Strony

24 października 2017

Poldark, sezon 2

Na drugi sezon "Poldarka" przyszło mi trochę poczekać, ale warto było. Serial nieźle się rozkręcił, choć pod koniec zaczął nieco przypominać telenowelę. Jednak tylko chwilowo, przynajmniej dla mnie, zaś finał tego sezonu pozostawił we mnie spory niedosyt. Co prawda w Anglii trzeci sezon miał już swoją premierę, a w USA dopiero miała miejsce z początkiem października, jednak powstrzymuje się i cierpliwie czekam na polską emisję sezonu trzeciego. Moje oczekiwania względem niego są obecnie gigantyczne, gdyż drugi sezon, który tutaj zaraz omówię, bardzo podniósł poprzeczkę. Wiele się działo, dużo się zmieniło zarówno na pierwszym jak i dalszych planach tej historii, a rywalizacja pomiędzy Rossem Poldarkiem i George'em Warlegganem przybrała nieoczekiwany zwrot akcji. Tak. Drugi sezon był pełen dramatycznych zakrętów, nowych postaci, ale też sprawił, że Ross Poldark stał się dla mnie w pewnym sensie antagonistą.

Historia przedstawiona w tym sezonie trwa około dwóch lat. Ciężko jest to czasem wyczuć i gdyby nie kilka istotnych wskazówek, jak ciąża u którejś z bohaterek, albo wspomnienie w dialogach, ze postacie nie widziały się ileś miesięcy, to widz pogubiłby się w czasie akcji. Z drugiej strony nie psuło to w żaden sposób odbioru fabuły, a ta jest bardzo dynamiczna. Fabuła zaczyna się praktycznie w momencie zakończenia pierwszego sezonu, gdy Ross zostaje aresztowany i niesłusznie oskarżony o zabicie kuzyna Warlegganów. W praktyce zginął on w katastrofie okrętu, natomiast Ross był w tym czasie na plaży z górnikami i wyławiali to co wyrzuciło na brzeg morze. Zgodnie z prawem morskim taki czyn nie jest karalny, jednak George stara się za wszelką cenę pozbyć rywala. Jest to początek ich jeszcze bardziej zaciętej wojny, jaka ma miejsce w tym sezonie. Łatwo bowiem się domyślić finału procesu, choć z drugiej strony jego przebieg był bardzo interesujący.


W tym sezonie na pierwszy plan wypłynął dla mnie właśnie George. Grający go Jack Farthing, wywiązał się z swego zadania po prostu perfekcyjnie. Miałem ochotę naprawdę spoliczkować aktora, patrząc po tym co jego bohater wyczyniał, aby tylko zniszczyć rodzinę Rossa Poldarka. Poziom jego okrucieństwa jest po prostu przerażający. Ten człowiek nie ma sumienia, honoru ani godności. Jest gotów zaprzedać swą dusze diabłu, byle tylko zniszczyć swego przeciwnika. Z drugiej strony panicznie się go boi. Z każdą porażką zaczyna wręcz popadać coraz bardziej w swoją obsesję, tracąc czasem kontrolę nad sobą. to rasowy antagonista, ale co ciekawe Ross przy nim wcale nie wypada na dobrego anioła.

Wręcz przeciwnie. Jego przywiązanie do Elizabeth, próba pomocy górnikom i wręcz chore poczucie honoru, powodują, że niemal na każdym kroku rani Demelzę. Wszyscy przyjaciele zazdroszczą mu jej, mówiąc jak wspaniała jest żoną. On sam zdaje się ją kochać, ale jak to mówią "Stara miłość nie rdzewieje". Dlatego każdy jego wypad do rodzinnego domu Francisa, który jakby nie patrzeć poślubił Elizabeth i bardzo się zmienił, boli widza. Szczególnie widać to w dalszych odcinkach, gdy los zmienia drastycznie położenie Elizabeth, burząc jej i tak niespokojne życie.


