Strony

19 stycznia 2018

Filmowy Piątek: Dzielna pani Brisby

Ten film jest jedną z najważniejszych animacji mojego dzieciństwa oraz całego dorosłego życia. Mroczna, poważna baśń, mieszająca w sobie elementy fantasy oraz nauki. "The Secret of NIMH", u nas znany jako "Tajemnica IZBY" albo "Dzielna pani Brisby, to swego rodzaju unikat. Powstał na początku lat 80-tych i zadebiutował w amerykańskich kinach w 1982 roku. Odniósł kasowy sukces, udowadniając tym samym, że widzowie chcą poważnych animacji. W tym filmie piękna, kolorowa kreska, łączy się z mrokiem, miejscami przechodząc niemal w horror. Jest to jednak połączenie dramatu z filmem akcji, bo tej nie można mu odmówić. Poważny temat, poruszany w świecie małych zwierząt, walczących o życie i lepsze jutro. O nadzieję, którą przed dała im mała myszka imieniem Jonathan Brisby. Teraz nadszedł czas, aby jego żona dokończyła to, co zaczęło się w mrokach przeszłości, o której wielu chciałoby zapomnieć.

Akcja filmu rozgrywa się na bliżej nie określonej farmie. Pani Brisby to polna myszka, ubrana w czerwony płaszcz. Jej mąż był bardzo inteligentny i tym sposobem zbudował swej rodzinie wspaniały dom pod ogromnym kamieniem. Nauczył swoją żonę czytać oraz pisać w języku ludzi, a ona nigdy nie dociekała skąd ma te umiejętności. Gdy zginął, kobieta radziła sobie sama, ale przed dniem przeprowadzki, czyli w czasie orki, jej synek ciężko zachorował. Pani Brisby udała się po poradę do puchacza, co zaowocowało serią bardzo poważnych wydarzeń. Nie wiedziała jednak, że nie tylko jej mąż znał mowę ludzi, ale także szczury mieszkające pod różanym krzewem.

Z pozoru ta prosta opowieść pokazuje jak bardzo podobni jesteśmy do zwierząt. Najlepiej przedstawia to siedlisko szczurów, które od kiedy stały się inteligentne, toczą z sobą polityczne spory. Wszystkiemu oczywiście winny jest człowiek, bo to on obdarzył je, choć nie do końca świadomie, tym darem. Teraz potrafią pisać, czytać, wykorzystywać potęgę elektryczności, a nawet szyć ubrania czy wykuwać broń jak miecze albo sztylety. Są jak ludzie, choć nimi gardzą. Fenomenalnie pokazuje to obrada starszych, gdzie różne fronty polityczne spierają się z sobą, mając zadecydować o przyszłym losie kolonii.


Tutaj pojawia się postać, ciągle wspominanego Jonathana Brisby. Myszy, której szczury zawdzięczają wszystko. Jego osoba jest bardzo znana i poważana w lokalnym lesie oraz na łąkach. Same szczury też wyrażają się o nim z najwyższym szacunkiem, choć są i tacy co uważają, ze przeszłość trzeba zakopać. Czyż nie brzmi to znajomo? Jego żona staje z tego powodu przed trudnym zadaniem. Z jednej strony chodzi jej tylko o uzyskanie pomocy w przeprowadzce, nim nastanie orka, z drugiej inni wiele od niej wymagają. Szczególnie Nikodemus, przywódca szczurów, który ofiarowuje wdowie po swym przyjacielu tajemniczy kamień.

Tak, w tym filmie mamy nutę magii, sporą garść nauki oraz całe pokłady mroku. Już sam plakat mówi nam wprost, że będziemy mieli tutaj do czynienia z rasową baśnią. Scena z puchaczem, pojedynek dwóch szczurów - przebiegłego Jennera i honorowego Tristana - albo wspomnienia Nikodemusa, potrafią przyprawić o gęsią skórkę. Jestem dorosłym facetem, a oglądając ten film w nocy, po ciemku, czasem mam wrażenie, że na ekranie wyświetla się rasowy horror. Cała ta stylistyka pasuje jednak do bardzo mocnego tematu, jakim jest matczyne poświęcenie.


Brisby zrobi absolutnie wszystko dla swych dzieci, ale nie tylko ona jest gotowa do poświęceń. Nikodemus wiedząc co mu grozi, ze strony jego politycznego oponenta, śmiało podejmuje ryzyko. Tristan też potrafi stanąć do nierównej walki z uzurpatorem, a Sędziwy Pan, mysz będąca przyjacielem Nikodemusa, nieraz narażał swoje życie dla innych. Poświęcenie widać niemal w każdym momencie tego filmu, gdy poszczególni bohaterowie stają oko w oko z niebezpieczeństwem. Nie wycofują się, choć czasem strach ściska im gardło, wiedzą czym ryzykują, a mimo to idą do przodu. Wiedzą, ze to na ich barkach spoczywa odpowiedzialność i nie mogą jej zrzucić na kogoś innego.

W całym tym tyglu powagi oraz dramaturgii, nie zabrakło sporej dawki humoru. Jego głównym źródłem jest roztargniony kruk, który ma bzika na punkcie kolorowych sznurków i błyskotek. Facet jest nieźle trzepnięty i zdecydowanie uderzył głową podczas lądowania o kilkanaście razy za dużo. Z drugiej strony to wierny przyjaciel, trochę tchórz, ale i tak będzie nadstawiał karku dla swoich. Oprócz niego mamy jeszcze kilka innych komicznych sytuacji, jednak cały film ma raczej poważny wydźwięk.


Należy też napisać kilka słów o wspaniałe muzyce oraz angielskim podkładzie głosowym. Najprościej mówiąc: są doskonałe. Ścieżka muzyczna, wyjęta z filmu, brzmi po prostu cudownie. W samym obrazie natomiast buduje odpowiedni klimat oraz, gdy trzeba, napięcie. Bez niej ten film na pewno nie miałby tak potężnej siły oddziaływania na widza, mimo rewelacyjnie napisanego scenariusza. Angielski dubbing również został bardzo solidnie opracowany. Każda z postaci mówi idealnie dopasowanym do niej głosem, co przekłada się na łatwe zapamiętanie takiego bohatera, czy bohaterki. Jest ponoć polski dubbing, ale ja się z nim nigdy nie spotkałem. Zawsze oglądałem tylko wersję z lektorem lub po angielsku.

"Dzielna pani Brisby" to, w mojej opinii, film ponadczasowy. Swego rodzaju współczesna baśń o ludzkich słabościach, poświęceniu oraz matczynej odwadze. Mimo swoich lat, film nadal ogląda się świetnie. Rysunek nie postarzał się ani o jotę, klimat jest wręcz namacalny, a fabuła zawsze wciąga. Choćby się znało całość na pamięć, scena po scenie. Warto zatem aby młode pokolenie, obecne i przyszłe, poznały tą produkcję. Obejrzały i zrozumiały jej przesłanie, które jest bardzo życiowe. Brakuje mi obecnie animacji tego kalibru produkcji USA. Wiem, że czasem się coś pojawi z wytwórni europejskich, ale w Hollywood boją podjąć się takich tematów na szerszą skalę. Dlatego wracam i pewnie będę wracać do końca swych dni, do takich filmów, jak "Dzielna pani Brisby".