Strony

7 stycznia 2018

TOP 12 #1: Najlepsze komiksy przeczytane w 2017

Mamy nowy rok, zatem trzeba podsumować poprzedni. W 2017 przeczytałem w sumie blisko dwieście komiksów. Ponad sto doczekało się recenzji, z czego część pojawi się dopiero w pierwszym kwartale tego roku. Postanowiłem zatem stworzyć listę, taką jaką planowałem na podsumowanie 2016 roku. Tamta jednak nie doszła do skutku, bo w natłoku pracy o niej zapomniałem, potem gdzieś zgubiłem notatki, a gdy je znalazłem było już dużo za późno, aby to wertować. Niemniej w tym materiale ją przybliżę. Zaznaczam też, że moja lista jest trochę inna, bo nie dotyczy komiksów wydanych w danym roku, a komiksów jakie w danym roku przeczytałem. Zatem pojawiają się na niej tytuły starsze lub wznowione. Mam też dość specyficzny gust, a jak wiadomo takie zestawienia zawsze są czysto subiektywne. Dlatego na wstępie uprzedzam, że poniższy materiał jest bardzo subiektywny, może zawierać spoilery oraz dotyczy tylko i wyłącznie komiksów, jakie przeczytałem w 2017 roku. Nie zrecenzowałem, a przeczytałem. Zainteresowanych zapraszam zatem do lektury niniejszego materiału.

Wspomnienie listy 2016

Na wstępie może kilka zdań o zestawieniu za rok 2016, które ostatecznie nie doczekało się publikacji na moim blogu. Wtedy również przeczytałem sporo komiksów, zacząłem też czytać te, które zakupiłem wiele miesięcy, czy nawet lat, wcześniej. Finalnie dało to dość ciekawe zestawienie, którego podium prezentowało się następująco:

Miejsce III - Kroniki Jerozolimskie
Wyd. Kultura Gniewu
Było to moje pierwsze zderzenie z twórczością Guy'a Delisle i od razu pokochałem tego autora za kreskę i styl. Świetny reportaż o Jerozolimie (i nie tylko), napisany z punktu widzenia rysownika, animatora oraz, co najważniejsze, osoby obserwującej cały konflikt w Izraelu zupełnie z boku. Wciągnąłem całość w jeden wieczór, a w 2017 wróciłem do lektury tego albumu dwukrotnie. Najpierw na początku roku, a potem po lekturze "Kronik Birmańskich", napisanych przed "Kronikami Jerozolimskimi". Utwierdziło mnie to tylko w przekonaniu, że album ten zasługuje w mojej kolekcji na jedną z najwyższych półek. Ciekawie natomiast wyglądały reakcje ludzi, którym pożyczałem komiks, a byli oni wcześniej w Izraelu. Ciągle tylko słyszałem "Tak!, Tak właśnie tam jest". Lepszej reklamy chyba nie można mu dać.

Miejsce II - Będziesz smażyć się w piekle
Wyd. Kultura Gniewu
Nim napisałem recenzję tego komiksu, przeczytałem go trzy razy i to w ciągu jednego weekendu,a w praktyce dwóch dni. Jeden z najlepszych polskich komiksów, jakie czytałem w ogóle i z pewnością znalazłby się w moim zestawieniu polskiego komiksu wszechczasów. To absolutna miazga. Fenomenalny dramat, pokazujący różne oblicza ludzi. Od marzycieli po dusigroszów. Do tego mocny wydźwięk i finalna scena w zaświatach są po prostu obłędne. W 2017 roku też do niego na chwilę wróciłem, choć ciężko było wyskrobać czas. W tym roku zapewne znów go sobie "odświeżę", bo po prostu warto. Jednocześnie nie umie się zgodzić z opiniami, ze ten komiks można postawić na tej samej półce co "Tylko spokojnie". Czemu? Bo "Będziesz smażyć się w piekle" zjada go na poczekaniu, przeżuwa i wypluwa do kosza. Przynajmniej w moich oczach.