Ciekawie na tle rodziny Poldarków rysuje się inna postać, która w pierwszym sezonie nie miała za dużo do powiedzenia. Tutaj jest zupełnie odwrotnie. Chodzi o starą ciotkę Agatę, układającą dla zabawy tarota i grającą w karty. Ma ona sporo do powiedzenia w tym sezonie i sprawia wrażenie jakby była wieszczem. Caroline Blakiston (zagrała Mon Mothma w Star Wars VI) wypadła w tej roli olśniewająco. Charakteryzacja ją mocno postarzyła, gdyż postać przez nią grana ma 95 lat (aktorka w tamtym czasie miała 83). Nieraz są z nią związane humorystyczne sceny sytuacyjne, ale w większości przypadków gra poważną osobę. Widz szybko też się orientuje ze sprawności ciotki Agaty, która tylko udaje niedołężną. Tymczasem ma sokoli wzrok i doskonały słuch, dzięki czemu potrafi dojrzeć to czego inni nie chcą widzieć.

Również bardzo interesująco prezentuje się postać doktora Enys'a, który tym razem spotyka miłość swego życia. Wprowadza tym samym zupełnie nową bohaterkę, bardzo ważną dla całej fabuły. Mowa o Caroline Penvenen, graną przez Gabriellę Wilde. Z początku mas ie wrażenie, ze to wyrachowana, rozpuszczona blondyneczka, ale z czasem, po części za sprawą Enys'a, jej charakter mocno się zmienia, pokazując prawdziwe oblicze. Caroline jest zamożną dziedziczką, wychowaną w luksusie, jednak inteligentną i bardzo niebezpieczną kobietą. Potrafi kochać, ale też zna swoją wartość. Enys staje się dla niej wyzwaniem, gdyż w przeciwieństwie do innych mężczyzn, nie ulega jej urokowi. Przynajmniej nie w taki sposób, jak tego z początku chciała. Ich relacja rozwija się bardzo ciekawie, a finał w ostatnim odcinku daje nadzieję na bardzo obiecujący rozwój wydarzeń w następnym sezonie.


Inni bohaterowie, znani z pierwszego sezonu, również mają tutaj sporo do powiedzenia, jednak grają zdecydowanie mniejsze role. Wyjątkiem są oczywiście Demelza oraz Elizabeth, wokół których kręci się cała zawierucha. Obie kobiety, z początku sobie życzliwe, z czasem zaczynają coraz bardziej rywalizować o Rossa. Tak naprawdę widać wyraźnie, która z nich jest tu ofiarą, a która nieświadomym (przynajmniej w teorii) łowcą. Nie chodzi tutaj o odwieczną walkę klas społecznych, co też ma stale miejsce, ale czystą rywalizację dwóch kobiet o jednego mężczyznę, którego serce jest kompletnie rozdarte. Co gorsza nie umiemy współczuć temu mężczyźnie, bo zdaje się, że nieraz traci rozsądek, dla cieni z przeszłości.

Demelza staje się zatem klasyczną protagonistką i to jej widz kibicuje do samego końca. Ta kobieta ma naprawdę twardą skórę, jednak ciężko się jej dziwić, patrząc gdzie się wychowała. Zna swoją pozycję w społeczeństwie i wie, jak jest traktowana przez sfery wyższe. W pewnym momencie, z personalnych powodów, chce wejść w nie głębiej, ale zwyczajnie nie umie. Owszem, kocha bale, piękne suknie i cieszy się z gdy nie trzeba martwić się o przyszłość, ale woli proste życie od pałaców. Za to właśnie tak mocno widz ceni tą bohaterkę. Za szczerość.


Drugi sezon wyjątkowo mocno zaostrzył mój apetyt na ciąg dalszy. Nie zdziwię się jak przyjdzie mi poczekać na polską premierę do stycznia 2018 roku. Jednak cierpliwość jest cnotą i mam nadzieję, że zostanę za nią nagrodzony. Serial od strony technicznej, o czym pisałem w recenzji pierwszego sezonu, stoi bardzo wysoko. Kostiumy, zdjęcia, montaż, plenery, scenografie. Po prostu cudo. Dodajmy do tego przecudowną muzykę i w połączeniu z świetnie napisanym scenariuszem, otrzymamy naprawdę genialną produkcję. Mam nadzieję tylko, że ten ostatni element utrzyma poziom w przyszłych sezonach, bo o warstwę wizualną się kompletnie nie martwię.

Serial legalnie dostępny na serwisie CDA, w usłudze premium (Sezony 1 i 2).