Strony

6 czerwca 2017

Niesłychane losy Ivana Kotowicza #1

Osoby nie siedzące mocno w rozrywce związanej z komiksem, z pewnością mogą nie kojarzyć zwrotu "Weird Fiction". Niemniej jest spora szansa, że z tym gatunkiem mieli do czynienia sięgając choćby po książki Howarda P. Lovecrafta czy jakiekolwiek produkcje osadzone w w wykreowanej przez tego pisarza Mitologi Cthulhu. Weird Fiction łączy w sobie bowiem mistycyzm, fantastykę naukową, historię oraz klasyczny świat magii. Obecnie gatunek ten powoli wraca do łask, choć tak jak i w przeszłości jest raczej niszowy. Michal Ambrzykowski (rysunki) i Kajetan Kusina (scenariusz) starają się to zmienić i wspólnie opracowali komiks "Niesłychane losy Ivana Kotowicza". Jak sami oświadczyli, starają się wypełnić pewną lukę na rodzimym rynku, dając czytelnikom komiks skierowany zarówno do laików jak i znawców. Czy to się udało? Odpowiedzmy sobie na to pytanie właśnie okiem laika.

Akcja komiksu rozgrywa się w alternatywnym świecie, gdzie ludzie żyją i łącza się w pary z humanoidalnymi zwierzętami. Tytułowy Ivan Kotowicz, syn Siergieja Kotowicza, urodził się nad Morzem Czarnym w wiosce rybackiej w 1908 roku. Dzieciństwo upłynęło mu beztrosko, zaś gdy dorósł jego ojca odwiedził stary przyjaciel z czasów wojska - Malinow. Nadal aktywnie działający na rzecz szerzenia idei komunizmu, ponownie werbuje Kotowicza, który postanawia również zabrać syna, do tajnej misji. Trójka druhów wyrusza w długą drogę na daleką Syberię, zaś młody Ivan nie wie jak istotną rolę przyjdzie mu odegrać w całej przygodzie.

Komiks świetnie ukazuje ciemne oblicze komunizmu, gdzie kusi się ludzi wyższymi ideami równości, a potem wykorzystuje do własnych celów. Dobrze jest to ukazane później, gdy jedna z kluczowych postaci opowiada swoje losy z przeszłości, które doprowadziły ją do tajemniczej kopalni ulokowanej w sercu Syberii. To właśnie tam zmierzają główni bohaterowie tej opowieści, a towarzyszy im od początku tajemniczy, czerwony płyn. Scenariusz na razie nie wyjaśnia do końca czym jest owa substancja, choć czytelnik zaczyna coś podejrzewać. Szczególnie finał dostarcza nam kilku wskazówek, choć rodzi znacznie więcej pytań. Jest to bardzo dobre zagranie, gdyż czytelnik chce wiedzieć co będzie dalej.


Sam Ivan, oprócz faktu bycia kotem, to klasyczny nastolatek z zapomnianej przez Boga wioski, który marzy o dokonaniu czegoś w szerokim świecie. Już samo zobrazowanie postrzegania przez niego kolejnych odwiedzanych krain czy miast, umiejętnie oddaje realizm takiej postaci. Chłopak miał szczęście, że jego krewny był popem, toteż wziął go na nauki i nauczył czytać oraz podstaw rachunków. Do tego ojciec uczył go uczciwości, pracowitości i oddania rodzinie oraz zawsze miał czas dla syna. Gdy Ivan rusza z swym ojcem w świat, wiele się zmienia. Co prawda miasto albo wielkie równiny robią na nim wrażenie, ale z czasem młodzik zauważa, że nic nie będzie już takie jak dawniej. Niekoniecznie w pozytywnym tego słowa znaczeniu.

Inną ważną postacią jest prosiak Anton Świnojew. Czytelnik spotyka go później i postać ta nie towarzyszy nam cały czas, ale widać że przyjdzie jej odegrać w przyszłości jakąś istotniejszą rolę. Gość jest starszy od Ivana, zna miasto, gdyż tam się wychował i pracuje na kolei. Zatem zwiedził kawałek świata, a przy okazji umie czytać i pisać, choć sięgał po zdecydowanie inną lekturę niż Ivan. Nie wiemy po finale tego tomu w jakich okolicznościach powróci do nas Anton, jednak jednego można być pewnym - zrobi to z hukiem. Na koniec został Malinow. Gość od razu wygląda jak typ spod ciemnej gwiazdy i człowiek wykorzystujący swoich przyjaciół do własnych celów. Te nie są do końca znane czytelnikowi, choć patrząc po towarzystwie w jakim się obraca, nie można liczyć na nic dobrego z jego strony względem młodego Ivana.


Kolejnym plusem komiksu jest sama kreska oraz paleta kolorów. Naprawdę świetnie budują klimat i w pełni oddają ducha tajemniczej, owianej mieszaniną mistycyzmu i science fiction, przygody. Najbardziej podobały mi się plenery oraz poszczególne scenografie miejsc. Szczególnie tego co nasi bohaterowie ujrzeli na dalekiej Syberii. Czysta rozkosz dla oka. Jednak Ambrzykowski bardzo dobrze oddał też ducha rosyjskiego miasta, spokojnej wsi rybackiej czy ogólnie czasów w jakich rozgrywa się akcja komiksu, lat dwudziestych XX wieku.

Czy zatem udał się zabieg stworzenia komiksu potrafiącego przyciągnąć na równi znawców jak i laików? Za tych pierwszych się nie wypowiem, ale w wypadku drugiej grupy mogę z czystym sumieniem odpowiedzieć - tak. Mimo nie powalającego na kolana scenariusza, całość czyta się bardzo dobrze, szybko, a co najważniejsze przyjemnie. Mimo "dziwactw" komiks wypada dość realistycznie pod kątem postaci i nawiązań do prawdziwych wydarzeń jakie miały miejsce w Rosji podczas jej transformacji w okresie międzywojennym XX wieku. Łatwo tutaj się połapać w poszczególnych wydarzeniach, zaś postacie są napisane naprawdę interesująco. Klimat zaś buduje naprawdę dobry rysunek, który potrafi przykuć swą "odmiennością" typowego laika, który przywykł do "Kajka i Kokosza" oraz "Thorgala". Jeśli kolejne części będą stały na takim poziomie, to sukces komiksu jest murowany.