Miejsce I - Codzienna walka
Wyd. Wydawnictwo Komiksowe
Ten album sprawił, że kilkukrotnie ryczałem jak dziecko podczas jego lektury. Po pierwsze fabularnie komiks jest mi z pewnych, osobistych powodów, dość bliski, czy też raczej pokrewny. Dodajmy do tego wspaniałą fabułę, kreskę oraz kolory i niezwykle wyraziste postacie, a otrzymamy zasłużone pierwsze miejsce. Zresztą nie tylko u mnie, bo wiele osób doceniło ten tytuł i miało go na podium w swoich zestawieniach. Nie wracam do niego zbyt często, bo jest dla mnie wyjątkowo mocną lekturą, szczególnie kilka scen, ale to już bardziej osobiste doświadczenia. Zawsze jednak daje mi nadzieję i zachęca do walki. Bo przecież tym jest życie. Codzienną walką o lepsze jutro.

Pozostałe miejsca wyglądały następująco:
Miejsce IV - Stwórca
Miejsce V - Kościsko
Miejsce VI - Azymut
Miejsce VII - Sanktuarium
Miejsce VIII - Berserk
Miejsce IX - Miejsca
Miejsce X - Antares
Miejsce XI - Śmierć
Miejsce XII - Lasy Opalu
Pechowa Trzynastka - Batman Gotyk

Największe rozczarowania w 2017

W tym roku było kilka mocnych zawodów komiksowych. Na szczęście nie jakoś super dużo, choć każdy z nich naprawdę srogo mnie rozczarował. Najbardziej DC Odrodzenie. Po świetnym, przynajmniej w moich oczach jako laika, restarcie uniwersum dostałem... kalkę tego co robiono wcześniej. Przy ogromnym potencjale, jaki miał DC Odrodzenie, nie wykorzystano go prawie wcale. Liga Sprawiedliwości, Batman, Superman... w mojej opinii te komiksy to straszna kaszana. Darowałem sobie z tego powodu Zieloną Latarnię i Green Arrow, a jednym komiksem w DC Odrodzenie, który naprawdę mi się podobał i chcę dalej czytać tą serię jest Batman Detective Comics. Tam czuć było wykorzystanie pełni potencjału, jaki powstał po restacie uniwersum.

Kolejnym srogim zawodem okazał się Deadpool Classic. To nie jest komiks zły, tylko straszliwie przeciętny. Zdecydowanie wolę nowe przygody tego bohatera oraz wspaniałą kreację Reynoldsa, od tego jak wyglądały początki tego herosa. Trzeci tom chyba najbardziej mnie zawiódł, co sprawiło że nie wiem czy chcę to dalej czytać. Jeśli idzie o Marvela to rozczarowaniem okazała się również Anihilacja, szczególnie jej drugi tom. To co tam się odczyniało wołało o pomstę do nieba. Absurd, bzdury i kompletny brak sensu w czymkolwiek. Do tego całość fabularnie zlepiona nieciekawie.

Srogim zawodem okazała się również "Cyann". Byłem naprawdę ciekaw tej serii, do tego kreska od razu wpadła mi w oko, ale już pierwszy tom był fabularnie naiwny. Drugi, zamieszczony również w pierwszym albumie zbiorczym, po prostu głupi, poza ciekawie napisanym finałem. Kolejny album zbiorczy okazał się miejscami trochę ciekawszy, jednak nadal nie był to jakiś dobry poziom. Całość broniła się po prostu kreską oraz kolorami, bo cała reszta leżała, a dla mnie w komiksach zawsze na pierwszym miejscu jest scenariusz. Od historii przez budowę poszczególnych postaci, z frustrująca tytułową bohaterką na czele - wręcz modliłem się, aby ktoś w końcu ją zarąbał. Chciałem sięgnąć po trzeci album zbiorczy, jednak na razie zabrakło na to czasu (i odwagi). Zapewne nadrobię tą stratę w tym roku, ale patrząc po opiniach innych, nie zanosi się na ciekawą lekturę.

