanie się pomiędzy Ziemią, a tajemniczą planetą z innego wymiaru. Uratował wielu ludzi, jednak rząd nie ma zamiaru dalej finansować jego pracy, gdyż nie wierzą, że po blisko dekadzie został tam jeszcze ktoś z ludzi. Nathan się nie poddaje, a motywuje go odnalezienie brata, który zniknął podczas zdarzenia. Niestety każdy chowa w sercu jakieś sekrety, a ci którzy wrócili, nie zawsze czuja się na Ziemi, jak w domu.

Fabuła skupia się głównie na Nathanie Cole, pragnącym odszukać swego zaginionego brata Edwarda. Tak naprawdę nie ratuje on innych ludzi, tylko szuka brata. Nie działa zatem bezinteresownie, co nie uchodzi uwadze jego zwierzchników. Dlatego odcinają mu fundusze, ale jednocześnie, ze względu na zasługi, nie zabraniają działać na własną rękę. Ten element jest przedstawiony w pierwszym zeszycie komiksu i potem łatwo czytelnikowi przewidzieć, jak fabuła potoczy się dalej. Niemniej w dalszym etapie dwa razy zostałem zaskoczony twistem fabularnym, a ostatni kadr wlał w moje serce nadzieję, na naprawdę porządny tom drugi. 


Zatem jeśli ktoś liczy na ciągłe zwroty akcji, albo nieprzewidywalny scenariusz, czy zachowania postaci, to raczej się zawiedzie. Z drugiej strony sama historia potrafi wciągnąć, właśnie ze względu na swój sztampowy charakter. Przedstawia ona bowiem bardzo dobrze dramat osób, które wróciły z piekła do normalnego świata. Zniszczoną psychikę, starającą odnaleźć się w codziennym życiu, podjąć pracę i nie reagować w panice na byle ujadanie psów na ulicy. Rozbite małżeństwa, zaginieni rodzice, ci co zostali na Ziemi starali ułożyć sobie życie, zakładając że ich najbliżsi zginęli. Kiedy wrócili, doszło to do powstania konfliktów i rozterek, jak ułożyć sobie życie.

Te elementy są naprawdę dobrze pokazane, choć miejscami za mało rozbudowane lub skrócone. To mnie czasem drażniło, ale nie psuło przyjemności z lektury. Bardziej natomiast przeszkadzał rysunek twarzy postaci, który nieraz po prostu był mało ciekawy. Wyłapałem kilka kadrów, gdzie bohaterka miała jakby ucięty fragment nosa, po czym kiedy tą samą postać pokazano na kadrze obok z profilu, to nos był normalny. Jednocześnie same plenery oraz fantazyjny świat z innego wymiaru, bardzo trafił w mój gust od strony wizualnej. Całość mocno podbiła kolorystyka, naprawdę dobrze budująca klimat. 


Komu komiks mógłby się spodobać?
Jeśli lubisz lekkie historie science fiction, gdzie na pierwszym planie masz dramat obyczajowy, choć nie jakiś wyszukany, to jest to tytuł dla ciebie. 

Czy kupiłbym komiks, gdybym nie otrzymał go do recenzji?
Jeszcze na poziomie zakupu w ciemno, mocno się wahałem, ale teraz bez cienia oporu sięgnę po drugi tom.

Czy komiks zostaje w kolekcji?
Na chwilę obecną tak. Przynajmniej do czasu aż przeczytam drugi tom. Wtedy zapadnie decyzja co dalej. Nie jest to tytuł, który na pewno zagości na stałe w mojej kolekcji, ale ma na to realną szansę.