Ostatnimi znaczącymi rozczarowaniami okazały się "Podboje" oraz "Bunkier". W pierwszym wypadku dostałem nijaki scenariusz, wpakowany w ciekawy pomysł. Niestety dopiero trzeci z czterech tomów zaczął z niego w pełni korzystać. Pierwsze dwa wieją nudą, sztampą oraz miejscami totalną głupotą ze strony postaci. To po prostu średni komiks, ponownie ładnie narysowany, ciekawie odnoszący się do kultury Scytów czy Hetytów, ale nie wnoszący nic ciekawego poza tym. W przypadku "Bunkra" było inaczej. Początek był bardzo udany i pierwsze dwa albumy wciągnąłem od razu. Do tego rewelacyjna kreska i kolory. Trzeci tom troszkę skrzypiał w fabule, ale nadal było ciekawie, niestety czwarty mocno spadł na tym polu, a piąty, szczególnie jego finał, to była kpina z czytelnika. Wręcz się czuło, że został napisany na kolanie, a autorowi zabrakło ciekawego pomysłu na zamkniecie historii. W rezultacie dwie największe siły w całej historii stwierdziły - spieprzyliśmy sprawę, to może zaczniemy od nowa gdzie indziej. Długa kanonada przekleństw, aż cisnęła mi się na usta, po tym jak wcześniej dostałem rasowy horror, połączony z thrillerem politycznym. Wielka szkoda, bo mogło być to coś na miarę Sanktuarium.

Co czytałem w 2017

Było bardzo różnorodnie, jeśli idzie o lekturę, ale w tym roku przeczytałem znacznie mniej komiksów z superbohaterami. Lubię sobie sięgnąć po taką lekturę, niemniej bardziej interesuje mnie komiks europejski. Zatem pewnie w tym roku jeszcze bardziej okroję ten gatunek na półce, na rzecz wielu zaległych serii, jakie mam w planach nabyć. Było kilka wyjątków, które utrzymały mnie przy superhero. Głównie za sprawą Marvel Max, gdzie mam do czynienia z naprawdę ciekawie napisanymi komiksami, nie ograniczonymi PG13. Dobrym przykładem są tutaj "Jessica Jones: Alias", "Punisher" czy "Cage". Podobał mi się też Batman od Snydera, choć całego nie dałem rady przeczytać. Chcę to jednak nadrobić w tym roku, jak i kilka innych pozycji z tym bohaterem w roli głównej. Nie sięgnąłem też po nowego Daredevila, ponieważ jakoś nigdy nie umiałem się przekonać do tej postaci. Podobnie mam z Wonder Woman. Może kiedyś to się zmieni.

W przypadku uniwersum Gwiezdnych Wojen było raczej średnio. Wyjąwszy świetną serię "Darth Vader", włączoną do kanonu, to inne komiksy były przeciętne lub słabe. Zresztą ten rok był raczej niespecjalnie udany dla tej marki. Bardzo przeciętna gra karciana "Star Wars: Przeznaczenie" (losowość ją morduje), cała masa komplikacji i słusznego gniewu graczy przy "(EA) Batelfront II" oraz bardzo mieszane opinie o "Ostatnim Jedi", są tego idealnym przykładem. Dodajmy do tego komiksy będące przeniesieniem filmowych epizodów na papier, które również jakoś specjalnie dobre nie były, a dostaniemy pełny obraz. Mimo wszystko to Star Wars, więc pewnie będę śledził dalej co tam się pojawi w 2018 roku. Może też w końcu zainwestuję kasę w "Star Wars: X-Wing".

Jeśli idzie o polski komiks, to mieliśmy w 2017 sporo dobrego. "Powstanie. Film narodowy", "Anastazja", albo "Tam, gdzie rosły mirabelki". Do tego sporo wznowień komiksów z 2016 i kontynuacji komiksów dla dzieci. Najważniejsze jednak dla mnie w tym roku były wznowione wydania komiksów Tadeusza Baranowskiego oraz Jerzego Wróblewskiego. Trochę sobie tego kupiłem, wracając wspomnieniami do dzieciństwa, ale niewiele z tego miałem czas przeczytać. Na pewno nadrobię to w tym roku i postaram się dokupić to, czego mi brakuje w kolekcji. No może poza "Kapitanem Żbikiem", który nigdy mnie jakoś nie kręcił.

Oprócz tego czytałem sporo komiksów europejskich i amerykańskich autorów. Między innymi "Ekho", przy którym przednie się bawiłem, "Orły Rzymu" oraz "Murenę" na które poszło sporo kasy (w komiksach), "Kota rabina", będącego moją ogromną zaległością, czy "Sagę" której z początku mocno nie doceniłem. Tak, jestem głupi. Były też inne klasyki jak "Armada", albo "Smerfy", czy "Lucky Luke" dumnie zdobiące moją kolekcję. Nie zapomnijmy też wspomnieć o takiej perełce, jak "Życie i czasy Skenrusa McKwacza", która w końcu się doczekała prawie porządnego wydania (oprócz artykułów, bo te są przetłumaczone koszmarnie). Zakupiłem też sporo albumów, na które dotąd nie miałem czasu, ale staram się to nadrobić. Np. "Władcy chmielu", "Trzeci testament", "Skorpion" (choć nie kompletny) albo "Piotruś Pan" od Loisela. Jest tego znacznie więcej, a planów zakupowych na ten rok mam dużo.

Lista 2017

Przejdźmy zatem do meritum tego artykułu, czyli zestawienia dwunastu (a w praktyce trzynastu) komiksów, które przeczytałem w roku 2017 i w moich oczach zasługują na wyróżnienie. Przypominam, że jest to zestawienie czysto subiektywne, a osoby czytające mojego bloga, wiedzą, że wielkim fanem Marvela i DC Comics nie jestem.

Pechowa Trzynastka - Fechmistrz
Wyd. Taurus Media
Scenariusz Xavier Dorison, rysunek Joel Parnotte
Na "pechowym" trzynastym miejscu, czyli tuż za listą, znalazł się komiks, który miałem wrażenie przeszedł w Polsce bez większego echa. "Fechmistrz" okazał się jednak dla mnie dość ważny, bo w umiejętny sposób wykorzystuje tło historyczne pierwszej połowy XVI wieku w Europie. Sama fabuła jest bardzo prosta, miejscami wręcz stereotypowa. Dwóch rywali do posady królewskiego fechmistrza, walczy z sobą, będąc przedstawicielami dwóch zupełnie nowych nurtów - starego, pełnego honoru i ciężkiego treningu, oraz nowego, gdzie słowo postęp i elegancja zastępuje wytrwałość. Do tego wplecione zmiany społeczne, jakie miały miejsce w tamtym okresie oraz chora rywalizacja w imię udowodnienia kto jest lepszy. Mimo wszystko całość trzyma dobry poziom, a do tego dochodzi wspaniały rysunek oraz kolory, które z miejsca mnie kupiły. Z tych powodów "Fechmistrz" prawie wszedł na ostatnie miejsce na liście, ostatecznie lądując tuż pod nią.

Miejsce XII - Kroniki Birmańskie
Wyd. Kultura Gniewu
Scenariusz i rysunek Guy Delisle
Delisle to Delisle. Gdybym nie znał "Kronik Jerozolimskich" to może, ale tylko może, ten komiks znalazł by się oczko niżej. Niemniej zajmuje ostatnie miejsce na liście, choć jako dzieło komiksowe wypada fenomenalnie. Świetna kreska, trafne spostrzeżenia autora na temat otaczającej go rzeczywistości w Birmie oraz przybliżenie sytuacji społeczno-politycznej. Do tego jego przygody naprawdę są, z punktu widzenia czytelnika, zabawne. Szczególnie walka z klimatyzacją albo bycie kurą domową. Zapewne będę wracał do tego komiksu często, szczególnie zaś po lekturze innych jego dzieł. Zresztą Kultura Gniewu już zapowiedziała nowe na ten rok.

Miejsce XI - Hellboy w piekle
Wyd. Egmont
Scenariusz i rysunek Mike Mignola, kolory Dave Stewart
Bardzo lubię tego bohatera i jego ekipę. Widziałem wszystkie filmy mu poświęcone, czytałem znaczną część komiksów z głównej serii, ale "Hellboy w piekle" to jej rewelacyjne zwieńczenie. Sam autor przyznawał zresztą, że chciał aby ta seria była dłuższa. Zaczął ją jednak skracać i zatrzymał się raptem na dwóch tomach, co w moim odczuciu wyszło całemu projektowi na plus. Do tego wspaniały rysunek, cudnie dobrane kolory, klimat i spokojne tempo akcji. Sam komiks ma jednak mocny wydźwięk, zatem pewnie jeszcze nie raz do niego wrócę, gdy ponownie zbiorę całą serię przygód Syna Piekieł.

Miejsce X - Ygrek: Ostatni z mężczyzn
Wyd. Egmont
Scenariusz Brian K. Vaughan, rysunek Pia Guerra i inni
Ten komiks zacząłem już recenzować w 2016 roku, gdy wydawnictwo Egmont zaczęło w marcu jego wznowienie. Wcześniej był on pod skrzydłami wydawnictwa Manzoku, które poległo na polu chwały. Dobrze zatem, że ktoś wziął się powtórnie za tą serię i wydał ją w całości. W 2017 roku ujrzeliśmy finał (moja recenzja będzie z końcem stycznia), który bardzo przypadł mi do gustu. W praktyce lepszego nie mógłbym sobie wymarzyć. Ten komiks jest jedną z moich najlepszych zdobyczy na półce i dumnie zajmuje poczesne miejsce na tej liście. Chętnie przeczytałbym w przyszłości więcej tego typu prac, bo idealnie wpisują się w mój gust.

Miejsce IX - Dżinn
Wyd. Scream Comics
Scenariusz Jean Dufaux, rysunek Ana Miralles
Kolejny komiks z tłem historycznym, tym razem osadzonym w początkach XX wieku, kilka lat przed wybuchem I Wojny Światowej. Jean Dufaux jest jednym z moich ulubionych scenarzystów, dlatego jego pojawienie się na tej liście, nie powinno nikogo dziwić. Uwielbiam jego prace, a "Dżinn" nie należy do wyjątków. Subtelna erotyka, zmieszana z rasowym komiksem przygodowym, a wszystko rozgrywa się na tle wydarzeń historycznych. Dufaux ciekawie pokazał tutaj zmierzch Imperium Osmańskiego, jego tradycji, kultury oraz dziedzictwa. Obecna Turcja prawie nie posiada nic z tamtych czasów. Zresztą jej sojusz z Niemcami podczas Wielkiej Wojny okazał się tragiczny w skutkach. W tym roku ma pojawić się drugi cykl, noszący podtytuł "Afryka".

Miejsce VIII - Ekho. Lustrzany świat
Wyd. Taurus Media
Scenariusz Scotch Arleston, rysunek Alessandro Barbucci
Jedna z najlepszych przygodówek z dużą dawką humoru, jakie przyszło mi przeczytać w 2017 roku. Rewelacyjne wyśmianie wielu wydarzeń z naszego świata, ukazane w krzywym zwierciadle. Do tego interesująco napisane postacie, tajemnicza rasa wiewiórko-humanoidów i tajemniczy motyw przewodni, rozwijany sukcesywnie w kolejnych tomach. Nie ma co się temu dziwić, skoro za scenariusz odpowiada człowiek, który napisał Trolle z Troy czy Lanfeusta z Troy. Ten świat jest jednak zupełnie inny, dzięki czemu nie miałem wrażenia, że czytam kolejny raz coś osadzonego w uniwersum Troy. Liczę, że w tym roku pojawią się nowe tomy, prezentujące tak samo wysoki poziom jak pierwsze pięć.

Miejsce VII - Jessica Jones: Alias
Wyd. Mucha Comics
Scenariusz Brian Michael Bendis, rysunek Michael Gaydos, kolory Matt Hollingsworth
Jest to jedyny przedstawiciel komiksów superhero na tej liście, należący do Marvel Max. Dlaczego tutaj trafił? Bo "Jessica Jones" to w praktyce rasowy kryminał, osadzony w uniwersum Marvela. Główna bohaterka ma moce, ale praktycznie z nich nie korzysta. Pracuje jako prywatny detektyw, pije ponad miarę, pali nałogowo i klnie jak szewc. To bardzo twarda kobieta, która kiedyś należała do Avengers, ale niezbyt się jej tam wiodło. Natomiast praca prywatnego detektywa daje jej poczucie normalności. Właśnie za to uwielbiam tą postać. Wylądowała zatem na półce w mojej kolekcji, jako (przynajmniej na razie) jedyny przedstawiciel Marvela oraz trafiła na siódme miejsce w tegorocznym zestawieniu.

Miejsce VI - Kot rabina
Wyd. Wydawnictwo Komiksowe
Scenariusz i rysunek Joan Sfar, kolory Brigitte Findakly
W połowie listy mamy mój największy wstyd, gdyż za ten komiks zabrałem się dopiero w połowie 2017 roku. Jest genialny, po prostu genialny i mam zamiar sprawić sobie na DVD animację, która bazuje na większości rozdziałów. Dla kogoś kto interesuje się trochę bardziej historią i kulturą Bliskiego Wschodu oraz religiami z tamtych regionów, ta pozycja to absolutny obowiązek. Tytułowy kot, który umie mówić po tym jak zeżarł papugę, to gagatek jakich mało. Często jednak ma trafne spostrzeżenia, dając czytelnikowi bodziec do przemyślenia tego i owego. Rysunek również jest cudowny, umiejętnie oddający realia tamtego regiony z pierwszej połowy XX wieku.

Miejsce V - Murena
Wyd. Egmont tomy 1-4, wyd. Taurus Media tomy 5-8 i przyszłe
Scenariusz Jean Dufaux, rysunek Philippe Delaby
Kolejne wielkie dzieło Jeana Dufaux, którego nie mogło tutaj zabraknąć. Serię zacząłem czytać z końcem grudnia 2016, ale większość przeczytałem w 2017. Poświeciłem na wymianę za nią wiele innych komiksów, ale nie żałuję. Fabularnie jest cudowny. Starożytny Rzym za czasów cesarza Nerona oraz umiejętne wplecenie fikcyjnej intrygi w fakty historyczne oraz legendy. Więcej tutaj tych drugich, ale Dufaux zadbał o sporą ilość przypisów naświetlających prawdziwe wydarzenia, jakie miały miejsce za tamtych czasów. Nie jest to zatem seria historyczna, choć takie sprawia wrażenie. Z drugiej strony fabuła jest tak wyśmienita, że w niczym to nie przeszkadza.

Miejsce IV - Saga
Wyd. Mucha Comics
Scenariusz Brian K. Vaughan, rysunek Fiona Staples
Mój drugi ogromny grzech z 2017 roku. Seria wpadła mi w ręce w drugiej połowie roku, jednak wraz z wieloma innymi pozycjami Mucha Comics. Po przewertowaniu pierwszego tomu, stwierdziłem, że całość zostawię sobie na koniec. I tak najpierw zabrałem się za inne ich albumy, a "Saga" leżała i czekała. W końcu w grudniu po nią sięgnąłem i jak zacząłem czytać tak nie mogłem przestać, wyrzucając sobie jak mogłem być takim kretynem. Z jednej strony bardzo prosta opowieść o miłości w dziwacznym uniwersum, z drugiej genialny manifest antywojenny. Do tego pomysł na poszczególnych bohaterów, główny motyw fabularny i odniesienia do naszej rzeczywistości. Całość wieńczy bajeczny rysunek, ciągłe zwroty akcji oraz wspaniały pomysł na narratora. Cudo.


Miejsce III - Tam, gdzie rosły mirabelki
Wyd. Wydawnictwo Komiksowe
Scenariusz i rysunek Jan Mazur
Ostatnie miejsce na podium zajmuje komiks, który bardzo mocno mnie poruszył. Prawdopodobnie dlatego, że wychowałem się na takim osiedlu (a w zasadzie gorszym), jak to przedstawił w swej pracy Jan Mazur. Widziałem też jego powolną, trwającą ponad dekadę, transformację w coś co nazywa się potocznie "przyzwoitym osiedlem". W praktyce to kłamstwo, bo pod miłą dla oka powierzchnią, nadal czają się te same demony nędzy, alkoholizmu i rozpaczy. Dla "prawego obywatela", wszelkie dresy zamieszkujące takie miejsca to absolutny margines społeczny. Ludzie skazani na piekło i potępienie. Tymczasem to pośród nich potrafią skrywać się prawdziwe anioły. Swoiści bohaterowie szarej codzienności. Tak ja to widzę i w mojej opinii Jan Mazur genialnie przedstawił te aspekty w swoim komiksie.

Miejsce II - Kongo
Wyd. Kultura Gniewu
Scenariusz Christian Perrissin, rysunek Tom Tirabosco
Na drugim miejscu mamy kolejną perłę, tym razem opisującą ważny kawałek z biografii Josepha Conrada, autora "Jądra ciemności". Książka jest naprawdę bardzo trudnym dziełem, choć szalenie ważnym, nie tylko z punktu widzenia literatury jako takiej. Tymczasem "Kongo" opisuje drogę, jaką przeżył autor, co ostatecznie zaowocowało napisaniem przez niego "Jądra ciemności". Dodawszy do tego miłą dla oka, czarno-białą kreskę, przywodzącą na myśl lekkie komiksy przygodowe, dostajemy genialny kontrast. Z jednej strony coś, co zwiastuje sympatyczną przygodę, z drugiej brutalna i okrutna rzeczywistość. Jest to zatem fenomenalny materiał dla młodego pokolenia, które nie sięgnęło lub nie zrozumiało treści wspomnianej książki. Komiks przybliża również powody, dla których Conrad zdecydował się napisać swoje dzieło oraz ewolucję jego wartości, czy spostrzeżenia na europejski kolonializm. Jest to jedna z tych pozycji, którą każdy powinien przeczytać.

Miejsce I - Powstanie. Film narodowy
Wyd. Kultura Gniewu
Scenariusz i rysunek Jacek Świdziński
Na najwyższym miejscu na podium zasiadł w tym roku album, fenomenalnie pokazujący naszą szarą codzienność w krzywym zwierciadle. Satyra odzierająca z wszelkich iluzji współczesne społeczeństwo oraz relacje na szczeblu pracownik-pracodawca. Oczywiście w odniesieniu do wielkich korporacji, czy firm współpracujących ściśle z państwem polskim. Cały komiks to parodia absurdów, jakie mają miejsce w naszym kraju od lat. Marnotrawienie pieniędzy publicznych, odwracanie kota ogonem, układy i układziki oraz wyzysk naiwnych idealistów, pracujących za darmo, bo powiedziano im, że dostaną umowę... o dzieło. Po prostu majstersztyk.

Plany na 2018 rok

W tym roku planuję zakupić kilka komiksów wydawnictwa Kurc. Po pierwsze "Druuna", "Lot kruka", "Storm" oraz "Vasco". Czy dam radę je przeczytać? Pewnie nie i po zakupieniu poleżą z kilka miesięcy, jeśli nie rok, na półce. Kolejnym celem jest dozbieranie brakujących tomów "Armady", "Skorpiona" i "Cygana", a także zakupienie "Hellboya", brakujących komiksów Baranowskiego, czy uzupełnienie serii o "Jonce, Jonku i Kleksie". Tutaj bazuję mocno na swoim sentymencie, więc zapewne po zdobyciu tych komiksów, będą one głównie ozdabiać regał, powiększając kupkę wstydu. Z rzeczy, które chcę zdobyć i przeczytać jak najszybciej po zakupieniu są głównie "Katanga", "Barakuda", drugi tom "Moniki" oraz drugi tom "Golden Dogs". Nie wspominając już o szóstym tomie "Ekho" czy siódmym albumie "Sagi".

Ogólnie w tym roku mam zamiar mocno uzupełnić bibliotekę komiksów, w tym o starsze tytuły. Zapewne przeczytam tylko skąpy procent z nich, ale przynajmniej będą na mojej półce. Zatem gdy będę miał więcej czasu, spokojnie po nie sięgnę. Z nadzieją wyczekuję też wieści o czwartym tomie "Azymutu" oraz wypatruję najnowszych albumów "Thorgala". Szczególnie z tych pisanych pod "Młodzieńcze lata". Czas pokaże co z planów uda się spełnić oraz jakie zaległości przeczytać, a jest tego naprawdę sporo. Jestem jednak dobrej myśli i liczę, że w tym roku budżet pozwoli więcej wydać cennych zasobów finansowych na komiksy.